Temat: Problem z mamą

Na vit jestem już od dawna, jednak mój problem jest bardzo wstydliwy i nie chce żeby ktoś to ze mną utożsamiał, a piszę tu bo tak naprawdę nie mam komu się wygadać, a raczej nie bardzo chce .. 

Otóż .. mam 25 lat i mieszkam cały czas w rodzinnym domu.3 lata temu wprowadził się do nas mój facet. I wszystko było super - on się bardzo dobrze dogadywał z moimi rodzicami, dużo pomagał i nie było problemów. 

Jednak w pewnym momencie mój tata zachorował na raka. Wtedy zaczęły się schody. Operacja niby pomogła ale rok później (czyli w zeszłe wakacje) znowu zaczęły się problemy. Tata się dusił. Okazało się że są przerzuty. Zaczęło się piekło. Jeżdżenie po szpitalach od Warszawy, po Katowice, Częstochowę. Były naświetlania i wtedy dowiedziałam się że nie ma ratunku. Załamałam się totalnie. Ogólnie to głównie ja z tatą wszędzie jeździłam. chodziłam po lekarzach i mój chłopak jak miał wolne. 

Niestety w grudniu w nocy tata dostał krwotoku i zmarł na moich i mamy oczach, to była największa tragedia jaka w życiu mi się przytrafiła, widok jak z najgorszego horroru, wszędzie krew i jego spojrzenie. Ten widok po nocach mi się śni. Zostałam sama, z mamą i chłopakiem. Nie docierało do mnie to co się stało, nie radziłam sobie totalnie

Do rzeczy - tata był głową rodziny, zawsze każdy czuł do niego respekt, jak coś powiedział - tak było, dawał mi i mamie wielkie poczucie bezpieczeństwa. Nagle go zabrakło i nie wiem co się stało - moja mama bardzo się zmieniła. Tzn ona zawsze była bardzo nie zaradna, wręcz typowy ślimok - do dziś nie umie obsługiwać -piekarnika, pralki, itp. Dodam że jeszcze mamy na głowie mamę taty, którą on się cały czas zajmował (ma 82 lata i wielkie problemy z pamięcią, myli jej się film czy sny z rzeczywistością, trzeba do niej codziennie jeździć, robić zakupy, przywozić obiady, ogarniać rachunki). Teraz to ja się nią opiekuję mimo że całe życie miałam z nią złe relacje - po śmierci taty przepisała mi mieszkanie a ja postanowiłam się nią zająć. Biorę też jej emeryturę, opłacam z niej wszystko, codziennie robię zakupy, kupuje jej dużo rzeczy, ona jest szczęśliwa więc tu jest ok. 

Moja mama pracuje jako ekspedientka i ogólnie wychodzi na to że ona uważa że poza pracą nic więcej nie musi. Przynosi pensje, opłaca rachunki a resztę ma w nosie. Do tego zaczęła pić codziennie piwa, pali po paczce dziennie, rzadko kiedy coś sprzątnie, jej pokój, gdzie zawsze było czysto bo to tata mył okna, prał firanki, odkurzał itp nagle wygląda jak jeden wielki syf, wszędzie ciuchy, łóżka ani razu nie pościeliła. A jak zmyje naczynia to jeszcze wypomina, nie gotuje (wcześniej robiła to codziennie) - teraz ja z moim facetem gotujemy na zmianę.

W kwestiach finansowych - ona opłaca rachunki, my robimy większość zakupów i ogarniamy dom i ogólnie wszystkie sprawy z nim związanie. Ogólnie kasy od pewnego czasu nam nie brakuje - ona zarabia 2000, z babci emerytury zostaje ok 1000, ja mam 1500 renty, 300  mam z wynajmowanego mieszkania, mój też dobrze zarabia, ja zaraz idę do pracy i mamy dużo oszczędności, ok 140 000 na lokatach - więc tutaj nigdy problemów nie było.

Co mnie boli? A to że od pogrzebu ani razu nie była na cmentarzu. I nie jest to spowodowane tym że go nie kochała tylko tym że jej się nie chce tak daleko jechać, bo jej rodzice też tam leżą, ona była z nimi bardzo zżyta a na cmentarz jeździła tylko na wszystkich świętych i tylko dlatego że mój tata ją gonił. Ja zrobiłam pomnik to nawet nie poszła żeby obejrzeć. Do tego wczoraj mieli w pracy imprezę i o 2 w nocy przywiózł ją szef, zadzwonił żebym po nią wyszła, a ona w dubelt pijana że się przewróciła i rozwaliła kolano - on tylko powiedział że wszystkie dziewczyny tak wyglądały - chyba żeby załagodzić sytuację

