Temat: Mieszkanie z teściami? wasze zdanie

Witajcie, myslimy z moim D. o tym, gdzie bedziemy mieszkać. Zależy nam juz na mieszkaniu razem.. sytuacja wyglada tak , że moi rodzice jak i jego mają duży dom. Ja jednak nie wyobrazam sobie mieszkania u mnie, gdyz moi rodzicie to ludzie starej daty, nie lubia żadnych zmian, wiem ,ze o wszystko by sie czepiali, chcieli nas kontrolować , nie moglibysmy sie nawet wyspac w niedziele ,bo trzeba na rano do kosciola.. pozatym mieszka tu tez moj brat, ktory jest totalnym leniem, ktory traktuje dom jak hotel. wystarczy ,że teraz robie tutaj jako sprzataczka.  W zwiazku z tym , rodzice mojego podsuneli pomysl ,zeby u nich podniesc dach, zaadaptowac poddasze , mielibysmy tam fajne mieszkanko, okolo 70-80 m2. ich dom tez jest dosc duzy, ale wiadomo mlodzi musza miec swoja kuchnie i lazienke , wiadomo do czego doprowadza 2 gospodynie w jednej kuchni ;) Tesciowie maja po 45 lat, sa ludzmi wyrozumialymi, nowoczesnymi, jednak troche sie boje ;d jak to u was wygladalo?? 

iga333 napisał(a):

Matyliano napisał(a):

iga333 napisał(a):

Jeśli musicie zamieszkać u kogoś, to proponuje Twoich rodziców. Nie wybieraj się do teściowej, bo choćby była najlepsza - zawsze będą spięcia - a mama to mama. Łatwiej zięć dogada się z teściową niż synowa!!!
nie wiesz co mówisz ;p fakt, że jak jest problem, to mój mąż rozmawia z moimi rodzicami, bo ja wstępie jestem bojowo nastawiona, a on jest bardzo spokojny ( do granic ;p ).     ja mam prawie 30 lat, a moja mama potrafi sama mnie umówić do lekarza, bez mojej wiedzy... np. miesiąc wcześniej, w trakcie zwykłej rozmowy, wspomnę coś, że chciałabym się wybrać, to kilka tygodni później ona mi oznajmia, że np. za dwa dni mam wizytę...no losie no ( a to tylko wierzchołek góry lodowej ). i wyprowadzić się nie możemy, bo moja mama ma 71 lat, tata 69 i jest bardzo chory - nie zostawimy ich bez pomocy
To tylko się ciesz, że mama się o Ciebie troszczy:) Wierz mi u teściowej miałabyś gorzej, znam kilka przypadków zakończonych rozwodami. Ja też mieszkam z moimi rodzicami, a z teściami spotykamy się co tydzień i mamy świetne kontakty, ale nie zamieszkałabym u nich.Swoją drogą ładnie z Twojej strony, że się troszczysz o rodziców - widać dobrze Cie wychowali...

a dziekuje, bardzo mi milo :) no ciesze, ze sie troszczy, ale jak sprawdza moje dziecko przed wyjsciem czy ma czapke/koszulke itp. to ja nie moge normalnie. albo poprosilismy kiedys,zeby nie dawala dzieciom tyle lizakow, a ona na to " u gory sa wasze zasady, a na dole moje" - to byly mysli o wyprowadzce.. a moja tesciowa to moja przyjaciolka i o WSZYSTKIM moge z nia porozmawiac - z mama, o niczym praktycznie. no, ale mozliwe, ze sytuacja by sie odwrocila, gdybysmy mieszkali u nich :)

Pasek wagi

A jak dobrze znasz tesciow?Bo niestety, mieszkajac z kims wszystko wylazi....my nigdy nie mieszkalismy z rodzicami ani moimi, ani meza, mimo ze bardzo ich lubie i sa swietni. Jakos nie usmiechaloby mi sie mieszkanie w czyims domu.

Ja mieszkam z tesciami i niby jest ok, a patrzeć na nich nie mogę. Tylko czekam na wyprowadzke. Wiec nie polecam, ale Wy może spróbujcie, sami sie przekonacie.

Powiem tak - nigdy w życiu. Jak by cudowni się nie wydawali. Miałam jedną "teściową" na początku była cholernie cudowna! Również młoda babka, wtedy miała 40 lat... Kawka, zakupy...  Po dwóch latach bycia razem (nie mieszkaliśmy u niej) wyszło szydło z worka i w sumie w dużej mierze przyczyniła się do tego, że Michała nazywam już byłym. Chyba jakaś siła wyższa czuwała nad tym, że nie zdecydowałam się na mieszkanie z nią pod jednym dachem chociaż plany takie wstępnie były. Nie pisała bym już wtedy na tym forum przez najbliższe 25 lat bo tyle chyba zgarnia się za morderstwo z premedytacją. No chyba, że sąd uznał by wysokie stężenie jadu w jej krwi jako okoliczności łagodzące i trafiła bym na półotworek gdzie mają godzinę neta dziennie ;) 

Niemabata - wtracala sie w wasz zwiazek?;o

Wtrącała? Nie mi to oceniać. Może na zasadzie przykładów bo tak jest najłatwiej: Zabierała mu kluczyki do auta (auto było w teorii jego w praktyce kupione przez rodziców) i je chowała, jak znalazł w szafce to porafiła je wywieść do babci. Gdy Michał zostawał u mnie po zajęciach (mieszkałam już sama) potrafiła przyjeżdzać pod blok i wydzwaniać co 15 min, że ma zejść. Wiedząc, że zbliżają się moje urodziny odcięła mu dostęp do kasy i w dzień urodzin "niby przypadkiem" - przypadek to na 100% nie był, mam swoje źródła nagle musiała jechać gdzieś tam i Michał musiał zostać z młodszą siostrą w domu. Mogła bym wymieniać godzinami, akcji było multum :) 

