- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
14 maja 2014, 13:51
Witajcie, myslimy z moim D. o tym, gdzie bedziemy mieszkać. Zależy nam juz na mieszkaniu razem.. sytuacja wyglada tak , że moi rodzice jak i jego mają duży dom. Ja jednak nie wyobrazam sobie mieszkania u mnie, gdyz moi rodzicie to ludzie starej daty, nie lubia żadnych zmian, wiem ,ze o wszystko by sie czepiali, chcieli nas kontrolować , nie moglibysmy sie nawet wyspac w niedziele ,bo trzeba na rano do kosciola.. pozatym mieszka tu tez moj brat, ktory jest totalnym leniem, ktory traktuje dom jak hotel. wystarczy ,że teraz robie tutaj jako sprzataczka. W zwiazku z tym , rodzice mojego podsuneli pomysl ,zeby u nich podniesc dach, zaadaptowac poddasze , mielibysmy tam fajne mieszkanko, okolo 70-80 m2. ich dom tez jest dosc duzy, ale wiadomo mlodzi musza miec swoja kuchnie i lazienke , wiadomo do czego doprowadza 2 gospodynie w jednej kuchni ;) Tesciowie maja po 45 lat, sa ludzmi wyrozumialymi, nowoczesnymi, jednak troche sie boje ;d jak to u was wygladalo??
22 lipca 2014, 14:04
Mieszkaliśmy z rodzicami w bloku kilka lat (prawdziwy koszmar, zero intymności i prywatności). Wreszcie udało się załatwić kredyt i kupić mieszkanko. Cieszyłam się perspektywą przeprowadzki, ale rodzice doszli do wniosku,że oni nie chcą dużego mieszkania (w którym mieszkaliśmy) i pójdą na to mniejsze.Robimy teraz kapitalny remont, by pozmieniać w tych murach jak najwięcej, a nadal czujemy,że to nie jest "nasze".
smaczne i zdrowe przepisy na ciasta desery i nie tylko http://mirkawkuchni.bloog.pl/ zapraszam na mojego bloga z mnóstwem sprawdzonych przepisów i nie tylko
Edytowany przez Nanette2948 23 czerwca 2015, 08:29
23 lipca 2014, 17:45
też jestem z tych co wolą wynająć jeden pokój niż mieć całe piętro u rodziców/teściów
23 lipca 2014, 22:01
Nie jestem po slubie wiec tesciami ich nie nazwe ,aczkolwiek mam nieprzyjemnosc mieszkac teraz przez miesiac z rodzicami mojego narzeczonego i pozniej niestety jeszcze miesiac w pazdzierniku ... dla mnie to istny koszmar aczkolwiek ja nigdy nie myslalam o nich ,ze sa spoko wiec moze u was bedzie inaczej ... w kazdym badz razie o ile jeszcze jego ojca da sie zniesc bo siedzi w pokoju u siebie ,malo co sie odzywa a jak juz mowi to skladnie i na temat o tyle jego matka jest wszedzie , doszlo do tego ,ze z rana boje sie pojsc do lazienki bo jestem pewna ,ze akurat spotkam ja na korytarzu a z rana wiadomo , czlowiek nieogarniety ;D ..tak samo jest z kuchnia , poprostu ta kobieta jest wszedzie , mam wrazenie ,ze zaraz wyskoczy z lodowki ...do tego strasznie duzo gada ,najczesciej bzdury i nie na temat .... zero prywatnosci bo teraz upaly ,okna otwarte a ona wiecznie siedzi u siebie na balkonie i ani porozmawiac glosniej ani nic ...koszmar ...jestem pewna ,ze gdyby mieli ogromny dom i zaproponowali nam mieszkanie w tym domu ale z tzw wlasna dobudowka ,ze wlasne mieszkanie,osobne wejscie etc.nie zgodzilabym sie ....ale to ja .... niestety nie wiem jakby to bylo gdyby ona byla inna kobieta ale sadze ,ze mieszkania wspolnego tez bym nie popierala ..moze kontakt bylby dobry ale ja bardzo cenie sobie prywatnosc ,dlatego wolalabym sie z facetem cisnac w kawalerce niz miec cale pietro w domu czy to rodzicow , czy tesciow , jestem na nie ...
