- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
9 maja 2014, 11:54
Witajcie, jestem tutaj nowa i tak przeglądałam różne wątki i widzę że można tutaj o wszystkim. Mam prośbę, (napisałam praktycznie to samo w pamiętniku) czy mogłybyście pomóc mi ocenić sytuację z różnych perspektyw? Sama mam niezły mętlik w głowie.... Poniżej wklejam fragment z pamiętnika:
"Od wczoraj trapi mnie pewna myśl... Sama do końca nie wiem jakie jest moje zdanie na ten temat. Może pomożecie mi na to spojrzeć z różnych perspektyw? Ale żebyście wiedziały o co chodzi, muszę Wam nakreślić sytuację:
Z moim menem jesteśmy razem (o zgrozo) no zaraz minie 8 lat. Od roku dopiero jesteśmy zaręczeni, od przeszło 2 lat mieszkamy razem. Ogólnie do wszystkiego dochodzimy sami i nigdy od nikogo nie braliśmy kasy na utrzymanie. No może poza bankiem.... Przez te 8 lat zdążyliśmy się już poznać, dotrzeć. Wiem, że to TEN facet, który mnie naprawdę bardzo wspiera w każdej sytuacji, ma swoje za uszami ale kto nie ma? Był okres, kiedy rok przeżyliśmy w związku na odległość. On był w Anglii, ja w Polsce z rodzicami. On zarabiał, ja czekałam.... Wrócił bez pieniędzy, firma splajtowała, nie dostał wypłaty w sumie za pół roku... Znowu wszystko od nowa. No ale zamieszkaliśmy razem i pomału, krok po kroku stajemy na nogi. On niedawno dostał świetną pracę. Co prawda jeździ na delegacje, ale na weekendy wraca, czasem cały tydzień siedzi w biurze i wtedy mam go ciągle dla siebie. Firma o niego dba, chcą mu za sponsorować studia, ma ogólnie super pakiet socjalny... Kokosów może nie zbija,ale ma fajną szansę na rozwój, awans i poszerzanie wiedzy. Aż mu trochę zazdroszczę :)
No ale wczoraj odezwał się do niego facet z propozycją pracy.... W Katarze.... (!)
On oczywiście się nakręcił, wysłał Cv. Później mi o tym powiedział. Jest zachwycony tą myślą, że będzie mógł tyle zarobić... (konkretów nie zna a już marzy....), że to szansa dla nas, że tylko jakieś 2-3 lata i będziemy mogli się pobudować, że on bardzo chce żeby nam i dzieciom (których jeszcze nie mamy) niczego nie brakowało, i inne argumenty, wszystkie utrzymane w tym tonie. A ja? Z jednej strony myślę, że on ma racje. Rzeczywiście jest to jakaś szansa. Ale 2-3 lata? Bez niego? Bez faceta którego kocham?
- przecież tam się nie siedzi cały czas, tylko się zjeżdża... - no może i tak, ale co ile? kto Ci będzie płacił za bilety? firma czy ty sam? jak ty sam, to wiem że nie będziesz często przyjeżdżał, bo ci będzie szkoda kasy....
- to tylko 2-3 lata, zleci szybko, potem wybudujemy dom, założymy rodzinę... - tylko przez te 2-3 lata możemy stracić coś co mamy teraz.... coś czego nie będzie się dało odbudować.... Ja nie chcę zachodzić w ciążę po 30, i tak nie wiem czy będę mogła mieć dzieci a wiadomo że wiek wcale tu nie pomaga....
-ale to taka szansa.... pomyśl jak to w CV będzie potem wyglądało. Super by było...
