Temat: facet pracoholik ma mnie w nosie?

Kilka razy pytałam Was już o radę. Jednak walczę o swój związek, chciałabym aby coś z tego było. Mam faceta, który pracuje w delegacji (inżynier na budowach trwających około rok). Kiedy jest blisko przyjeżdża w środku tygodnia i w weekendy, niedługo będzie dalej i będzie tylko w weekendy. Przeprowadziliśmy się. Jutro robię parapetówkę tylko dla koleżanek. Jesteśmy razem już 9 miesięcy, żadna z koleżanek jeszcze go nie zna, z nikim nie wychodzimy, nie mamy swojego towarzystwa. Bardzo chciałam żeby się poznali, z racji tego robię tą imprezę w środę ( w weekend nie mogłam). Proszę go żeby przyjechał troszkę wcześniej, a on na to, że nie wie kiedy się wyrwie. Pracuje całe dnie, śpi i chodzi na siłownię w tygodniu. To jego życie. Nigdy go nie prosiłam w tygodniu żeby się zwolnił z pracy. Często jest tak pochłonięty nią że nie dzwoni na dzień dobry np dopiero o 13. Pokłóciliśmy się o to jutro. Bo on nigdy nie bierze L4 (od 6 lat nie był), nie zwalnia się z pracy. Poprosiłam go żeby skończył normalnie o 15, ten jeden raz i był w domu o 17, żeby odpoczął i się odświeżył, a on że nic nie obiecuje, że raczej będzie o 19. Zależy mi żebyśmy się z kims poznali, mieli towarzystwo, głupi przykład - majowy weekend cały spędziliśmy sami, w mieszkaniu. Kiedy on jest przy mnie jest ok, w weekendy. Ale w tygodniu... kilka zdawkowych rozmów. Odłożone słuchawki z pretensjami. Nie wiem co mam robić. 

W dodatku pretensje "pewnie skończy się koło północy a ja muszę rano jechać". Wiem, musi wyjechać o 5, po 5 aby dojechać na 7, ale nigdy od 9 miesięcy nie zaprosiliśmy znajomych, to pierwszy raz i ma z tym mega problem. 

Po prostu poprosiłam o to  zeby jeden raz skończył jak należy, o 15. Przecież ma kolegów w biurze, którzy robią to samo. Jeden raz czy to tak dużo?

Żeby było jasne, ja się cieszę, że jego pasjonuje jego praca, że jest dla niego ważna. Ale ona jest najważniejsza. Mam wrażenie, że jak będziemy mieli dzieci to i tak ta praca będzie najważniejsza i w tygodniu będę sama. 

Pasek wagi

No cóż, chyba nie pozostało Ci nic innego jak zaakceptowanie faktu, że Twój mężczyzna stawia pracę na pierwszym miejscu a dopiero gdzieś tam dalej jesteś Ty. 

Jeszcze tak się zastanawiam, czy on faktycznie jest pracoholikiem, czy może po prostu akurat w stosunku do Ciebie nie jest w stanie wykrzesać z siebie więcej emocji i zaangażowania.

Co do tej imprezy, to przecież siłą go do domu nie zaciągniesz. Przyjedzie o tej 19, wypije z Wami symbolicznego drinka.... i tyle.

bardzo mozliwe,ze tak bedzie... nie znam calej sytuacji, ale moim zdaniem przesadzasz .. tez by mi przeszkadzalo, gdyby moj maz wracal o 19, ale pieniazki sa. moja przyjaciolka ma meza, ktory pracuje do 19-20 - zaklada oknca, rolety itp., robi wyceny - maja dziecko, ale pieniazki sa, drugie dziecko w drodze i jakas perspektywa. gorzej, jakbys miala chlopa nieroba. co do wychodzenia ze znajomymi- sa ukrucone,ale na szczescie, wiekszosc w naszym wieku, pracuje, maja dzieci, mieszkaja w innych miastach - wiec jak sie spotykamy, to raz na 3-4 miesiace, a wtedy wszyscy ustawiaja dziadki itp. do opieki :) wazne,ze masz obrotnego chlopa :) ze sie tak wyraze 

Pasek wagi

Weź pod uwagę to że jeżeli będziecie mieli dzieci to ktoś będzie je musiał utrzymywać. Teraz jeżeli Twój partner ma dobrą pracę to ma możliwość wyrobić sobie też nazwisko a to zaprocentuje w przyszłości. 

takie jest zycie...organizuj spotkania w weekendy kiedy on ma wolne,nic tu wiele nie zdziałasz.

Pasek wagi

Ale ja mam 23 lata.... nigdy nie imprezowałam, zawsze zakuwałam, moje koleżanki nie zapraszają mnie na wesela bo jesteśmy daleko. Teraz próbuję sobie stworzyć jakieś bliskie grono, inaczej nigdy nie będzie można na nikogo liczyć. A my mamy tylko moją rodzinę i nikogo więcej. I jego pracę. 

Pasek wagi

Czyli co, lepiej aby nie pracował, utrzymywalibyście się z zapomogi ale mieli byście czas na imprezy? Nie uważasz że czas jednak dorosnąć? Zamiast się cieszyć że partner ma pracę a praca = stabilizacja to Ty narzekasz. Jesteś znudzona i tyle, zajmij się czymś, znajdź sama pracę, albo jakieś hobby, wtedy raz że poznasz nowych ludzi a dwa że nie będziesz miała czasu na marudzenie.

Armara pracuję. 240h w miesiącu. Często dyżury 12 h. Mam ciężką pracę bo jestem ratownikiem medycznym. Nie imprezuję i nigdy nie imprezowałam. Amen. 

Pasek wagi

Armara napisał(a):

Czyli co, lepiej aby nie pracował, utrzymywalibyście się z zapomogi ale mieli byście czas na imprezy? Nie uważasz że czas jednak dorosnąć? Zamiast się cieszyć że partner ma pracę a praca = stabilizacja to Ty narzekasz. Jesteś znudzona i tyle, zajmij się czymś, znajdź sama pracę, albo jakieś hobby, wtedy raz że poznasz nowych ludzi a dwa że nie będziesz miała czasu na marudzenie.

Ale po co od razu takie skrajności? Autorka chyba nie wymaga od niego, żeby zostawił pracę i rzucił się z nią w wir imprez. Facet ciągle pracuje, bywa w domu gościem. Chociaż ten jeden raz mógłby wyjść z pracy wcześniej i zrobić dziewczynie przyjemność?

z tego co opisujesz dla mnie wynika,że on nie potrzebuje tyle towarzystwa co Ty, woli odpocząć zamiast spotykać się ze znajomymi,przecież w pracy i tak ma już kontakt z ludźmi, nie widzę tu objawów pracoholizmu inie dziwię się,że jak pracuje to nie chce gadać, też jak mam zajęty dzień drażni mnie jak ktoś mi dzwoni, nawet mąż i pytania z cyklu co tam jak tam albo pasjonujące opowieści dnia codziennego,niektórzy tak mają,że nie lubią wybijać się z rytmu,oczywiście mogę źle to interpretować,za bardzo porównując do siebie ale dla mnie albo przywykniesz albo będziesz się męczyć bo nie wiem czy da się to zmienić,po pierwsze trzeba by chcieć a do tego nikogo nie zmusisz

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.