- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 marca 2014, 22:59
Cześć Wam! Mam problem z rodziną narzeczonego.. Ja się wychowałam w Krakowie, a on na wsi , i każdy ma inne zdanie co do niektórych obowiązków. Ja nie jestem nauczona do zapierdzielania tak jak narzeczonego siostry, że drzewo robią i za starszych braci sprzątają. staram się pomagać, ale niestety to z mało. już raz narzeczonego brat sie przyrąbał " żeby u nich być trzeba robić takie jest Życie" wkurwiłam się , bo moja mama jak się dowiedziała co robiłam to powiedziała że wykorzystują mnie. Wyjechałam do domu. Wróciłam po paru miesiącach. . Narzeczony mnie prosił bym tam poszła, więc po miesiącu bycia tam, poszłam do jego rodzinnego domu, by się przełamać, bo wkońcu będzie ślub. Pochodziłam tam potem tydzień i usłyszałam, że jestem kłamczuchą ( bo nie mam szkoły, a chodzę do niej), żebym przestała udawać księżniczkę i nie czekała aż księżniczce podłoży się pod nos.. Wiecie, ja starałam się pomagać, ale wszystko maa swoje granice.. A. kazał mi to olać, ale ile można jak to już drugi raz...? Ja nie siedziałam tam naa tyłku i w tym sęk. Nie wiem czy poruszyć to czy olać.. jaaak to drugi raz
Edytowany przez WinterGirl 22 marca 2014, 23:09
23 marca 2014, 00:47
Wiesz co ... proponuję usiąść z Rodzicami narzeczonego i porozmawiać . Powiedz o swoich rozterkach i zapytaj wprost - czego od Ciebie oczekują ... bo jak dalej czytam o tym , co Ty tam robisz - to widzę , że nie siedzisz na pupie , tylko faktycznie starasz się być pomocna . Najlepsza będzie szczera rozmowa , w której Twój narzeczony powinien uczestniczyć . Życzę powodzenia :)
23 marca 2014, 01:12
nie wiem, może oni chcą żebym posprzątała im cały dom bo na ścianach pajęczyny są, dziwny zapach czasami jest, najebaane wszędzie na podłogach. Ostatnio sprzątałam im kuchnie ale i tak mało. Nie mówiąc że drzewo nosiłam ostatnio w jeden dzień w taczkach, pomagałam ciąć je i wypalałam z jedną z sióstr śmieci, i sprzątałam pokój, gdzie jego braat robi od podstaw, bo w sierpniu dziecko mu się urodzi. a mogłam gary pomyć tylko. Dla niektórych może to mało, ale biorąą pod uwage, że gościem jestem na kij nosiłam i pomaaagałaam z drzewem i sprzątałam pokój bratu i kuchnie?
To jak dla mnie racja jest po Twojej stronie. Bo co innego pomagać na bieżąco (garnki umyć, po obiedzie posprzątać, zakupy itd.), a co innego sprzątać pokój brata narzeczonego.
Ja jednak zrobiłabym wszystko, żeby tam nie mieszkać docelowo. To będą tylko kolejne konflikty. I pogadała szczerze z narzeczonym o całej tej sytuacji, i obecnej, i ewentualnie przyszłej.
23 marca 2014, 05:12
mówisz zapierdalac ale co ty nazywasz zapierdalaniem? Wymień obowiązków, powiedz co musiałaś robic. Moze przesadzasz i rzeczywiście zachowujesz sie jak księżniczka?
