Temat: Czy to moja wina?

Czesć

Chciałabym, żebyście obiektywnym spojrzeniem oceniły tę sytuację. Około 3 tygodnie temu dostałam od mojej mamy samochód, to jest samochód, którym ona wcześniej jeździła przez doooobre kilka lat. Moja mama kupiła sobie nowy samochód. Ja obecnie studiuję poza miejscem zamieszkania moich rodziców, samochód służy mi tylko do jeżdżenia do domu, nie jeżdżę nim po mieście, bo mi się to w ogóle nie opłaca, a nie zarabiam. Przechodząc do meritum. W piątek przyjechałam pod dom, w związku z tym, że było mało miejsca do zaparkowania pod domem, moja mama zmieniła mnie za kierownicą i zaparkowała pod samym mieszkaniem, ja wcześniej ustawiona byłam tak na uboczu. Ja nie wyciągałam nawet kluczy ze stacyjki, tylko się przesiadłyśmy od razu. W niedzielę wsiadam do samochodu i widzę, że radio jest włączone. Wyłączyłam je i próbowałam ruszyć. Niestety w ogóle samochód nie odpala, nawet nie kręci. W rezultacie z problemami, ładowaniem akumulatora, dotarłam na miejsce (do mieszkania studenckiego). Samochód nadal nie chce odpalić (jak już odpali za pomocą kabelków to wtedy normalnie jedzie). Dziś rozmawiając z mamą ona twierdzi, że prawdopodobnie akumulator został tak rozładowany, że będzie go trzeba wymienić, bo JA go zepsułam. Czy naprawdę to jest moja wina?

Ona ostatnia nim jechała i to ona nie wyłączyła grajacego radia.

jezu...noooo

no bez przesady, serio jeszcze pytasz?

Może nie wyłączyła świateł i tak się paliły cały czas..

tak samo jeśli jeździsz na krótkich dystansach nie powinnaś używać radia i innych odbiorników prądu, z tego co słyszałam, bo to przyczynia się do tego, że akumulator może się rozładować. 

Nie dojdziesz czyja to wina.

edit aha nie wyłączyłą radia - ciebie tam nie było? mogłaś wyłączyć chyba za nią?

Na autach się kompletnie nie znam chociaż ostatnio opisywałam marki samochodów :), ale za to oceniam Twoje poczucie winy na zbyt wysokim poziomie. Ludzie lubią spychać odpowiedzialność za coś co się zepsuło na innych. To kwestia wygodnictwa. Wymieńcie ten akumulator, a mamą się nie przejmuj. I popracuj nad pewnością siebie! :)

Nie chodzi mi stricte o to, żeby ją obwiniać, bo to i tak nic nie wniesie. Tylko dlaczego ja jestem obwiniana za to?

Ja jechałam na długim dystansie bo jechałam 100 km.

Wina ewidentnie leży po stronie ... akumulatora. Musiał być strasznie stary, jeżeli po 1,5 dnia rozładował się od radia ( co innego światła, lub gdyby był mróz ) do zera. Po prostu przyszła na niego pora. Ciesz się, że nie "padł" w jakiejś mniej komfortowej sytuacji - np. na wakacjach.....

W sumie co to za różnica czyja wina? Prawdopodobnie Twoja mama nie wyłączyła radia, ale samochód jest (już) Twój, więc Ty za niego odpowiadasz. Jeśli Twoja mama zechce wykazać trochę dobrej woli, może zasponsoruje Ci akumulator, ale w sumie i tak darmo dostałaś auto więc...

może będziesz musiała zarobić na akumulator, tak czy siak masz lekcję, żeby troszczyć się o swoje.

Pasek wagi

Chodzi mi tylko o to, że czuje się niesprawiedliwie o to obwiniana. Owszem pewnie mogłabym sprawdzić i wejść jeszcze po niej do samochodu, żeby zobaczyć czy wszystko gra. Gdybym może przez moment przypuszczała, że takie niedopatrzenie może mieć miejsce to pewnie bym to zrobiła, ale ona tyle lat jeżdziła tym samochodem, że wiedziała jak wygląda sytuacja. Ja bym zrozumiała gdyby postrzegała chociaż taką sytuację w stylu, tak wyszło, no ale nie zrzucanie CAŁEJ winy na mnie...

To, ze nie wyłączyłaś radia - wina jest Twoja. Twój samochód - Ty się o niego troszczysz.

Ale nie jest Twoją winą zepsucie akumulatora - BYŁ STARY, a akumulator trzeba wymieniać co kilka lat.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.