- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 maja 2014, 12:25
hej są tu kobiety które poznały narzeczonych, czy mężów mieszkających bardzo daleko (powyżej 300-400km) ? jak sobie dawałyście z tym radę zanim zamieszkaliście razem? jak często się widywaliście?
22 maja 2014, 14:14
obecnie dzieli nas 1200km - ciezko strasznie, chcialoby się napisać WRACAJ ... ale planujemy przyszłość poza granicami tego kraju , jak nam się poukłada po naszej mysli to za rok będziemy znowu zasypiać objęci ... w związku jestem 20 lat z nim, nigdy nie rozstawaliśmy się na długo, zawsze śpimy razem i zawsze przytuleni ... teraz wiem,że tęsknota boli ... ale własnie jest watsssap, skype ... jak pomyslę o naszym spotkaniu w sierpniu to dostaję gęsiej skórki .... warto na niego czekać
22 maja 2014, 14:31
nie jest łatwo, muszę go zabawiać bo cholernie tęskni , nigdy nie był romantykiem, nie szeptał do ucha, nie robił prezentów - zawsze twierdzi że prezent dla mnie nosi przy sobie ( wiadomo o co chodzi :-))) myślałam,że nie będzie tak tęsknił, że tylko kobiety potrafią tak tęsknić ... a jednak ... to dopiero dwa tyg a on dziennie wypisuje że tęskni za domem, za nami, że chcialby wrócić do nas ... jeszcze 87 dni i urlop
22 maja 2014, 14:45
a tak długim związku to wiadomo :D myślę że moja mama czy tata bez siebie 3 dni by niie wytrzymali :D :p ja mam problem bo na studiach mam chłopaka jest ok ale nie wyobrażam sobie co dalej jeśli nie dostanie pracy w warszawie to będziemy mieli do siebie 400km i wydaje mi się że to będzie zapora nie do pokonania;/
23 maja 2014, 10:16
To ja powiem, ze swojego przykładu, chłopaka, a obecnie męża, poznałam przez grę, tą dokładnie z której autorka tematu ma avatar:) Ja Lublin, On Kraków, więc 300 km nas dzieliło, na odległość byliśmy ze sobą 2.5 roku, nie obyło się bez kłótni, chwil zwątpienia, wątpliwości, dni kiedy miało się dość, zazdrości, ale uważam, że było warto, widywaliśmy się dosyć często, bo co 10 dni, na jakieś 3-4 dni.. czasami przerwy były dłuższe, najdłuższa jaką pamiętam, to miesiąc.. Pisanie prowadziło do kłótni, niestety bardzo ciężko rozpoznać emocje drugiej osoby po słowie pisanym. Rozmowy, ileż można rozmawiać.. robić na odległość nie ma zbytnio co, chociaż niektóre filmy czy seriale oglądaliśmy razem siedząc na skype czy na tsie. Teraz od stycznia mieszkamy razem, a od 3 miesięcy jesteśmy małżeństwem.. uważam, że warto było się przemęczyć. Choć jak większość pisała, związek który zaczyna się od razu odległości, jest trudniejszy, niż taki, gdzie ta odległość pojawia się po czasie. Ja dużo kombinowałam żeby mieć ten czas pojechać, przekładałam zajęcia, niektóre omijałam, nie zżyłam się ze swoim ani rokiem ani nawet grupą ze studiów, bo rzadko byłam na nich obecna duchem, wolałam wrócić do domu i pisać czy rozmawiać niż iść z nimi do baru.. czy żałuję? Nie. Dużo na pewno zależy od charakteru, my oboje jesteśmy typem domownika, więc myślę , że było trochę łatwiej. On pracuję, więc i czasu mniej na jeżdżenie miał do mnie.. głownie to ja organizowałam się i przyjeżdżałam, wyjeżdżając już kombinowałam jak i kiedy przyjadę znowu.. czasami już byłam tym zmęczona, dużo płakałam, ale dałam radę, a jestem bardzo emocjonalną i uczuciową osobą, mój mąż zawsze mi powtarzał, nie patrz na nasz związek przez pryzmat odległości, tylko na to jak jest jak jesteśmy razem.
Edytowany przez 45ecb61824e3765932c7a1dc5606d5da 23 maja 2014, 10:19