Temat: Nowa miłość teściowej

Hej! 
Moja teściowa jest całkiem spoko kobietą. Ale trochę upierdliwą, że tak brzydko powiem. Nie miała lekkiego życia, mąż ją zdradzał wiele lat, a ona znosiła to dla dobra synów. Od ponad 20 lat jest sama i trochę weszła z butami w życie swoich dzieci. 

Jestem mężatką stosunkowo krótko ale jednak mieszkamy razem i traktujemy się jak rodzinę już od 7 lat (w sensie my z mężem we dwójkę, nie że z teściową mieszkamy) ;) Mąż mój odciął pępowinę już dawno ale jednak mieliśmy sporo przebojów z samotną teściową, która chciała się czuć potrzebna. Znosiliśmy to całkiem dzielnie :)

Od szwagra wiem, że teściowa kogoś sobie znalazła. Myślicie, że jest szansa, że przestanie się aż tak wtrącać w nasze życie? Bo nie wiem czy się za wcześnie nie ucieszyłam :P

(oczywiście cieszę się przede wszystkim jej szczęściem bo jej się należy coś od życia. Ale nie powiem, że i osobistego zysku sobie nie odmówię :P)

Amy, pożyjemy, zobaczymy, maźnij tu do nas za lat 20, ok ? Może się pośmiejemy :) Jak Ci dzieciaki nagle ( dla matki zawsze jest " nagle " ) wyjdą z domu . I po dwudziestu latach krążenia jak meteor wokół ich bezpieczeństwa i szczęścia, zdasz sobie sprawę, że czeka Cię harówa nad szczęściem i czasem własnym. Żeby nie być upierdliwym :) Napisz za te dwie dychy, co ? :))

Jolianka napisał(a):

Amy, pożyjemy, zobaczymy, maźnij tu do nas za lat 20, ok ? Może się pośmiejemy :) Jak Ci dzieciaki nagle ( dla matki zawsze jest " nagle " ) wyjdą z domu . I po dwudziestu latach krążenia jak meteor wokół ich bezpieczeństwa i szczęścia, zdasz sobie sprawę, że czeka Cię harówa nad szczęściem i czasem własnym. Żeby nie być upierdliwym :) Napisz za te dwie dychy, co ? :))

Trochę nie rozumiem? :) 
Że niby jestem okropna i niesprawiedliwa? 
Zresztą "dzieciaki" to już dawno wyfrunęły z gniazda ale mama ciągle ich próbuje kontrolować. A najgorsze są dobre rady pt "ja wiem lepiej". 

Może będę taka a może wdam się w moją mamę? A jakoś wątpię żebyśmy obie tu były za te 20 lat żeby to zweryfikować :)

Zresztą... nigdy nie byłam niemiła, zawsze to znosiłam ewentualnie prosiłam męża o lekką interwencję. 
Tylko teraz mam nadzieję, że trochę się od nas odczepi i zacznie żyć własnym życiem, nie naszym ;) Bo trochę niefajne jest to, że mam prawie 30stkę na karku a ciągle jestem kontrolowana ;] 
Zwłaszcza, że moi rodzice mieli do nas ogromne zaufanie (do mnie i rodzeństwa) i raczej nigdy od liceum nie musiałam się spowiadać co robię, dlaczego, po co i nie wysłuchując dobrych rad (nie wnoszących sprzeciwu, że to jedyna słuszna droga).

Nie, że niesprawiedliwa. Może mało empatyczna :) Mimo całej wiedzy o gehennie, jaką przeszła teściowa Twa. Porozmawiaj z nią. Ciepło. Wspierajcie ją w tej nowej znajomości, bądźcie blisko. Dopóki nie zyska pewności, że to człowiek, któremu można zaufać. Z tej bliskości być może narodzi się więź, dzięki której nie straszna będzie informacja " Mamo, szanujemy Twoją wiedzę i pomoc, ale mamy  swój plan na życie . Nie obawiaj się, że zabraknie w nim dla ciebie miejsca. " 

p.s

Doczytałam Twój drugi post. Nie masz do niej serca, czekasz tylko aż zejdzie Wam z beretu. Nie trzeba być niemiłym, jeśli można być asertywnym.