23 marca 2014, 05:23
Tak doczytalam wątek i myśle ze ty złe podchodzisz. Narzekasz ze musisz pomagać jak przyjedziesz do rodziny narzeczonego. I mówisz ze jesteś gościem? Gościem to jest rodzina ktora przyjeżdża raz na ruski rok, albo znajomi jakość, ale nieznajomi. Ty zaraz wkroczysz do ich rodziny i powinnaś wlasnie sama z siebie robic pewne rzeczy. Ja bym nie potrafiła siedzieć na tylu i patrzeć jak inni coś robią, pomagają. Mówisz ze nosilam drewno. Raz? I co, korona z głowy nie spadła, a noszenie drzewa nie boli, a mięśnie wycwiczysz :D zrobisz bardzo dobre wrażenie na rodzinie jeśli będziesz sie garnela do roboty, bo pracowitość jest ceniona i ty możesz sie pytać nawet 20 razy czy nie pomoc, ale jak nie masz nic ważniejszego do roboty a pmoc by sie w czymś przydała to ty idziesz i pytasz.
Jak masz takie podejście do pracy i pomocy to lepiej przed ślubem pomysl o mieszkaniu dla sobie i meza, bo nie wyrobisz. Zycie na wsi to nie siedzenie w mieszkanku czyściutkim i czekanie na kurzyk, tu trzeba samemu sobie zrobic a jak teściowie maja gospodarstwo to juz w ogóle trzeba zadbać. Zycie na wsi cały czas sie toczy tak jest.
23 marca 2014, 06:42
misuzu popieram w pełni
23 marca 2014, 07:32
Tak doczytalam wątek i myśle ze ty złe podchodzisz. Narzekasz ze musisz pomagać jak przyjedziesz do rodziny narzeczonego. I mówisz ze jesteś gościem? Gościem to jest rodzina ktora przyjeżdża raz na ruski rok, albo znajomi jakość, ale nieznajomi. Ty zaraz wkroczysz do ich rodziny i powinnaś wlasnie sama z siebie robic pewne rzeczy. Ja bym nie potrafiła siedzieć na tylu i patrzeć jak inni coś robią, pomagają. Mówisz ze nosilam drewno. Raz? I co, korona z głowy nie spadła, a noszenie drzewa nie boli, a mięśnie wycwiczysz :D zrobisz bardzo dobre wrażenie na rodzinie jeśli będziesz sie garnela do roboty, bo pracowitość jest ceniona i ty możesz sie pytać nawet 20 razy czy nie pomoc, ale jak nie masz nic ważniejszego do roboty a pmoc by sie w czymś przydała to ty idziesz i pytasz. Jak masz takie podejście do pracy i pomocy to lepiej przed ślubem pomysl o mieszkaniu dla sobie i meza, bo nie wyrobisz. Zycie na wsi to nie siedzenie w mieszkanku czyściutkim i czekanie na kurzyk, tu trzeba samemu sobie zrobic a jak teściowie maja gospodarstwo to juz w ogóle trzeba zadbać. Zycie na wsi cały czas sie toczy tak jest.
Zgadzam się z tym
23 marca 2014, 08:19
Edytowany przez wrednababa56 23 marca 2014, 08:24
23 marca 2014, 09:55
Współczuje ja bym w ogóle się w strony narzeczonego nie pchała, nie każdy się nadaje do mieszkania w domach, na wsi, ja na przykład kocham miasto, bloki i wygodę, też bym była oburzona, gdyby rodzinka mojego męża, kazała mi pomagać przy gospodarstwie, przed ślubem, jak nawet jeszcze tam nie mieszkam i jestem gościem, co innego po ślubie... bo w sumie wiesz gdzie się przeprowadzasz, serio zastanów się cz chcesz takiego życia.
23 marca 2014, 10:26
nie przeprowadzalabym się tam na twoim miejscu. Nie dogadasz się z tymi ludźmi nigdy. Zawsze będziesz dla nich leniwa księżniczką z miasta. Nawet jak będziesz zapierniczac bardziej niż oni. Taka mentalność. Poza tym zastanów się czy właśnie tak chcesz żyć. Ja przyznaję że wolałabym mieszkać w bardziej cywilizowanym i wygodnym miejscu, gdzie po powrocie do domu można odpocząć. Nie wiem jak można się pchać na wieś i to do obcej rodziny, która cię źle ocenia.