Niemabata- niedoszla tesciowa naprawde zachowowywala sie jakby miala problemy psychiczne...

iga333 napisał(a):

Jeśli musicie zamieszkać u kogoś, to proponuje Twoich rodziców. Nie wybieraj się do teściowej, bo choćby była najlepsza - zawsze będą spięcia - a mama to mama. Łatwiej zięć dogada się z teściową niż synowa!!!

nie zgodzę się z tym

Dziewczyny nie straszcie ! Mnie czeka po ślubie mieszkanie z teściową. Niby babka okej ale jak przyjdzie nam mieszkać razem to już może nie być tak kolorowo ;/ troche sie obawiam, bo kuchnia będzie wspólna i na początku łazienka też, póki nie wykończymy naszej na piętrze. Czasem bywam u mojego na weekend to już widze, że mamy inne sposoby w kwestii gotowania, no a najlepsze jest to, że mój luby jezdzi w delegacje więc tak na prawde to ja po ślubie zamieszkam nie z mężem ale z teściową.... ://

Ja jeszcze nie dawno pisałam na Vitalii tak:

Oj mam problem z nadopiekuńczą teściową... Wszyscy mówią, że złota kobieta, troskliwa itp, idt a mi się rzygać chce!! Wpie**ala sie we wszystko... A mój narzeczony to maminsynek, niestety. Mój M nie zrobi niczego bez zgody mamy. Rano w niedziele stwierdziliśmy że nie pojedziemy na 8 do kościoła tylko na 12 a rano pojedziemy na giełde. O 9 zaczęliśmy się szykować, teściowa to zauważyła i pyta się: "jedziecie gdzieś?" M powiedział że tak zgrzeszyliśmy w nocy, że jedziemy wcześniej do kościoła żeby obejść go na kolanach do okoła. A ona nadal "jedziecie gdzieś czy nie?" a my nic. A przy wyjściu ona tak: "no to powiecie w końcu gdzie jedziecie czy nie?" wielce oburzona! Mojego M boli ząb to ona mu do buzi zagląda, mój M ma sra**ke to ona mu tabletki podaje, mój M lata do niej i pyta sie czy dobrze wygląda (jak dobrał ciuchy)... Buty w sklepie pomagała mu wybierać. Nie raz wieczorem ja sobie siedze a mój M śpi u nas w pojoku a tu nagle wpada teściowa z kocem przykrywa go i mówi: " tak myślałam że śpi nie przykryty" wrrr... Byliśmy na uczelni przyjeżdżam a tu w pokoju nie mam jednego kwiatka a ona mówi że wyrzuciła mi tą paprotke bo już brzydka była... Nosz kur... Wtedy sie starłyśmy... Dzisiaj też patrze a tu w doniczce nie mam jednego kwiatka. Były wsadzone dwa do jednej doniczki żeby je potem przesadzić ale jeden usechł, widziałam to, teraz patrze a tu pusto... Znowu łaziła mi po pokoju... :( Zaproponowałam abyśmy oddzielili się od jego rodziców po ślubie ale mój M tak sie ich boi że nie zgadza sie na to. A ja już wytrzymać nie moge :( wiecie że ona potrafi mi zabrać talerz sprzed nosa i coś dołożyć bo twierdzi że za mało sobie włożyłam...! co ja mam robić? Próbowałam lekko zwracać uwage ale ona zaraz płacze i to oczywiście to ja jestem ta zła bo przecież ONA CHCE DOBRZE!


Ja bardzo chciała bym mieszkać na swoim. Tutaj czuje sie jak intruz. Nie moge spojojnie wejść do kuchni bo ona leci i pyta czy mi herbetki zrobić czy kanapeczke. Ona jest zbyt troskliwa a mnie to już męczy. M sam powiedział że jemu to nie przeszkadza, że jemu to nie sprawia problemu. Widzi że nie raz przesadza i chce reagować a wtedy ona do niego " ale ja nie z tobą rozmawiam, co co Paulinka kanapeczke ze serkiem?"

Siostra mojego M mieszka obok i mówi że nawet światła nie świeci na dworze bo teściowa dzwoni i pyta czy gdzieś jadą i czy nic sie nie stało. :/ to jest dopiero poje...ne! Albo teściowa rano mi mówi że Zosia(córka siostry M) chyba w nocy spać nie mogła bo u Agnieszki(siostra M) pół nocy sie światło świeciło! Nie śpi w nocy tylko wszystkich kontroluje! Wariuje! We wszystkim che mi pomagać a ja tego nie lubie! Ja jestem z reguły samotniczką. Lubie spędzać czas tylko z moim M i ewentualnie bliskimi znajomymi. Nie lubię wieczornych seansów z teściami, rozmów. A ona ciągle zagaduje i pyta się i ciągle coś chce. Czuje że sie duszę! Chciała bym sama gotować dla mojego mężczyzny, żebyśmy mieli swój kąt. 

Nawet nie chce myśleć co będzie jeśli kiedyś urodzi nam się dziecko. Wyobrażam sobie że ona mówi "M idź to drugiego pokoju spać a ja tu będę z małym/ą" Wylatuje ze mnie całe powietrze a mój mężczyzna mnie nie rozumie i nie ma zamiaru nic z tym zrobić... :("

Od tego czasu trochę sie zmieniło ale nie wszystko jest jeszcze ok. Posanowiliśmy zamurować jedną ścianę i tym sposobem przedzielić dom na pół, zrobić osobne wejście, dobudować kuchnię i łazienkę...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.