- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
16 maja 2014, 14:17
Słyszałyście o czymś takim jak "syndrom maltretowanego męża"? A może ktoś z Waszych znajomych jest terroryzowany czy wręcz bity przez partnerkę? Tak mi się nasunęło po przeczytaniu artykułu na ten temat: KLIK, i tak sobie myslę, że mam jednego kolegę, który po zamieszkaniu z żoną zmienił się nie do poznania - nie wychodzi z domu (wczesniej wychodzil na jakieś piwo, teraz - nic), zgadza sie na każdy jej pomysł, nagina wlasne plany, ostatnio nawet skomentował coś zdaniem (sytuacja była taka, ze chłopak kolezanki nie chciał przystac na jakiś kaprys swojej dziewczyny) "zgódź się, nie będziesz miał życia" - z taka totalną rezygnacją (a może akceptacją?) w głosie. Żona podobno jest najlepiej ubraną panną w swojej pracy, podczas gdy on ciągle wszystkiego odmawia, bo "nie mają kasy". Tylko czy to już jest maltretowanie? Co o tym sądzicie?
16 maja 2014, 15:05
uważam że kobiety potrafią być dużo gorsze od mężczyzn... niestety tak jest coraz częściej. I nie mówię o maltretowaniu fizycznym ... one są często bardziej przebiegłe i potrafią manipulować do tego stopnia że nie dość, że facet jest bardzo rozbity wewnętrznie to jeszcze po jej komentarzach chce sobie darować gorszych kłótni. Oni są mądrzejsi czasami od nas :(
16 maja 2014, 15:06
Slabe macie te argumenty. Jezeli kobieta zdobywa przewage znacza psychiczna nad facetem i wcanie nie musi go bic, to dlaczego zaraz facet mialby bic kobiete by wyrobic sobei pozycje?
Faceci i kobiety sie roznia , natura dowalila facetom wiecej testosteronu wlasnie po to by mieli chociazby swoje zdanie. Nie wmawiajcie ze faceci-cipy to pelnowartosciowi mezczyzni. W sytuacji zagrozenia kiedy mieliby obronic np slabsza kobiete, to co kobieta by zaczela torebka bic napastnikow ,a facet by sie posikal i wszystko byloby ok? Jezeli faceni nie zostal wychowany na faceta , albo ma problem z testosteronem, lub trafil na faktyczna jedze, to zawsze mozna nad tym popracowac i zostac 100% facetem no chociaz 75% :)
16 maja 2014, 15:23
Aby stwierdzic, czy znajomy jest maltretowny to bys musiala wiedziec jak on sie czuje wewnetrznie oraz co dokladnie sie dzieje. To ze jest bardziej ulegly w zwiazku czy ze kobieta sie ladnie ubiera nie swiadczy o maltretowaniu... I tak samo powodow na niewychodzenie moze byc duzo roznych. A jak byscie chcieli z nim gadac, to na pewno nie 'czy cie maltretuje' tylko ewentualnie 'jak wam sie uklada?' i niech sam sie wypowie, maltretowanie to bardzo mocne slowo... A w ogole to do tanga trzeba dwojga... Jakby facet byl normalny to w zyciu by sie takiej babie-psycholce nawet nie oswiadczyl...
EDIT I chodzi mi tylko o podstawowy rozwoj emocjonalny i znajomosci ludzkiego charakteru.
Edytowany przez Asiupek 16 maja 2014, 15:27
16 maja 2014, 15:23
Slabe macie te argumenty. Jezeli kobieta zdobywa przewage znacza psychiczna nad facetem i wcanie nie musi go bic, to dlaczego zaraz facet mialby bic kobiete by wyrobic sobei pozycje? Faceci i kobiety sie roznia , natura dowalila facetom wiecej testosteronu wlasnie po to by mieli chociazby swoje zdanie. Nie wmawiajcie ze faceci-cipy to pelnowartosciowi mezczyzni. W sytuacji zagrozenia kiedy mieliby obronic np slabsza kobiete, to co kobieta by zaczela torebka bic napastnikow ,a facet by sie posikal i wszystko byloby ok? Jezeli faceni nie zostal wychowany na faceta , albo ma problem z testosteronem, lub trafil na faktyczna jedze, to zawsze mozna nad tym popracowac i zostac 100% facetem no chociaz 75% :)
Jakie rozwiązanie więc zaproponowałbyś tym, których nazywasz "facetami-cipami"? Co oznacza "popracować nad tym"?