Położyłam ją do łóżka. Rano pojechałam na cmentarz i jak zwykle do babci, Wracam i słyszę jak gada ze swoją szefową - dodam że trzeźwa nie była bo już piwo sączyła. To co usłyszałam zamurowało mnie - otóż my ją wykorzystujemy, ona ma z nami źle, już więcej kasy nam dawać nie będzie, że ja po śmierci taty znalazłam 100 000 i podzieliłam na dwie części (gdzie takiej sytuacji nie było bo oszczędności po prostu mamy wspólne na lokacie a nie że nagle znalazłam i dzieliłam), i jedną dałam jej a jedną sobie wzięłam, że ja i tak mam za dużo  i ona mi już nic nie da - z tym że ja od niej kasy nie biorę! A ona powiedziała że co miesiąc mi pensje całą oddaje - nigdy tak nie było - i że ona nie ma kasy dla siebie - tylko że co chwile robi zakupy ciuchowe na 300 zł i już nie ma gdzie ich trzymać, do tego powiedziała że boi się że kiedyś się obudzi i wyczyszczę jej konto - a ona nie ma konta nawet. No szlak mnie trafił - nigdy nikomu złotówki nie ukradłam, na kasie nigdy mi nie zależało, jak kiedyś byliśmy w złej sytuacji to w wakacje poszłam do pracy i dałam rodzicą calutką pensje - ale jej też nie zależało na kasie, a nagle takie teksty? Aha jak skończyła weszłam do pokoju i powiedziałam tylko "jak możesz?"  a ona oczywiście wszystkiego się wyparła, że nie mówiła o nas tylko o kimś tam, a ja nagrałam jej rozmowe na dyktafon i puszcze jej go jak wytrzeźwieje całkiem i muszę z nią pogadać, kurcze jak ja teraz pójdę do niej do pracy to będę na mnie patrzeć jak na wyrodną córkę co matce kase kradnie :/ Świat mi się wali, straciłam tatę w tak okrutny sposób a własna matka mi jeszcze takie rzeczy robi.

Pierwsza myśl - wyprowadZAMY SIĘ - ALE ja jestem pewna że ona sama sobie rady nie da, ona nic nie ogarnia, nawet jak głupie korki wywala to ona nie wie jak je włączyć, będzie ciągle tylko piła i po prostu źle skończy, a nie o to chodzi, zawsze była dla mnie kochaną matką, zawsze mogłam na nią liczyć, nie wiem co jej się teraz stało, mam wrażenie że usprawiedliwia w ten sposób swoje picie przed ludźmi z pracy, ze w domu ma tak źle - jeszcze jak tata leżał w Warszawie to się opiła i o 3 w nocy dzwoniła do szefa że nie przyjdzie do pracy bo jest w drodze do Wawy. Nie wiem co robić, jej przydałaby się terapia ale ona nie pójdzie, jak mi obieca że nie będzie pić to wytrzyma tydzień a potem znów te piwska. Nie wiem jak z nią pogadać :( Nigdy nie miałam większych problemów z rodzicami a teraz jestem w szoku co się dzieje

Przepraszam,  nie doradzę. Ale wiem jedno, chciałabym mieć taką córkę jak Ty.

wydaje mi sie ze po prostu nie radzi sobie z cała sytuacją. u mnie w domu tez tak było, ze mama pracowała a tata był na rencie więc zajmował się domem - obiady sprzątanie itd. po jego smierci tez nie potrafiła się w tym wszystkim odnaleźć ( na szczęście nie piła) . Może Twoja mama ma depresję?

Pasek wagi

ja być puściła matce rozmowę z dyktafonu i zażądała przeprosin i w twojej obecności przyznania się osobie której to mówiła że kłamała. jeżeli nie - to albo idzie do ośrodka na odwyk z własnej woli, albo się wyprowadźcie. stać was, byle tylko babki samej nie zostawiać. matkę masz dorosłą, nie jest małym dzieckiem by nie umieć się sobą zająć. ona się pogrąża, a ty dramatyzujesz jej sytuację. przegłodzi się przez kilka dni i zarośnie syfem to zaraz stanie na nogi.

mynte napisał(a):

ja być puściła matce rozmowę z dyktafonu i zażądała przeprosin i w twojej obecności przyznania się osobie której to mówiła że kłamała. jeżeli nie - to albo idzie do ośrodka na odwyk z własnej woli, albo się wyprowadźcie. stać was, byle tylko babki samej nie zostawiać. matkę masz dorosłą, nie jest małym dzieckiem by nie umieć się sobą zająć. ona się pogrąża, a ty dramatyzujesz jej sytuację. przegłodzi się przez kilka dni i zarośnie syfem to zaraz stanie na nogi.

to za imprezuje i popija piwo nie oznaccza jeszcze ze jest alkoholiczka. Kobieta straciła bliską osobę i tak jak pisze Autorka , gdy zostanie sama może się jeszcze bardziej pogrążyć

