- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
13 maja 2014, 20:11
Zacznę od tego, że byłam z moim facetem 8 lat.. od 16 roku życia... Pierwsza miłość, pierwszy pocałunek, pierwszy raz.Wszystkiego nauczyłam się przy nim. On swój pierwszy raz przeżył z inną kobietą zanim jeszcze był ze mną. Potem okazało się, ze ta dziewczyna ( dużo starsza od niego jest z nim w ciąż) jednak nie chce z nim być i ma już nowego partnera. Ustalili ojcostwo i ja nadal z nim byłam, chociaż powiedziałam mu, że powinein być z nią i ja sie usunę z ich życia... On powiedział, że nic ich nie łaczyło, przespali się raz i owocem tej nocy jest ich syn. Kontaktu z dzieckiem nie utrzymywał, płacił ( nadal płaci) i na tym się kończyło. ok, potem byliśmy w miarę szczęśliwą,szczeniacką parą... wiadomo kłótnie były ale czuć było chemię miedzy nami...Następnie on zaczął pracować za granicę. Będąc kiedyś u niego ( od niego jeździłam do pracy w wakacje bo miałam bliżej) zobaczyłam, że dostał wiadomośc na gg. Odczytałam i okazło się, że jakaś dziewczyna pisze mu jak to za nim tęskni.. to było powiedzmy 4 lata temu. Napisalam do niej że to chyba pomyłka... i ona udałą że tak faktycznie jest. Potem on wrócił.. Przyjechał do mnie, mówił jak to bardzo mnie kocha, że chce mieć ze mną dziecko i ślub i tak dalej... Uwierzyłam mu.. Ale ciągle nie dawała mi spokoju tamta sytuacja. Kiedy zasnął stwierdziłam ze przejrzę jego telefon i sie uspokoję. Niestety okazało się zeta dziewczyna się nie pomysliła tylko faktycznie mieli romans. Z tego wynikało że od 3 do 5 miesięcy... Myślałam że umrę.. Kazałam mu się wynosić... Ale tak bardzo go kochałąm... chciałąm żeby o nas walczył... Ale w sumie to ja walczyłam... prosiłam żeby sie starał mimo że to on był winny... Nie minał tydzień a już mu wybaczyłam... Zawsze miał cieżki charakter i język. tłumaczyłąm sobie, ze to przez to ze pochodzi z patologicznej rodziny, że nie wie co to miłość i w ogóle.. W między czasie działo się jeszcze wiele innych rzeczy, które wskazywały że nie do końca jest ze mną szczery.. Oświadczył mi się w świeta w 2012 roku w wigilię... Zawsze marzyłam o takich oświadczynach no wiecie... Kwiaty szmpan i tak dalej... Pierścionek wybraliśmy wspołnie, zanczy bardziej ja. Powiedział że zrobimy to w romantycznej scenerii i tak dalej a tak naprawdę to wypił głebszego zawołał mnie do swojego pokoju dał pierscionek, nie pamiętał jak już zapyta... ani kwiatów ani nic... oczywiscie sie zgodizłam... chociaż czułam się rozczarowana.. Nigdy nie poprosił moich rodziców o moją rekę, nigdy nie zamierzał z nimi porozmawiać na temat slubu. Uważał ze to nie ich sprawa... bo skoro od od swoich rodzicow nic nie dostanie to ja od swoich tez nie... Zawsze był gwałtowny, ja tez nie mam dobrego charakteru... Ale np. potrafiliśmy sie pokłocić i on potrafił mi wykrzyczeć żebym wypierdalala, ze jestem kur..ą bo go kiedyś zdradziłam... Fakt, pisłąm kiedyś z pewnym chłopakiem, ale nigdy się nie spotkaliśmy... Nie wiem po co pisałąm... czy chciałam mojemu facetowi zrobić na złość czy z zemsty że mnie zdradził... Ja mu się staralam nie wypominac przeszłości. Ostatnio dużo się kłociliśmy.. A mieszkałąm u niego bo od niego jezdziłam do pracy ( jego samochodem ) bo znalazłam pracę blisko niego abyśmy mogli sobie życie razmem ułożyć. Mieliśmy działkę upatrzoną na budowę nawet. Pewnego dnia zepsułam klamkę u niego w pokoju i jego brat ukradł pewne rzeczy z pokoju ( był pijany) a mój facet był za granicą ... zadzwoniłam zdenerwowana ale on mnie pokrzyczał że nic nie pootrafię, że nawet drzwi nie umiem zamknąć. Musiałam jechać do pracy i jego pokój został otwarty mimo że kazdy mógł z niego wyniesc wszytsko. zaptalam go czy moge kupic nowe drzwi bo nie szlo dokupic zamka... ale nie kazal mi naprawić stary zamek. Moi brat mi pomógł i naprawiłam ten zamek ale byłam taka wsciekła o tą awanturę ze jak zadzwonił to mu w nerwach wykrzyczałam że chce swietego spokoju. On na to że ok, że to koniec i teraz juz nie jesteśmy razem. Że zostawia mnie za całokształt ... mam sie zmienić to może kiedyś eróci do mnie..
Dziewczyny pomocy... powiedzcie mi że to jest chore, że mam uciekać... bo ja go chce przepraszac zeby tylko był ze mną... wrócił z zagranicy to nawet do mnie nie zadzwonił tylko ja wydzwaniam jak idotka..
