Temat: Zdrada. Nakablowac?

Witajcie!

Przebywam obecnie w hiszpanii, gdyz tu studiuje, ale to nie temat o mnie. Moj przyjaciel, wloch wdal sie w krotki romans z pewna polka, ktora przyjechala tu na wakacje do kumpla na tydzien. Dopiero po seksie przyznala sie mu, ze ma narzeczonego, wiec on oburzony to skonczyl. Dziewczyna rowniez przyznala mu sie, ze wiele razy zdradzila tego narzeczonego, przyznala to bez krepacji! Jestem tym oburzona, mimo, ze ta sprawa zdarzyla sie 3 tygodnie temu to nie daje mi spokoju. Zobaczylam na wlasne oczy ich wspolne zdjecia na facebooku....co byscie zrobily? Czy napisac mu anonimowa wiadomosc? Nie wiem czy cos w ogole zrobic....predzej czy pozniej chlopak sie dowie, ale czy bedzie fair z mojej strony sie wtracac? 

W tej sytuacji zajęłabym się swoim życiem a nie życiem obcych mi ludzi. Prawda i tak wyjdzie na jaw. Wygląda, jakbyś chciała jej za wszelką cenę dowalić, może zazdrosna jesteś o nią? Bo mnie nie interesuje życie seksualne obcych mi ludzi :)

cancri napisał(a):

bubelll napisał(a):

cancri napisał(a):

DevilishAngel napisał(a):

Miałabym dylemat, czy się wtrącać gdyby chodziło o jakąś moją bliską koleżankę, kogoś kogo znam i zależałoby mi na tej znajomości. W ten wypadku nic nie tracisz, nawet jeśli facet Ci nie uwierzy i znienawidzi. I tak go nie znasz. Bardziej prawdopodobny jest jednak fakt, że będzie Ci wdzięczny do końca życia za to, że otworzyłaś mu oczy na poczynania przyszłej żonki. Dobrze by było gdybyś miała jakiś dowód na jej zdradę, ale nawet jeśli nie to i tak bym napisała. Będzie ostrożniejszy, zapali mu się czerwona lampka i większe prawdopodobieństwo, że ślubu nie będzie 
Bo jak Wy uwazacie, ze zdrada to powod do odwolywania slubu, to trzeba wierzyc, ze kazdy zdradzony zaraz bedzie odwolywac slub, rozstanie sie w wieloletnia narzeczona i za rogiem spotka milosc swojego zycia, z ktora bedzie szczesliwy do kooonca zycia i beda mieli piekny slub i piekne zycie, a wszystko dzieki temu, ze ktos kiedys nakablowal ;-))))) 
Chciałabym zrozumieć Twój sposób myślenia. Prawdopodobnie jestem naiwna, nie wiem za wiele o życiu i nigdy w takiej sytuacji nie byłam. Nie rozumiem dlaczego powinnam wybaczyć partnerowi zdradę skoro oboje wiemy, że to sprawia cierpienie a odbudowanie dobrych relacji i zaufania będzie mozolne i być może niemożliwe. Jeszcze kiedy są dzieci to można starać się ze względu na nie, ale kiedy ich nie ma mając możliwość odsunięcia się od problemu, czemu nie skorzystać z tej furtki? Nim dojdzie do zdrady tworzy się przez jakiś czas napięcie które do niego popycha, tkwił w nim, zamiast w porę zareagować. Mówi się, że jeśli mężczyzna który raz uderzy kobietę, będzie ją bił znowu, ponieważ ma taki profil osobowościowy, czy ze zdradami nie jest tak samo
Bo nad zwiazkami sie pracuje, a nie "odsuwa furtke" jak sie tylko dzieje cos zlego. I przez to wlasnie sa rozwody, bo ludzie zamiast rozwiazywac problemy, tylko albo sobie nawzajem dokopuja, albo uciekaja (w tym rowniez zdradzaja) i nawet nie probuja, "bo tak jest latwiej".Mówi się, że jeśli mężczyzna który raz uderzy kobietę, będzie ją bił znowu, ponieważ ma taki profil osobowościowy, czy ze zdradami nie jest tak samoNie, nie jest.  Ciekawa tylko jestem, czy osobom ktorym tak latwo przychodzi mowienie "nakabluj, odejdz", tak samo latwo przyszloby odejscie jak wymagaja tego od innych. Wybaczenie i zapomnienie zajmuje tyle samo czasu, jesli sie walczy o zwiazek, co kiedy sie z niego zrezygnuje. Bo to, ze sie od kogos odchodzi nie rozwiazuje zadnego problemu ani nie sprawia, ze czlowiek nagle nie byl zdradzony i wszystko jest okej. A jesli ktos chowa takie urazy cale zycie, to bardzo mu wspolczuje. Odchodzisz, i wielu rzeczy juz nie wyjasnisz, i podejrzewam, ze wychodzenie z tego trwa dluzej i jest bardziej bolesne, niz kiedy sie chociaz sprobuje cos naprawic i zrozumiec druga osobe.