23 lipca 2014, 22:14
uwielbiam moich tesciow, ale nie chcialabym mieszkac z nimi, ani z nikim innym, cenie sobie prywatnosc, i moim zdaniem nawet osobne wejscia itd, to nie to samo, co wlasny dom.
24 lipca 2014, 10:17
Ja z pewnością będę w takiej sytuacji, że po ślubie będę musiał mieszkać u rodziców mojej narzeczonej. Prawdopodobnie będziemy mieć całe piętro (oddzielne mieszkanie) dla siebie z jednym wejściem. Sam jestem trochę sceptycznie nastawiony pomimo tego, że jej rodzice wydają się być bardzo w porządku (widać to choćby na przykładzie relacji rodzice - siostra mojej narzeczonej i jej mąż), ale osobiście bardzo cenie sobie prywatność a boje się, że w tej sytuacji będzie ona w jakiś sposób ograniczona. Różnicy pokoleń też się obawiam, wiem, że na pewno sprawy patrzymy zupełnie inaczej. Z wtrącaniem teściów raczej nie będzie problemów bo jasno określone jest, że będziemy mieli decydujące zdanie w naszych sprawach. Nie jestem raczej typem człowieka, który jest wybuchowy, czy łatwo go wyprowadzić z równowagi natomiast ciężko mi przewidzieć jak to będzie wyglądać po ślubie. Reasumując, obawy są zawsze, dopiero gdy sama zamieszkasz będziesz mogła zweryfikować tę sytuację.
24 lipca 2014, 12:16
Ja mieszkałam z teściami dwa miesiące-dłużej nie wytrzymaliśmy. Po wyprowadzce nie rozmawialiśmy z nimi prawie trzy lata... Teraz mieszkamy u moich rodziców ale szukamy mieszkania na http://targimieszkaniowe.net/poznan-i-okolice/rynek-pierwotny/ i zamierzamy się wyprowadzić do końca października. Mamy już dość gnieżdżenia się w czwórkę w jednym pokoju i dojazdów do pracy.
24 lipca 2014, 13:21
ja mieszkam z teściami. Mamy oddzielne poddasze, dosyc wysokie więc miejsca mamy duzo, w dodatku ok. 110m2 więc jest się na czym rządzic.
Mamy kuchnie i łazienkę, do szczęścia brakuje mi tylko osobnego wejścia, takiego bezpośrednio na górę... obecnie jest 1, do nich na prawo a do nas na schody po lewo. Jak macie możliwość to zamieszkajcie sami, swoje to jest jednak swoje :)
24 lipca 2014, 14:40
Wtrącała? Nie mi to oceniać. Może na zasadzie przykładów bo tak jest najłatwiej: Zabierała mu kluczyki do auta (auto było w teorii jego w praktyce kupione przez rodziców) i je chowała, jak znalazł w szafce to porafiła je wywieść do babci. Gdy Michał zostawał u mnie po zajęciach (mieszkałam już sama) potrafiła przyjeżdzać pod blok i wydzwaniać co 15 min, że ma zejść. Wiedząc, że zbliżają się moje urodziny odcięła mu dostęp do kasy i w dzień urodzin "niby przypadkiem" - przypadek to na 100% nie był, mam swoje źródła nagle musiała jechać gdzieś tam i Michał musiał zostać z młodszą siostrą w domu. Mogła bym wymieniać godzinami, akcji było multum :)
o.. jakbym czytała o matce mojego... Jesteśmy razem 3 lata. Na początku dzwoniła do niego co 5 minut. Nie dawała kasy na bilety do mnie ( odcinała mu kase o każdą pierdołe, często nie miał pieniedzy na jedzenie nawet). Jak przyszlam do nich pierwszy raz to nawet sie do mnie nie odezwała, a potem mój wysluchiwał jaka to jestem, że za mocno pomalowana, że się na siłę postarzam itp. Teraz tez dzwoni bardzo często. Jak mój nie odbiera, to dzwoni do mnie i tak przez pół godziny. Przez te 3 lata widziałam sie z nia tylko kilka razy, nie jeżdże do jej domu, nie rozmawiam z nią.