Pasek wagi

kingsol napisał(a):

mynte napisał(a):

ja być puściła matce rozmowę z dyktafonu i zażądała przeprosin i w twojej obecności przyznania się osobie której to mówiła że kłamała. jeżeli nie - to albo idzie do ośrodka na odwyk z własnej woli, albo się wyprowadźcie. stać was, byle tylko babki samej nie zostawiać. matkę masz dorosłą, nie jest małym dzieckiem by nie umieć się sobą zająć. ona się pogrąża, a ty dramatyzujesz jej sytuację. przegłodzi się przez kilka dni i zarośnie syfem to zaraz stanie na nogi.
to za imprezuje i popija piwo nie oznaccza jeszcze ze jest alkoholiczka. Kobieta straciła bliską osobę i tak jak pisze Autorka , gdy zostanie sama może się jeszcze bardziej pogrążyć

"jeszcze" jest w Twojej wypowiedzi kluczowe- moim zdaniem zmierza to do alkoholizmu, sądząc z wypowiedzi autorki

Co do Ciebie- nie wiem co poradzić kochana, ale trzymaj się ciepło, jesteś wspaniałym człowiekiem :)

Kochana jesteś wielka!

nie bierz sobie jednak wszystkiego na barki..mama jest dorosłym człowiekiem i sama podejmuje decyzję. możesz być przy niej, wspierac ja ale nie będziesz za nią żyła...ona musi sama zrozumieć, że idzie w zła srtonę...może w końcu zgodzi się na terapię (niekoniecznie alkoholową bo tu to chyba skutek ubaczny załamania może depresji - nie chce gdybać)

Jesteś mądrzejsza od swojej matki, znam to skądś. Po pierwsze cholernie Ci współczuję tej śmierci ojca. Jak matka nie będzie pijana, usiądź z nią i powiedz jak sprawa wygląda. Powiedz, że planujecie wyprowadzkę i jeżeli ona się nie zmieni, to będzie to nieuniknione. Mów poważnym tonem, ale spokojnie i nie krzycz, bo to nic nie pomoże. Spróbuj matkę zaprowadzić na jakąś terapię, być może ona nie radzi sobie po śmierci Waszego taty. Niech ogranicza te piwa, papierosy, żeby nie popadła w alkoholizm i żebyś jej też nie straciła. Powiedz co myślisz, powiedz, że boisz się tego, że ją też stracisz w jakiś okrutny sposób. To powinno pomóc. Poproś żeby zaczęła  choć trochę pomagać i każ jej wytłumaczyć tę sytuację telefoniczną, ewentualnie Ty porozmawiaj z ludźmi w jej robocie. Nic innego nie mogę Ci poradzić, będzie dobrze, jesteś dzielna kobita! :)

u mnie był identyczny problem z babcią . dziadek umarł rozpiła się i ogólna patola. teraz ty musisz potrząś mamą .  i to porządnie. bo jak "nic nie musi" to sie zaczna problemy. moze ona by sie trochę babcią zajęła albo razem jak nie chce sama zeby ją czyms zająć. gadanie wiem ze nie pomaga. trzeba w rękę miotłę wsadzić . u nas niestety już było za pozno. ale walcz  :) . szczere kondolencje i szczescia teraz zyczę : **

Pasek wagi

Serdecznie Ci współczuję ... baaardzo .To tak wygląda , jakby dla niej skończyło się życie i wszystko inne ... Przykre , że wdaje się w alkoholizm ... Widzi , że Ty jesteś zaradna i dajesz wszystkiemu radę , więc resztę dosłownie "olewa" . Zakrawa tu na załamanie psychiczne , może należy z nią o tym porozmawiać . Powiedz jej , że jest Ci baardzo ciężko , już sobie nie radzisz i poproś ją o pomoc . Trochę sama odpuść sobie sprzątanie itd . aby Mama to zauważyła ... trochę poudawaj , proś ją o radę i pomoc w domu . Może to jest jakiś sposób... może poczuje się potrzebna i opamięta się . Spróbować możesz , a chłopaka o tym poinformuj . To może być taki Wasz wspólny - mały "spisek" ... Nawet niech i on idzie do niej , prosi o pomoc "bo widzi , że z Tobą dzieje się zle" . To będzie trochę trwało , nie stanie się z dnia na dzień ...Być może Mama pozytywnie na to zareaguje ... Nie wiem czy w jej pracy nie znalazła byś jakiejś mądrej osoby , z którą można o tym porozmawiać i naświetlić sprawę . Nie ma czego się wstydzić ... tylko żeby ta osoba była godna zaufania . Życzliwa koleżanka z pracy może zdziałać cuda ... Życzę powodzenia .

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.