tak było bardzo łatwo, gdyż w jednej chwili poczułam odrazę, a do białego małżeństwa stworzona nie jestem :)

a co do walki to ciekawe, ze walczyć chcą zazwyczaj zdradzone hehe, zresztą o co chcą walczyć? czyli, że uważają, że nie tworzyły udanego związku i facet 'miał prawo' iść na bok?

Cancri zdradził Cię czy poprostu piszesz dla pisania a sama nie wiesz tak naprawdę o czym? Bo ja też kiedyś mówiłam, że jakby mnie zdradził to bym mu wybaczyła, bo naprawdę mieliśmy silną więź, tyle razem, zawsze wszędzie, każdy wiedział, że się pobierzemy.. a tu w jednej chwili trach i no nie umiem z nim wytrzymać, bo widzę ich oczami wyobraźni jak ..kopulują, ohyda! nie wiem, jak ktoś wogóle może być z taką osobą. Moi koledzy mają takie samo zdanie, że czuli obrzydzenie. A laski hm... 

Tak zdradzil mnie, ale to byl inny zwiazek dawno temu. Nie wiem, moze ja mam inne podejscie, i jakos nie wyobrazalam sobie eks kopulujacego z kims innym, bo po co, co to zmieni? Uwazam, ze kazdy ma prawo popelnic bledy. Bzyknal kogos, bo mu sie chcialo, nie bylo w tym uczuc ani checi wiazania sie. I nie popieram zdrad, bo zaraz pewnie bedziecie mi wpierac nie moje slowa ;-) Ale tez nie widze powodu, by sobie to wyobrazac dniami i nocami, rzucac porcelana i rozpieprzac cale swoje zycie (oczywiscie, facet je rozpieprzyl bzykajac inna). Jak kto woli.

paranormalsun napisał(a):

albatrosek napisał(a):

Mi się kiedyś ktoś "wtrącił" informując, że mój ukochany facet bzyka na boku moją przyjaciółkę. I dziękuję temu człowiekowi do tej pory, bo otworzył mi oczy i nie pozwolił mi zmarnować sobie życia. Swoją drogą to był akurat mój kolega, obecnie najlepszy przyjaciel. Gdyby to była obca osoba też nie miałabym nic przeciwko, bo najważniejsze, że dowiedziałam się jak "ważna" jestem dla najbliższych mi osób. Jeśli jeszcze kiedykolwiek spotkam faceta, który będzie mnie zdradzał, to mam nadzieję, że będa o tym wiedziały osoby, które nie będą miały oporów żeby mnie poinformować.
Mysle, że takie posty jak ten sa jak najlepszym dowodem na to, ze warto.A widze, ze wiele z was gdyby wiedziało np. że maz bije zone to pewnie tez by sie nie wtracalo "bo nie zbawisz swiata" i "to ich sprawa"...