Jolianka napisał(a):

Nie, że niesprawiedliwa. Może mało empatyczna :) Mimo całej wiedzy o gehennie, jaką przeszła teściowa Twa. Porozmawiaj z nią. Ciepło. Wspierajcie ją w tej nowej znajomości, bądźcie blisko. Dopóki nie zyska pewności, że to człowiek, któremu można zaufać. Z tej bliskości być może narodzi się więź, dzięki której nie straszna będzie informacja " Mamo, szanujemy Twoją wiedzę i pomoc, ale mamy  swój plan na życie . Nie obawiaj się, że zabraknie w nim dla ciebie miejsca. " 

Nie jestem zimną suką.
Wspierać nie wspieramy bo mieszkamy daleko i nie wiemy jeszcze oficjalnie nic o tej znajomości. 

A blisko nigdy nie byłyśmy i nie będziemy nie z mojej winy. Teściowa jest osobą spoko - na odległość. Jest osobą bardzo despotyczną, manipulującą i trochę wredną. 
Informacja, że mamy swój plan na życie już poszła. Wielokrotnie. Niestety za każdym razem kończy się to wielkim fochem i wręcz płaczem, że robimy coś inaczej a "ona chciała dobrze". 

Ja życzę jak najlepiej - nie tylko z egoistycznych pobudek - ale też nie lubię jak ktoś mi z buciorami w życie wchodzi i wręcz mi w macicę zagląda;) I sądzę, że sama czegoś takiego nie doświadczyłaś skoro masz takie podejście. 

Jolianka napisał(a):

Nie, że niesprawiedliwa. Może mało empatyczna :) Mimo całej wiedzy o gehennie, jaką przeszła teściowa Twa. Porozmawiaj z nią. Ciepło. Wspierajcie ją w tej nowej znajomości, bądźcie blisko. Dopóki nie zyska pewności, że to człowiek, któremu można zaufać. Z tej bliskości być może narodzi się więź, dzięki której nie straszna będzie informacja " Mamo, szanujemy Twoją wiedzę i pomoc, ale mamy  swój plan na życie . Nie obawiaj się, że zabraknie w nim dla ciebie miejsca. " p.sDoczytałam Twój drugi post. Nie masz do niej serca, czekasz tylko aż zejdzie Wam z beretu. Nie trzeba być niemiłym, jeśli można być asertywnym.

Po P.S. już wiem, że nie byłaś w takiej sytuacji. 
Nie wiesz o mnie nic a piszesz, że nie mam do niej serca. Ale masz rację, już nie mam. Nie po tych wszystkich latach. 
Ale to nie tak, że ja byłam nie w porządku, negatywnie nastawiona czy coś. Miałam bardzo dużo serca ale niestety nie zostało to odwzajemnione. Więc tak, teraz już nie mam. 

jeżeli to faktycznie coś poważnego, to pewnie będzie miała mniej czasu i ochoty na zajmowanie się rodzinami swoich dzieci, ale ciężko coś stwierdzić, bo każdy podchodzi do tego indywidualnie. Ale fajnie, że w takim wieku zaczyna sobie układać inaczej życie, nie zdarza się to często

Pasek wagi

Amy, ale spokojnie ! Bo emocje spływają z monitora. Ja nie oceniam ani Ciebie, ani teściowej, odniosłam się , ze swojego punktu widzenia, do obrazu , który opisałaś. Skąd wiesz, że nie byłam w takiej sytuacji ? U  mnue było odwrotnie. Teściowa do rany przyłóż, siostrzana dusza. Ale nigdy obciążona pomocą , zmartwieniem jak nam się układa, etc, etc. Byliśmy blisko mojej Mamy i to ona przejęła rolę "stróża". Różnica polega na tym, że ja swoją Matkę kocham. I że dużo nad tym pracowałyśmy.

Widzisz różnica polega przede wszystkim, że matka to matka :) A teściowa to zawsze trochę dalsza osoba. 
Można powiedzieć, że to matka mojego męża i to on powinien pracować. I próbuje. Tylko, że... po odejściu od męża teściowa zaczęła traktować trochę starszego syna (mojego męża) jak głowę rodziny, jak swojego mężczyznę. Rywalizowała ze mną o względy swojego syna, umniejszała wszystko co robię - więc tak jestem trochę cięta na rady "ja wiem lepiej". 
I przez to, że tak mu wpoiła, że jest odpowiedzialny za rodzinę on jest bardzo podatny na manipulacje z jej strony (a najczęściej gra "zdrowiem"). 

Emocje mnie ponoszą bo ja jestem osobą właśnie bardzo ciepłą ale akurat tu zostałam zdeptana, odepchnięta i potraktowana jak najgorsza mimo moich szczerych chęci by te relacje były dobre. 

Marzę o kilku dniach bez telefonu/wiadomości na facebooku. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.