Temat: Co z tym związkiem? Pomocy

Będzie długo, ale jest to dla mnie bardzo ważne - proszę o wyrozumiałość i pomoc

Jestem z chłopakiem od pół roku. Zamieszkaliśmy razem prawie od razu - wyjęliśmy wspólne mieszkanie. Było cudnie. Mój T jest inżynierem - buduje tory kolejowe. Kiedy go poznałam miał budowę 50 km od Krakowa. Mieszkaliśmy w Krakowie - ja pracowałam na miejscu on dojeżdżał. Niestety ona się skończyła w grudniu. W lutym zaczęła się nowa budowa - w Częstochowie. Planowo miała być do końca roku. Ma do mnie 140 km - dojeżdża w środy po pracy, mamy wspólny wieczór i wyjeżdża czwartek rano. Wraca piątki po południu na cały weekend i wyjeżdża poniedziałek wcześnie rano. Niestety firma wygrała przetarg we Wrocławiu na cały 2014 i 2015 rok. Dowiedział się, że zostaje tam oddelegowany... Będziemy się wtedy widywać w weekendy i to nie wszystkie...

Nie wiem co mam zrobić. On kocha swoją pracę i nie zmieni jej. Cieszę się, że lubi to co kocha - mało kto obecnie ma taką możliwość. Ale.... ja jestem tutaj w Krakowie sama. Dużo pracuję, ale wieczory są dla mnie ciężkie, siedzę sama. A tego nie potrafię. Mimo, że jestem ambitna, rozwijam firmę to czuję, że mój instynkt macierzyński się budzi - chciałabym mieć dziecko. Ale nie wyobrażam sobie ojca mojego dziecka w weekendy. A mnie  tutaj samą. Nie wyobrażam sobie końcówki ciąży i siedzenia na końcu 24h na dobę sama ze sobą, a potem opiekę nad małym również sama.... zawsze wyobrażałam sobie ten czas jako w pełni rodzinny, cudowny. Niestety jestem człowiekiem żyjącym w grupie - cierpię w samotności. 

On ma 32 lata. Wiem, że tez szuka na poważnie. Kochamy się, ale niestety jestem racjonalistką i całkowita miłość nie przesłania mi świata z "jakoś to będzie" ponieważ muszę polegać sama na sobie. 

Co mam robić? Doradźcie mi proszę... Zmiana jego pracy nie wchodzi w grę - on tego nie zrobi na 100%. A boję się że potem będzie jeszcze inna budowa, jeszcze dalej, jak przez ostatnie 7 lat mu się zdarzało - pracował już w całej Polsce. Nie boję się jego skoku na bok, niewierności - to nie ten typ, po prostu boję się tej cholernej samotności. 

Edit: Najbardziej chodzi mi o założenie rodziny. O to co wtedy. Teraz wycieczki do Wrocławia będą ciekawe, coś zwiedzimy. Ale ja myślę o związku i rodzinie na poważnie, czego w takiej sytuacji sobie nie wyobrażam... 

krolowamargot1 napisał(a):

a Ty nie możesz przenieść się z pracą do Wrocławia? Ładne miasto

średnio widzę, żeby dziewczyna za każdym razem przenosiła sie za nim, bo jak pisała przecież on ma czasowe zlecenia w różnych miejscach.

Ciężka sprawa, każde wyjście z sytuacji będzie wymagało jakiegoś poświęcenia. Rozumiem twoje rozterki w 100 % bo choć jestem młoda rok temu też podejmowałam ważną dla siebie decyzję rzutującą nota bene na całe moje przyszłe życie - wracałam do swojego rodzinnego miasta z powodu miłości. On nie mógł wyjechać ze względu na pracę, ja moją średnio lubiłam więc byłam w stanie postawić na szali wszystko. Co prawda dojeżdżam teraz do szkoły 500 km, ale wiem, że było warto ( powrót ze stolicy do małego miasta jest ciężką decyzją) . Z tym, że jego mam codziennie , a to zmienia postać rzeczy.

Wyobrażam sobie jak możesz sie czuć - przeniosłaś się, starałas się układać życie, a twój mężczyzna tkwi ciągle daleko od ciebie. Dodatkowo chcesz zakładać rodzinę , a jest to problematyczne. Musisz z nim porozmawiać szczerze, jak dalej widzi wasz związek - po prostu co dalej. Jeśli czujesz, że cię kocha, że mu zależy poszukajcie jakiegoś rozwiązania. Musisz być pewna czego tak naprawdę chcesz, a jeśli rodzina jest twoim priorytetem porozmawiajcie o tym. Nie skreślaj od razu waszego życia z powodu pracy, może za jakiś czas będzie inna. Powodzenia życzę ;) 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.