Temat: problem z " wiejską" rodziną narzeczonego- błagam o porady!

Cześć Wam! Mam problem z rodziną narzeczonego.. Ja się wychowałam w Krakowie, a on na wsi , i każdy ma inne zdanie co do niektórych obowiązków. Ja nie jestem nauczona do zapierdzielania tak jak narzeczonego siostry, że drzewo robią i za starszych braci sprzątają. staram się pomagać, ale niestety to z mało. już raz narzeczonego brat sie przyrąbał " żeby u nich być trzeba robić takie jest Życie" wkurwiłam się , bo moja mama jak się dowiedziała co robiłam to powiedziała że wykorzystują mnie. Wyjechałam do domu. Wróciłam po paru miesiącach. . Narzeczony mnie prosił bym tam poszła, więc po miesiącu bycia tam, poszłam do jego rodzinnego domu, by się przełamać, bo wkońcu będzie ślub. Pochodziłam tam potem tydzień i usłyszałam, że jestem kłamczuchą ( bo nie mam szkoły, a chodzę do niej), żebym przestała udawać księżniczkę i nie czekała aż księżniczce podłoży się pod nos.. Wiecie, ja starałam się pomagać, ale wszystko maa swoje granice.. A. kazał mi to olać, ale ile można jak to już drugi raz...? Ja nie siedziałam tam naa tyłku i w tym sęk. Nie wiem czy poruszyć to czy olać.. jaaak to drugi raz

WinterGirl napisał(a):

No właśnie, jak będę tam mieszkać to wtedy co innego, bo i sama od siebie będę zmuszona coś się nauczyć. Ale teraz jestem gościem i że tak powiem, mogę chyba siedzieć na dupie i czekać aż narzeczony z pracy wróci bo nie mieszkam tam.
Ale jesteś tam gościem kilka dni, poza tym i tak tam będziesz mieszkać, więc w sumie co za problem coś pomóc? Bo jeśli np jesteś tam kilka dni i jedyne co robisz to siedzisz i czekasz na ukochanego to... jest dziwne 

Pasek wagi

Mam mam.. bo się starałam pomagać, ale nie mam zamiaaru do każdego podchodzić co chwile i pytać się czy mu pomóc.. dlatego nie wiem o z tym daalej robić.. nie chcę popuścić, bo wyjdzie że poddaję się, a jak odpisze i zareaguję to afera będzie

Ale co Ty właściwie konkretnie tam robisz (w jaki sposób pomagasz), a czego nie robisz takiego, że rodzina ma pretensje?

nie wiem, może oni chcą żebym posprzątała im cały dom bo na ścianach pajęczyny są, dziwny zapach czasami jest, najebaane wszędzie na podłogach. Ostatnio sprzątałam im kuchnie ale i tak mało. Nie mówiąc że drzewo nosiłam ostatnio w jeden dzień w taczkach, pomagałam ciąć je i wypalałam z jedną z sióstr śmieci, i sprzątałam pokój, gdzie jego braat robi od podstaw, bo w sierpniu dziecko mu się urodzi. a mogłam gary pomyć tylko. Dla niektórych może to mało, ale biorąą pod uwage, że gościem jestem na kij nosiłam i pomaaagałaam z drzewem i sprzątałam pokój bratu i kuchnie?

Sorry, ale to w jaki sposob piszesz i co w sumie piszesz to ja sie wcale, a wcale nie dziwie ze maja cie za lenia i obiboka. Ludzie ktorzy od malego ciezko pracuja, bo musza, bo ile zrobia to jest ich i robia na siebie. Ksiezniczka z miasta przyjechala i od niechcenia z łaski cos zrobi z wielka pretensja ze ona tam JESZCZE nie mieszka wiec nie czuje sie w obowiazku. Sama bym na tobie psy wieszla jakbym byla jedna z siostr. Zapierniczasz a tutaj ci siedzi taka i czeka az podadza. Gosc to jest na herbate. Ale juz jak jestes tam pare dni plus bedziesz tam mieszkac to praktycznie jestes juz na swoim. Piszesz o slubie ... to to bedzie twoja rodzina, to to bedzie twoj dom.

Kiedys pojechalam do kumpeli na wies na pare dni i nie siedzialam tam i nie pachnialam, tylko normalnie pomagalam w ich codziennych ciezkich pracach. Z czystej zyczliwosci badz ... taktu. Ludzie nauczeni ciezkiej pracy dostaja wysypki na ludzi ktorzy nic nie robia.

Mam nadzieje ze nauczysz sie ciezkiej pracy. Porabac drewno, posprzatac czy cos ogarnac .... sorry, ale ty ciezkiej pracy jeszcze chyba na oczy nie widzialas.

Pasek wagi

Troszkę niezrozumiale to napisałaś ...mniej więcej wiem o co Ci chodzi . Jeżeli już w tej chwili są tego rodzaju problemy , to nie widzę tego dobrze ... niestety . Będziesz mieć z tą Rodziną ciągłe problemy , a oni i tak nie będę Ciebie traktować "po ludzku" - ciągle będą mieć do Ciebie jakieś pretensje . Piszesz , że wychowałaś się w Krakowie ... czyli nie znasz tego rodzaju prac , jak praca w polu itd . Sama najlepiej wiesz czy dobrze wybrałaś swojego przyszłego męża . Ważną kwestią jest sprawa Waszego pózniejszego zamieszkania , bo jeżeli tam - na wsi , to "zjedzą Cię żywcem" ... Wybacz , ale jakoś mi to wszystko nie pasuje . I tak nie znam wszystkich Twoich bolączek w tym względzie , ale jak sama napisałaś " jest ich dużo" . Zastanów się dobrze nad tym - póki jeszcze czas . To jest Twoje życie i nie zmarnuj go ...

Pasek wagi

Nic nie robiłam z łaski bo zawsze byłam chętna by pomóc. Ja nie będę co chwile podchodzić i się pytać czy pomóc. Robiłam to co oni, tylko nie cięłam drzewa siekierą, bo trochę się boję a i tak się przyjebali. Nikt obcy im nie pasuje. Na każdego coś mówią. Jedna nic praktycznie nie robi, nazwali ją " księżniczką na wieży" a i tak się do mnie przyjebali. Może to czysta zawiść?

Mam mieszkać u narzeczonego dziadków, robi poddasze. Ale oni tam mają czysto..  nawet nie widzę żeby oś na polu robili, bo nawet narzeczony im drzewo tnie. A oni tylko przynoszą sobie, żeby zapalić i podłożyć ze 2 razy.

Ty masz swoj punkt widzenia, oni maja swoj punkt widzenia.

Ty - czemu sie mnie czepiaja przeciez sie staram?!

Oni - ksiezniczka znowu sie opierd*la!

Sorry, ale to nie jest srodowisko dla ciebie. Bedziesz cierpiec, popadniesz w depresje. Zaczna sie mysli o mieszkaniu w miescie. Nie nadajesz sie na wies. Przemysl to jeszcze raz.

Pasek wagi

Goecja napisał(a):

Ty masz swoj punkt widzenia, oni maja swoj punkt widzenia.Ty - czemu sie mnie czepiaja przeciez sie staram?!Oni - ksiezniczka znowu sie opierd*la!Sorry, ale to nie jest srodowisko dla ciebie. Bedziesz cierpiec, popadniesz w depresje. Zaczna sie mysli o mieszkaniu w miescie. Nie nadajesz sie na wies. Przemysl to jeszcze raz.

i tu masz chyba całkowitą rację.. gorzej jak mój związek na tym ucierpii..

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.