Prosze otwórzcie mi oczy żebym miała to na "papierze" że mam sobie dac spokój... srarałam się przedstawić to szeroko... chociaż i tak pewnie nie wszytsko co było złe opisałąm..
13 maja 2014, 20:38
Wiem, że jestem okrutna, ale takie głupie dziewczyny zasługują na takich typków. Jakbyś miała choć trochę oleju w głowie, to od tych 4 lat byłabyś szczęśliwa z kimś innym. Leć, błagaj go i przepraszaj, w końcu go kochasz ...
13 maja 2014, 20:40
Facet Cię nie szanuje, ma gdzieś i zdradza z jakimiś panienkami, a Ty nadal z nim jesteś???? Odzywa się do Ciebie gorzej niż do obcego człowieka, każe Ci "wyp***" i nazywa Cię "kur**", a Ty do niego wracasz z podkulonym ogonem???? Dziewczyno otwórz oczy i zacznij się szanować... Pokaż, że masz godność i wywal z głowy wszystkie wspomnienia o nim. Zasługujesz na kogoś lepszego, kogoś kto będzie Cię na rękach nosił, traktował z szacunkiem, okazywał miłość, troszczył się... Zajmij się sobą, skup się na swoich sprawach, a jego wyrzuć ze swojego życia póki Ci go całkiem nie zmarnował...
13 maja 2014, 20:42
to skąd się bierze to moje głupie poczucie winy ?Mam 24 lata i boję, boję się że już za poźno żeby zaczynać wszytsko od początku
No właśnie między innymi stąd, że się boisz, że jesteś już za "stara" na to, żeby poznać kogoś i z nim stworzyć szczęśliwy związek. I dlatego, że Twój chłopak pewnie zręcznie Tobą manipulował i wpędzał Ciebie w poczucie winy. I jest Ci żal tych Waszych planów na przyszłość, ślubu, działki itd.
Ogarnij się, nie dzwoń do niego, nie proś go o nic. Poszukaj wsparcia wśród bliskich, przyjaciół i już nie wracaj do tego toksycznego człowieka. Jak Ty to sobie wyobrażasz, że całe życie będziesz się starała za Was dwoje, będziesz ciągle coś z siebie dawała a w zamian co? Awantura za rozwaloną klamkę, kłamstwa, romanse i wyzwiska?
Dałaś mu szansę, wpaniałomyślnie wybaczyłaś zdradę. Super. Jak jednak widać, gość stwierdził, że w związku z tym może Ci skakać po głowie i pozwalać sobie na jakieś dziwne akcje. I Ty naprawdę chcesz z kimś takim spędzić życie? Proszę Cię...
13 maja 2014, 20:45
wiem, ze to nielogiczne.
I z jednej strony cieszę się, ze on podjał taką decyzje bo ja sama miałabym wątpliowści.
wiem, że dla was jestem skończona kretynką i wiem jak to wygląda ... dlatego to wszytsko tu napisalam zeby zrozumieć że nie warto
po prostu cholernie się boję
13 maja 2014, 20:50
zrobil ci przysluge, ze cie zostawil, jeszcze mu za to podziekujesz, jak zmadrzejesz
13 maja 2014, 20:53
wiem, ze to nielogiczne.I z jednej strony cieszę się, ze on podjał taką decyzje bo ja sama miałabym wątpliowści.wiem, że dla was jestem skończona kretynką i wiem jak to wygląda ... dlatego to wszytsko tu napisalam zeby zrozumieć że nie wartopo prostu cholernie się boję
CZEGO?
13 maja 2014, 20:53
pewnie tak.
ja nie neguję, że wyjdzie mi to na dobre.
po prostu nie chciałabym go skrzywdzić... wiem, jak to brzmi ale po prostu chciałam mu pokazac jak można żyć..
jak mozna być szczęsliwym
Chcialabym, zeby w życiu też mu się ułożyło...
ja mam chyba taki pierd...y syndrom mesjasza...chce zeby wszytscy mieli dobrze nawet jesli ma to być moim kosztem
13 maja 2014, 20:54
CZEGO?wiem, ze to nielogiczne.I z jednej strony cieszę się, ze on podjał taką decyzje bo ja sama miałabym wątpliowści.wiem, że dla was jestem skończona kretynką i wiem jak to wygląda ... dlatego to wszytsko tu napisalam zeby zrozumieć że nie wartopo prostu cholernie się boję
że nie dam rady. że nikt mnie nie pokocha, ze nie będę mieć dzieci
13 maja 2014, 20:55
Nie martw się, on poradzi sobie w życiu bez Ciebie. Teraz lepiej zatroszcz się o siebie.
13 maja 2014, 20:56
pewnie tak.ja nie neguję, że wyjdzie mi to na dobre.po prostu nie chciałabym go skrzywdzić... wiem, jak to brzmi ale po prostu chciałam mu pokazac jak można żyć..jak mozna być szczęsliwymChcialabym, zeby w życiu też mu się ułożyło...ja mam chyba taki pierd...y syndrom mesjasza...chce zeby wszytscy mieli dobrze nawet jesli ma to być moim kosztem
wylecz sie z tego jak najszybciej, zycie to nie amerykanski film, ludzi na sile nie zmienisz, tylko sama bedziesz na tym cierpiec, i bedziec=sz cale zycie z tego powodu wykorzystywana i manipulowana. Zajmij sie soba, jestes mlodziutka, wszystko przed toba, ja w wieku 24 lat poznalam meza. To dorosly czlowiek, niech sobie radzi.