- Dołączył: 2012-08-17
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 122
5 marca 2014, 11:54
Trochę głupio mi pisać z małą ilością postów, tak jakbym wbiła na forum tylko po to, ale sama sie już w tym wszystkim gubię. Może zaczne od tego, że jestem mój luby jest kilka lat starszy, ma już pracę, skończył studia, ja natomiast jestem maturzystką.
W wakacje usłyszałam "Nie obraź sie Kasiu, ale Ania była seksowniejsza, miała zgrabne nogi". Ania to jego była, pierwsza miłość, szczupła dziewczyna, typ sportsmenki. Oczywiście się nie obraziłam, tylko straciłam resztki pewności siebie, o które tak trudno będąc taką świnią jak ja. Właściwie do tej pory nie pogodziłam się z tym i mam opory, żeby mu usiąść na kolanach czy nie wiem cokolwiek. Od tamtej pory znienawidziłam siebie i swoje ciało do reszty, ale jakoś dalej byliśmy razem. Potem coś we mnie pękło, bo zobaczyłam kolegę, który swojej dziewczynie co piątek przynosi jakiś, tam bukiet. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest coś co jest niezbędne do prawidłowego funkcjonowania związku, ale ja się natrudziłam, żeby zdobyć na dzień chłopaka jego ulubioną płytę, na mikołajki i gwiazdkę też szukałam po centrum handlowym czegoś fajnego, piekłam pierniczki, a w wigilię nie dostałam nawet głupiego smsa z życzeniami, bo "nie lubię majdrowac kciukiem". Podkreślałam nie raz, że to dla mnie ważne, i pośrednio i bezpośrednio, a wszystko o kant pupy potłuc. Chciałam pójść do zoo, na spacer, cokolwiek, byleby nie siedzieć w domu, a jedyny spacer jaki mógł mi zaoferować to marszobieg na dystansie 15 kilometrów, kiedy przyjechałam do niego w sandałkach i sukience, on innym tempem iść nie będzie, bo nie lubi.
W końcu usłyszałam przed studniówką, ze się nie poczuwa do kupna prezentów (tak, jakbym wymagała samochodu, pierścionka z brylantem i bog wie czego). Studniówka była najgorszym wieczorem mojego życia, bo tuż po przemowie i części oficjalnej z polonezem zapytał mnie czy możemy juz wracać do domu, a kiedy siedzieliśmy jeszcze te 2-3 godzinki, to tylko przy stole, z obrażona mina, bo on tańczyć nie będzie, bo nie umie. Po studniówce zerwaliśmy, a od tygodnia teoretycznie znowu jesteśmy razem.
W niedzielę napisała do mnie przyjaciółka(?), która "przyznała" mi się, ze była u niego w Krakowie (ja mieszkam w Lublinie), ona obecnie w Warszawie. Poczułam się strasznie pominięta, olana i jak jakaś kretynka, bo wiem, że mój chłopak z dwa lata temu próbował do niej zarywać. Na koniec dostałam jeszcze od niech ochrzan, ze nie doceniam tego co mam, prostych rzeczy, tylko dalej żyję tamtymi słowami. Co z tego, że to głowny powód który mnie skłania do podejmowania, prób samobójczych, przecież przyjeżdżał!
Mam tego dość, wolałabym się nie radzić przyjaciołki, bo smiem twierdzic, ze w tej sprawie nie bedzie zbyt dobrym doradcą, chciałabym nie wiem, poznac opinie kogos patrzacego an to wszystko na chlodno, z boku.
Może ktoś mnie oświeci, czego mi brakuje, skoro nie zasluguje na normalne traktowanie?
- Dołączył: 2013-12-17
- Miasto: łask
- Liczba postów: 147
6 marca 2014, 12:17
szczerze ? to masz cos z glowa
9 marca 2014, 15:35
Trzymasz się go, bo boisz się być sama?
- Dołączył: 2012-08-17
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 122
10 marca 2014, 11:03
Sama nie wiem. Sprawa tak czy siak sama się rozwiązała. To, że mam niska samoocene, nie oznacza, ze bede czyimś pachołem.
10 marca 2014, 11:08
Czyli co?
Zakonczylas ten zwiazek?
Poza tym - wiecej pewnosci siebie! :)
- Dołączył: 2012-08-17
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 122
10 marca 2014, 11:12
Ta, bez sensu oczekiwanie, ze się zmieni, moje oczekiwania tez się nie zmienia.
Cóż, jak ważyłam te 55 kg, to inaczej na mnie patrzono, zaliczałam się do innej kategorii człowieka, czuć różnicę z nadprogramowym balastem. Postanowiłam sobie, że jak schudnę to znajdzie sie ktos odpowiedni
- Dołączył: 2007-11-08
- Miasto: B
- Liczba postów: 11273
10 marca 2014, 11:35
Dobrze zrobiłaś i dam Ci jeszcze jedną radę. Facet, który tak zwraca się do kobiety w ogóle nie chce z nią być. Wie, że może jej powiedzieć co tylko chce, bo jeśli nawet odejdzie, to co, i tak mu nie zależy. Więc po co tkwić z kimś kto nie chce z Tobą być? Zapamiętaj sobie na przyszłość.