tez bylam kiedys idealistka i sie wtracilam kiedy znajomy maltretowal moja przyjaciolke... skonczylo sie tak, ze ja wyszlam na najgorsza a ona mimo ze chodzila purpurowa od siniakow to twierdzila "bije bo kocha" ... od tej pory wiem ze nie warto sie wtracac w cudze zycie... ludzie maja rozna tolerancje w zwiazkach... jesli ktos poprosi  o pomoc to podam reke, ale nie bede sie grzebac w cudzych brudach bo niewarto...

ja bym się wolała o czymś takim dowiedzieć jako partnerka. co innego flirt, a co innego współżycie.

cancri napisał(a):

Tak zdradzil mnie, ale to byl inny zwiazek dawno temu. Nie wiem, moze ja mam inne podejscie, i jakos nie wyobrazalam sobie eks kopulujacego z kims innym, bo po co, co to zmieni? Uwazam, ze kazdy ma prawo popelnic bledy. Bzyknal kogos, bo mu sie chcialo, nie bylo w tym uczuc ani checi wiazania sie. I nie popieram zdrad, bo zaraz pewnie bedziecie mi wpierac nie moje slowa ;-) Ale tez nie widze powodu, by sobie to wyobrazac dniami i nocami, rzucac porcelana i rozpieprzac cale swoje zycie (oczywiscie, facet je rozpieprzyl bzykajac inna). Jak kto woli.

nie no ja nie siedziałam i nie wyobrażałam sobie dniami i nocami, poprostu to było automatyczne, doszło do tego, że nie mogłam siedzieć w jego samochodzie (tam też to robili), więc jak widać komuś to może przeszkadzać a komuś nie. Dla mnie stał się aseksualny, obrzydliwy jak jakiś dziad z pod budki z piwem, narażał mnie na zarażenie się jakby ona była chora na coś, już pomijam fakt, że uprawiał z nią seks oralny potem mnie całował fuj! (slina)więc to nie tak, że z dumy sobie rozpieprzyłam życie. 

_morena napisał(a):

cancri napisał(a):

Tak zdradzil mnie, ale to byl inny zwiazek dawno temu. Nie wiem, moze ja mam inne podejscie, i jakos nie wyobrazalam sobie eks kopulujacego z kims innym, bo po co, co to zmieni? Uwazam, ze kazdy ma prawo popelnic bledy. Bzyknal kogos, bo mu sie chcialo, nie bylo w tym uczuc ani checi wiazania sie. I nie popieram zdrad, bo zaraz pewnie bedziecie mi wpierac nie moje slowa ;-) Ale tez nie widze powodu, by sobie to wyobrazac dniami i nocami, rzucac porcelana i rozpieprzac cale swoje zycie (oczywiscie, facet je rozpieprzyl bzykajac inna). Jak kto woli.
nie no ja nie siedziałam i nie wyobrażałam sobie dniami i nocami, poprostu to było automatyczne, doszło do tego, że nie mogłam siedzieć w jego samochodzie (tam też to robili), więc jak widać komuś to może przeszkadzać a komuś nie. Dla mnie stał się aseksualny, obrzydliwy jak jakiś dziad z pod budki z piwem, narażał mnie na zarażenie się jakby ona była chora na coś, już pomijam fakt, że uprawiał z nią seks oralny potem mnie całował fuj! więc to nie tak, że z dumy sobie rozpieprzyłam życie. 

Wiesz ja nie twierdze, ze to nie bylo obrzydliwe. Ale bardzo duza czesc kobiet pisze, zostaw, spotkasz kogos lepszego. A ja znam takie przypadki, kiedy dziewczyny bardzo zalowaly, ze nie wybaczyly albo nie sprobowaly. A zanim sie spotka kogos lepszego, spotyka sie kilku kolejnych nieudacznikow, no roznie to bywa, ale ja mam wrazenie, ze wiekszosc niestety tak wierzy- ten byl draniem, to za rogiem czeka na ciebie wielka nieskonczona milosc.

