- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 marca 2014, 10:44
Edytowany przez Aanabell 7 marca 2014, 10:45
9 marca 2014, 11:19
9 marca 2014, 20:52
9 marca 2014, 23:15
9 marca 2014, 23:26
Po rozmowie z Narzeczonym.Hej dziewczyny! Przede wszystkim bardzo dziekuje Wam za tak duzy odzew i wsparcie. Jestescie wielkie.A teraz do rzeczy. Zaczne od poczatku, a wiec od piatku kiedy to ow narzeczony wrocil z pracy - oczywiscie glodny. Ja jednak korzystajac z rady ktorejs z Was, nie przygotowalam obiadu. Powiedzialam - nie mialam kasy mowilam Ci. Tu nastapila obraza majestatu. Panicz wypil 2 piwa, ktore sobie kupil w drodze z pracy i glod wzmogl sie jeszcze bardziej. Wzial dupke i poszedl na kebab. Nie rozmawialismy caly wieczor, nie chcialo mi sie denerwowac. Mialam akurat troche roboty na glowie wiec nawet bylo mi to na reke. Narzeczony szybko zasnal, a ja korzystajac z okazji do wzmocnienia swojej obrazy poszlam spac do drugiego pokoju. Rano byl zdziwiony oczywiscie, o co chodzi i wogole. I tu nastapil moment kulminacyjny. Powiedzialam o co chodzi, ze mysli tylko o sobie a nie o mnie. Nie obchodzi go czy ja tez nie mam ochoty na piwo, albo czy jadlam skoro nie mialam kasy i ze wogole to glupio sie czuje z tym ze zerujemy na rodzicach. Ze jesli juz tu mieszkamy razem u nich to musimy sie zaczac dokladac. Bylo oczywiscie wielkie zdziwienie z jego strony, ze u niego to nic bysmy nie musieli itd. Na to ja, ze tu rodzice tez nic nie chca ale tak trzeba i ze bedziemy sie wszyscy lepiej czuc. Koniec koncow przyznal mi racje. Ustalilismy, ze bedziemy robic zakupy tak zeby rodzice juz w zasadzie nie musieli. Jutro mamy sie udac na pierwsza taka zakupowa wyprawe za JEGO kase. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
10 marca 2014, 00:21
10 marca 2014, 11:38
Edytowany przez CrunchyP0rn 10 marca 2014, 11:54
10 marca 2014, 15:01
ja chyba nie rozumiem fenomenu "pobieramy się, rodzice nas będą utrzymywać". Ślub to jest poważna decyzja, zakładacie rodzinę. Wy, nie wasi rodzice. Jak w ogóle to ma wyglądać według Was?
Dwie dodatkowe dorosłe osoby na garnuszku rodziców? Z opcją bzykania? Srsly?
rozumiem, że w sprawie jedzenia doszliście do porozumienia, a co z resztą?
10 marca 2014, 16:41
kurcze, a nie jest mu głupio??? zarabia, więc czemu ciągle żaruje na Twoich rodzicach?
ja czasem przyjeżdżam do mojego na weekend i wiadomo, że jem z nimi obiad, śniadanie itd. - trochę mi głupio, ale zawsze mimo wszystko staram się coś przywieźć ze sobą - czy to glupie ciasteczka czy wino... czy herbatę, bo przecież sama też wypijam. jak jego mama miała urodziny to też coś słodkiego jej kupiłam. ostatnio nawet zrobiłam małe śniadaniowe zakupy - no głupio mi tak po prostu żerować.
on też czasem do mnie przyjeżdża to wiadomo, że też zje u mnie i nikt nikomu nie liczy, ale ja zdecydowanie częściej do niego jeżdżę, bo na całe weekendy. wg mnie wypada czasem też samemu coś od siebie kupić...
10 marca 2014, 16:44
ja chyba nie rozumiem fenomenu "pobieramy się, rodzice nas będą utrzymywać". Ślub to jest poważna decyzja, zakładacie rodzinę. Wy, nie wasi rodzice. Jak w ogóle to ma wyglądać według Was?Dwie dodatkowe dorosłe osoby na garnuszku rodziców? Z opcją bzykania? Srsly?rozumiem, że w sprawie jedzenia doszliście do porozumienia, a co z resztą?
no właśnie, popieram koleżankę.
mówisz, że nie pracujesz... stać was w ogóle na utrzymanie się? bo chyba za rachunki Twoi rodzice sami płacić nie będą?
mnie z moim jeszcze nie stać na wyprowadzkę, nie mieszkamy niestety jeszcze razem - życie na własny rachunek oznacza własną kasę na wszystko - rachunki, czynsz, wynajem/kredyt, jedzenie, leki itd. nie wyobrażam sobie brać kasy od rodziców po ślubie...