16 maja 2014, 15:36
Slabe macie te argumenty. Jezeli kobieta zdobywa przewage znacza psychiczna nad facetem i wcanie nie musi go bic, to dlaczego zaraz facet mialby bic kobiete by wyrobic sobei pozycje? Faceci i kobiety sie roznia , natura dowalila facetom wiecej testosteronu wlasnie po to by mieli chociazby swoje zdanie. Nie wmawiajcie ze faceci-cipy to pelnowartosciowi mezczyzni. W sytuacji zagrozenia kiedy mieliby obronic np slabsza kobiete, to co kobieta by zaczela torebka bic napastnikow ,a facet by sie posikal i wszystko byloby ok? Jezeli faceni nie zostal wychowany na faceta , albo ma problem z testosteronem, lub trafil na faktyczna jedze, to zawsze mozna nad tym popracowac i zostac 100% facetem no chociaz 75% :)
problemy wyczuwam ;)
w normalnym związku każdy ma swoje zdanie, nie musi sobie wyrabiać żadnej pozycji, bo ma ją od początku i jest pełnowartościowym mężczyzną/kobietą ;)
Edytowany przez ec688196811df021aea2a50d009c49c2 16 maja 2014, 15:37
16 maja 2014, 15:38
No właśnie problem przecież nie jest w tym, że facet jest cipą, bo nie umie się przeciwstawić. Terrorowi psychicznemu - domyślam się - że trudno się przeciwstawić. On mógłby to zrobić siłą (zresztą jest to w artykule), ale nie robi, bo wie, że nie byłby facetem, gdyby podniósł rękę na kobietę. Dlatego zazwyczaj stara się ją zadowolić, skoro słyszy, ze jest nieudacznikiem bo ma słabo płatna pracę, to się zaharowuje, byle spełnić oczekiwania
16 maja 2014, 16:48
noo, jakby był mężczyzną to by jej przecież przypier... czyż nie? wpiernicza mnie taki tok myślenia... przecież to jasne, że jakby chciał to by oddał/uderzył/przytrzymał... Ale to nie jest takie proste, nierzadko dochodzą do tego dzieci, albo kobiety niezrównoważone psychiczne...Popieramtylko czy mozna wtedy mowic o mezczyznie? :]
racja.
a ja mam..miałam kumpla który przed ślubem był duszą towarzystwa ..a teraz jest totalnie uzależniony od zony..niema go,,..Nie wiem co tam sie dzieje ale jego mama to bardzo przezywa..To taka przemoc psychiczna i uzależnienie od dominującego partnera... tez to kiedyś przeżywałam.
a zaczyna sie niewinnie od wielkiej miłości, dlatego czasem tak trudno sie z tego wyrwać.
16 maja 2014, 17:35
Nie szanowałabym faceta, który nie umie postawić na swoim, nie chciałabym być z jakimś mięczakiem, no proszę!
Rozumiem - ustąpić czasami, pójść na kompromis...
I też nie rozumiem tego, że kobieta nie pozwala się spotykać swojemu mężczyźnie z kolegami.... co to ma być? Nie może mieć swojego życia?
Rozumiem jakby pił, ćpał czy nie wiadomo co robił, ale zwykłe spotkanie... błagam!
To nie znaczy, że ja nie mam zamiaru wyrażać swojego zdania i chcę być kurą domową - nie nad interpretujcie moich słów, jak to lubicie robić :)
16 maja 2014, 17:43
Znam jedną taką parę, mają dwójkę dzieci, on - kiedyś tak rodzinny facet, teraz odseparowany i zaszczuty przez żonę, by ratować małżeństwo. Dzieci nie mogą się spotykać z dziadkiem i babcią (jego rodzicami), bo ona tak każe, wyzywała go publicznie nie raz, rzucała przedmiotami, drapała czy biła. On teraz - totalnie zaślepiony i głupi w mniemaniu otoczenia. Fajnie, że chce być lojalny wobec żony - chodzi mi o samą chęć w ogóle, ale.. nie widzi, że ta żona to apodyktyczna wariatka, no ale ma to co chce, to co wybrał.
16 maja 2014, 22:30
Popieramtylko czy mozna wtedy mowic o mezczyznie? :]
i ja.