- Dołączył: 2014-01-27
- Miasto: wrocław
- Liczba postów: 61
9 marca 2014, 22:01
Hej,
czy na studiach politechnicznych, gdzie panuje dość duży wyścig szczurów w szczególności na ostatnich latach, kiedy ludzie się starają o praktyki, staże, pracę, jest możliwa normalna, nietoksyczna przyjaźń?
Dlaczego czasem tak się dzieje ( pewnie zawsze), że na początku ludzie są życzliwi w stosunku do siebie, mili, imprezowi, a później kiedy ktoś coś zaczyna osiągać albo stają się podejrzliwi albo starają się Ciebie zdołować w pewien sposób obwiniając, że oni nic o danym konkursie, wykładach czy seminariach nie wiedzieli ( wszystko wisi na ścianach i głownych drzwiach wydziału).
Czemu czasem odnoszę wrażenie że takie głębsze znajomości z osobą płci przeciwnej, relacje przyjacielskie zawsze mają jakieś drugie dno - przekłamania, wykorzystania lub czegoś innego...
Chciałabym żeby było jak dawniej ale wiem, że się nie da bo każdy dorasta i życie nas dosięga...
Czasem mi się wydaje, że mój przyjaciel ze studiów nie pamięta o mnie po zakończonych zajęciach, mieszka ok 30 km od wydziału, widujemy się praktycznie na uczelni, czasem na kawie. Odzywa się wtedy tylko kiedy on chce, kiedy ja proponuję on zwykle nie może. albo kiedy on proponuje później to anuluje ( 3 takie sytuacje). Natomiast w pracy jesteśmy najlepsi i cenimy sobie swoje towarzystwo zawodowo. Może ja ufam złym ludziom?
Przepraszam za te żale.
- Dołączył: 2012-05-08
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 4215
9 marca 2014, 22:05
Mój chłopak studiuje na polibudzie i raczej częściej słyszę o tatalnym olewactwie, powtarzaniu kursów po milion razy przez niektórych studentów i generalnym postępującym nieogarnięciu, a nie o wyścigu szczurów, więc to chyba nie jest reguła :P
A może po prostu Twój kolega ma mało wolnego czasu i dlatego tak wychodzi?
Zresztą, czasami ludzie zmieniają priorytety, zainteresowania, dojrzewają - i różne znajomości się tak po prostu kończą.
- Dołączył: 2014-01-27
- Miasto: wrocław
- Liczba postów: 61
9 marca 2014, 22:10
Taritt napisał(a):
Mój chłopak studiuje na polibudzie i raczej częściej słyszę o tatalnym olewactwie, powtarzaniu kursów po milion razy przez niektórych studentów i generalnym postępującym nieogarnięciu, a nie o wyścigu szczurów, więc to chyba nie jest reguła :P A może po prostu Twój kolega ma mało wolnego czasu i dlatego tak wychodzi?Zresztą, czasami ludzie zmieniają priorytety, zainteresowania, dojrzewają - i różne znajomości się tak po prostu kończą.
trudno jest zapomnieć o kimś w sensie przyjaźni jesli ta osoba przez cale półrocze wmawia Ci przy wszystkich o swojej sympatii, przyjaznii do Ciebie itp. Takie gadki, na które Ty nei wiesz jak reagować. kiedy siępytasz osobiście on odpowiada wyijająco itp. Nie chodzi o podryw tylko jakąś dziwną więź którą on mnie obiął, czasem czuje spojrzenia i jakby trącanie kiedy nie ma kontaktu. A i tak zawsze wychodzi na swoje na uczelni, plus ma lepsze oceny, chwali się tym i czasem mnie dołuje mówiąc, że to on wygrał los na loterii..
Na innych wydziałach z tego co wiem panuje totalne olewactwo, natomiast u mnie tak bylo na poczatku a teraz wlasnie okazalo sie ze wszystkim nagle zalezy na tym , gdzie pracuja itp Nie mowia nikomu, robia sobie kwasy...
ehhh
- Dołączył: 2012-06-04
- Miasto: Opole
- Liczba postów: 242
9 marca 2014, 22:59
Yyyy Chodzi Ci o tego chłopaka, czy o ludzi ogólnie? Bo już nie wiem, piszesz tak jakbyś coś do niego miała więcej. Razem na uczelni, razem w pracy.. Mało tego jeszcze umawiać się z nim chcesz. Może on myśli, że go podrywasz i dlatego Cię unika? Mam wrażenie, że troszeczkę nadinterpretujesz jego gesty i to, że Ci mówi miłe rzeczy, pewnie ma Cię tylko za koleżankę.
Edytowany przez Yakutca 9 marca 2014, 23:00
- Dołączył: 2011-09-08
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 27068
9 marca 2014, 23:19
Taritt napisał(a):
Mój chłopak studiuje na polibudzie i raczej częściej słyszę o tatalnym olewactwie, powtarzaniu kursów po milion razy przez niektórych studentów i generalnym postępującym nieogarnięciu, a nie o wyścigu szczurów, więc to chyba nie jest reguła :P A może po prostu Twój kolega ma mało wolnego czasu i dlatego tak wychodzi?Zresztą, czasami ludzie zmieniają priorytety, zainteresowania, dojrzewają - i różne znajomości się tak po prostu kończą.
moj maz skonczyl polibude i tez raczej bylo olewactwo albo dobra nauka. zadnego wysciugu szczurow czy podkladania sobie swini..
- Dołączył: 2014-01-05
- Miasto: Legionowo
- Liczba postów: 2183
10 marca 2014, 09:10
ja też na studiach miałam koleżanki z którymi kontaktowałam się głównie w sprawie zajęć i nie widzę w tym nic złego. Nie udawałam sympatii, bo naprawdę je lubię, tyle, że najbardziej łączyła nasz uczelnia i to był zawsze główny temat do spotkań.
- Dołączył: 2012-01-27
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 8095
10 marca 2014, 12:13
robaczki2 napisał(a):
ja też na studiach miałam koleżanki z którymi kontaktowałam się głównie w sprawie zajęć i nie widzę w tym nic złego. Nie udawałam sympatii, bo naprawdę je lubię, tyle, że najbardziej łączyła nasz uczelnia i to był zawsz e główny temat do spotkań.
same here. Z tym, że studiowałam nie na politechnice, tylko na WAT, nie wiem czy to gorzej, czy lepiej. Ze studiów mam dwoje czy troje znajomych, o żadnym wyścigu szczurów nic nie wiem, to raczej pracodawcy ścigali się o nas, ale to było naście lat temu.
Mój facet kończy informatykę na UW, też nic nie wie o wyścigu szczurów, chociaż o chwaleniu się praktykami, czy propozycjami pracy (google, IBM, Apple przodują) już tak. Tyle, że nie każdy ma na to ochotę, a pracy jest dość dla wszystkich.
Myślę, że przesadzasz, fakt, że nie ułożyła Ci się znajomość z jedną osobą nie oznacza, że wszędzie jest tylko zawiść i zazdrość. Głowa do góry
- Dołączył: 2012-02-28
- Miasto: Mazurowice
- Liczba postów: 227
12 marca 2014, 11:54
Mój chłopak studiował na polibudzie i nigdy nie wspominał o wyścigu, raczej o osobach, które po kilka razy zdawały ten sam kurs:)