Tak... Byłoby super... Ale ja nie chcę zostać sama... Mieszkamy w Gliwicach, gdzie praktycznie nikogo nie znam... Nie mam tu przyjaciół, jedynie kilku znajomych z pracy... Cała moja rodzina została na Kujawach. Przyjechałam tu dla niego, namówił mnie bo są dużo większe perspektywy. Zaufałam. A teraz miałabym zostać sama... Niby mogłabym wrócić na ten czas do rodziców, ale znowu zaczynać wszystko od nowa...? Jeździć z tym całym majdanem...? Poza tym u nich z pracą jest naprawdę ciężko. Wszystkie zakłady w mieście upadają po kolei. A co ze szkołą...? Naprawdę nie wiem co o tym myśleć. Nie mogę tego zostawić na chwilę aż będzie coś wiadomo, bo nie wiadomo ile wtedy będziemy mieli czasu...
A co Wy o tym myślicie?"
Z góry dziękuję za wszystkie opinie
9 maja 2014, 13:50
Jedź z nim. Znajdziesz i tam coś dla siebie. Skoro nic Cię nie trzyma w Gliwicach oprócz pracy, to wyjedź.
9 maja 2014, 14:06
ale jakie masz racjonalne argumenty za tym, żeby nie jechać? Nie emocjonalne, tylko racjonalne?
tak siedzę i się zastanawiam... i racjonalnych chyba nie mam. Poza odległością, szkołą z której musiałabym zrezygnować jeśli wyjazd miałby trwać 2-3 lata a już trochę kasy i wysiłku w nią włożyłam.... i chyba tyle...
9 maja 2014, 14:51
2-3 lata to naprawdę sporo. Zastanowilabym się nad rozlaka. Teraz jest fajnie, ale odleglosc i pieniadze potrafia zmieniać. Dla mnie jedynym rozwiązaniem byloby jechac z nim. Przeciez pieniadze sa wazne, ale sa inne wazniejsze rzeczy. 8 lat to sporo, ale uwierz nie wystarczająco by byc pewnym zwiazku, siebie. Ciagle zachodzą w nas zmiany, dostrzegamy nowe rzeczy. Nie ryzykowalabym czekajac 3 lata. Zycie jest za krotkie i zaden dzien się nie powtórzy.
9 maja 2014, 15:16
Moze niech sie dowie z detalami, jakie to perspektywy go czejkaja w tym Katarze...Niech mu przesla kopie umowy...Te perspektywy w Polsce wygladaja bardzo zachecajaco..Oplacone studia, firma jakas solidna i pewnie pensja niezla..
Nie wiem co Ci doradzic, fajnie, ze sie uklada mu w Polsce. A w tym Katarze, to nie wiadomo. Jak zrezygnuje z obecnej pracy, to raczej nie bedzie mial powrotu do obecnej firmy...A takie cos zdarza sie /w Polsce/ chyba nie czesto....ze z praca jest super!
9 maja 2014, 18:00
Mogę zrozumieć, że nie chcesz jechać z nim (choć ciężko mi to przychodzi), ale nie możesz zabronić jemu wyjazdu i rozwoju.
9 maja 2014, 18:20
ale ja nie mam zamiaru mu niczego zabraniac. To jest tylko i wylacznie jego decyzja tak samo jak to ze ja nie chce jechac. Po prostu staram sie poznac wszystkie aspekty tej sytuacji bo sama mam metlik w glosie
9 maja 2014, 20:17
Przyznam sie, ze mialam Ci napisac, aby zostac w PL, ale weszlam sobie na info na necie /takie pobiezne/ o tym kraju i przyznam sie, ze brzmi zachecajaco. Mocno bym sie zastanawiala nad wyjazdem.
9 maja 2014, 21:06
To na prawdę super szansa dla Was, ja rozumiem strach przed rozłąką ale o również próba dla Waszego związku, są telefony, skype, internet, on by przyjeżdżał co jakiś czas, Ty mogłabyś polecieć na wakacje -dalibyście radę a do tego mogłabyś dbać tu na miejscu (btw mieszkasz w moim miescie;p) o to co już macie... Na pewno najpierw niech on się dowie jakie są dokładne warunki (kto sponsoruje bilety itd) a potem rozważajcie wszystkie za i przeciw:)