Tez co innego- "higieniczny" numerek, a co innego roczne zapewnienia, ze zostawi sie zone, bo tu chyba nie ma nad czym dyskutowac co zrobic z takim typem. Ale odbieglysmy od tematu :P Ja uwazam, ze zdrada zdradzie nierowna.

cancri napisał(a):

_morena napisał(a):

cancri napisał(a):

Tak zdradzil mnie, ale to byl inny zwiazek dawno temu. Nie wiem, moze ja mam inne podejscie, i jakos nie wyobrazalam sobie eks kopulujacego z kims innym, bo po co, co to zmieni? Uwazam, ze kazdy ma prawo popelnic bledy. Bzyknal kogos, bo mu sie chcialo, nie bylo w tym uczuc ani checi wiazania sie. I nie popieram zdrad, bo zaraz pewnie bedziecie mi wpierac nie moje slowa ;-) Ale tez nie widze powodu, by sobie to wyobrazac dniami i nocami, rzucac porcelana i rozpieprzac cale swoje zycie (oczywiscie, facet je rozpieprzyl bzykajac inna). Jak kto woli.
nie no ja nie siedziałam i nie wyobrażałam sobie dniami i nocami, poprostu to było automatyczne, doszło do tego, że nie mogłam siedzieć w jego samochodzie (tam też to robili), więc jak widać komuś to może przeszkadzać a komuś nie. Dla mnie stał się aseksualny, obrzydliwy jak jakiś dziad z pod budki z piwem, narażał mnie na zarażenie się jakby ona była chora na coś, już pomijam fakt, że uprawiał z nią seks oralny potem mnie całował fuj! więc to nie tak, że z dumy sobie rozpieprzyłam życie. 
Wiesz ja nie twierdze, ze to nie bylo obrzydliwe. Ale bardzo duza czesc kobiet pisze, zostaw, spotkasz kogos lepszego. A ja znam takie przypadki, kiedy dziewczyny bardzo zalowaly, ze nie wybaczyly albo nie sprobowaly. A zanim sie spotka kogos lepszego, spotyka sie kilku kolejnych nieudacznikow, no roznie to bywa, ale ja mam wrazenie, ze wiekszosc niestety tak wierzy- ten byl draniem, to za rogiem czeka na ciebie wielka nieskonczona milosc.Tez co innego- "higieniczny" numerek, a co innego roczne zapewnienia, ze zostawi sie zone, bo tu chyba nie ma nad czym dyskutowac co zrobic z takim typem. Ale odbieglysmy od tematu :P Ja uwazam, ze zdrada zdradzie nierowna.

ja też nie twierdzę, że zaraz pozna się miłość życia, można wogóle nie poznać nawet, ale wolałabym być sama, zresztą ja nawet nie miałabym wyboru, bo przecież nie będę z kimś, kto mnie obrzydza. Ale wierzę, że jednak wkońcu pozna się tego kogoś, dla mnie to marnowanie czasu tkwienie z kimś, kto jednak w tamtej chwili nie myślał o mnie tylko chciał sobie ulżyć? A wiele jest przypadków, że to była zdrada nie tylko fizyczna ale i myslał o niej (kochance)  poważnie, tylko ona na końcu go nie chciała to ja nie wiem jak dziewczyna (zdradzona) może chcieć przyjąć go z powrotem. No ale fakt, nie na temat piszę. Ale jak komuś radzę olanie kogoś to wiem co mówię, szkoda, że po jakimś czasie te osoby się nie wypowiadają jak się sprawy ułożyły. 

Dziekuje za odpowiedzi. Przestaje byc idealistka i sie nie wtracam. Rozmawialam z jej najblizszym przyjacielem, ktory zna te pare i chce pozostac lojalny wobec przyjaciolki. Z kolei rozmawialam tez z przyjacielem, ktory sie z nia bzykal i powiedzial, ze byl piatym, z ktorym zdradzila narzeczonego. Nie bede sie wtracac, na pewno to sie na niej kiedys odbije, zal mi tylko tego chlopa naiwnego.I oczywiscie mam nadzieje, ze kiedys nie znajde sie w sytuacji kiedy wszyscy naokolo cos wiedza, tylko nie ja, bo to na pewno nie jest przyjemne...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.