Temat: Zostać czy odejść ?

Witajcie,

założyłam nowe konto, gdyż chce ukryć swoją tożsamość.
Wiem, że możecie oburzyć się tym co napiszę, że to nie jest miejsce dla takich pytań.
Wiem, że decyzje muszę sama podjąć, ale chce was zapytać o rady i pomoc, bo chce wiedzieć jak to widzą inni.

Mam 24 lata, mąż 30lat.
Jesteśmy razem od 8 lat, 4 lata po ślubie, nie mamy dzieci. Mieszkamy razem 6 lat.
Oboje pracujemy, mąż jest kierowcą wyjeżdża w trasy nie ma go ok 2 tygodnie (wcześniej jeździł w trasy do 7 dni), ja pracuje w biurze.
Gdy go poznałam był dobrym człowiek, delikatnym, czułym, opiekuńczym. Szanował mnie, wspierał, kochał, rozmawialiśmy godzinami, byliśmy szczęśliwi.
Wszyscy nas traktowali za idealną parę. I za takiego człowieka też wyszłam, chciałam wtedy mieć dzieci, ale ze względu na budowę domu, którą zaczęliśmy przed ślubem, stwierdziliśmy, że poczekamy jeszcze, bo nie mieliśmy warunków.

Z czasem (2 lata po ślubie, kiedy kończyliśmy budowę domu) mąż zaczął sie zmieniać..
Stał sie materialistą i egoistą, przestawał mnie szanować.. Walczyłam o nasze małżeństwo przez prawie rok (miedzy czasie trafiłam do szpitala z powodu bólu żoładka z nerwów) i miedzy czasie zaczęłam chorować, przez chorobę przytyłam :( Ciężko było ale były poprawy.

Lepiej było przez jakieś pół roku ale teraz znów zaczyna się od początku, od jakiś 3 miesięcy jest coraz gorzej.

Gdy coś mu nie idzie, wyżywa się na mnie.
Nie szanuje mnie i mojego zdania.
Powiedział mi i to nie raz, że mu sie nie podobam i że zacznie mnie szanować jak schudnę.
Nie akceptuje mojej choroby, bo przez nią wg niego jestem gorsza, a on musi zawsze mieć wszystko co jest najlepsze.
Nie może mnie coś boleć, nie mogę narzekać, mam być idealna we wszystkim.
Jest zazdrosny o to jak jestem w czymś lepsza od niego.
Mówi, ze go nie podniecam, że nie podobam mu się a mimo to jest strasznie o mnie zazdrosny nawet o wzrok sprzedawcy w sklepie.
Seks jest wtedy kiedy on ma ochotę, tak jak on chce i bez patrzenia co ja na to.
Nie przytula, nie całuje, nie chwyci za rękę.
Mówi, ze się mnie wstydzi.
Wypomina mi to, ze teraz nie możemy mieć dziecka (bo jestem chora i jest wysokie ryzyko powikłań).
Nic nie kupuje mi, nigdzie nie zabiera.
Nie mówi komplementów, ciągle krytykuje i obraża.
Zdarza sie, że podniesie na mnie rękę.


Rozmów było mnóstwo, wielogodzinnych.
Zawsze rozpłakał się, przepraszał, obiecał poprawę. 3 dni jest super, potem wraca wszystko ze zwojoną siłą.
Zaczyna brakować mi sił do walki.
Zawsze o niego dbałam mimo wszystko, zawsze spieram, i kocham. Ale już nie wiem co robić.. Czy znów walczyć?
Zdrowie przez ten stres zaczyna sie sypać.. znów zaczęły sie problemy z żołądkiem, leki nie pomagają już..

Czy on sie jeszcze zmieni ?

Wspolczuje :( odejdź od niego Kochana, nie jestes uzależniona od niego finansowo prawda ? Nie ma dziecka wiec mozesz odejsc bez wyrzutu i zacząć życie na nowo.. :) Za dużo Cię to kosztuje i nie powinnaś się niczego wstydzić ! To nie jest Twoja wina ze tak Ci się ulozylo. To on powinien się wstydzić... Nie marnuj życia na niego, bo ewidentnie facet ma jakoś problem ze sobą..
nie męcz się w takim związku. Mąż raczej nie zmieni się na lepsze. Wydaje mi się, że już nie ma czego ratować.

elle242 napisał(a):

czy tak ma wyglądać twoje życie??  chcesz za chwilę stać w oknie i trząść się jak osika ze strachu na każdy jego powrót, na każde podniesienie jego ręki, jego zbliżające się kroki??Prawda jest taka że nie kocha się człowieka ani nie nabiera się do niego szacunku bo jego dupa ma rozmiar xs!!!  do cholery jasnej dziewczyno walcz nie o związek ale o siebie bo ten człowiek Cię stłamsi i zniszczy doszczętnie Twoje poczucie własnej wartości!!  Możesz być szczęśliwa sama!!A jeśli już próbowałaś to ratować i to nic nie daje to odejdź od niego, postaw się i zadbaj o siebie i swoje zdrowie psychiczne, na ten moment to ja nie widzę na ten związek szans


Już tak jest, że gdy wiem, że wraca boje się.. gdy widzi ze dzwoni - boje się :(
Nie ma w nikim wsparcia, bo gdy rozmawiałam z siostrą i ona z nim porozmawiała, to niby potem do mnie pretensje, ze komuś o nas mówie :(
moi rodzice są za nim..
Nie mam nawet gdzie iść.. Ani pieniędzy na start :(
pracujesz. więc dasz sobie rade. rodzice może są za nim ale chyba ci pomogą na jakiś czas ( zamieszkać)
Oczywiście, że się zmieni, ale naiwnością byłoby sądzić, że na lepsze. W końcu sama piszesz, że zmienia się od dwóch lat.
Pasek wagi
Niby nie jestem uzależniona od niego finansowo, teraz ja wszystkim zarządzam, bo on nas wpędził w kredyty i koszty związane z jego działalnością, która jest na mnie obecnie.

Kocham go :( i jestem nieszczęśliwa :(
czuje sie nikim przy nim, bezwartościowa, niepotrzebna :(
Nie wymagam wiele, nie wymagam adoracji z jego strony, tylko szacunku i miłości..
Czy to tak wiele :( ?

widocznie przy nim nie znajdziesz tego jeśli do tego czasu nie znalazłaś. jak firma na ciebie to zrob coś by ją zamknąć a jednocześnie by pozbyć się tych długów..

LadyKrowka napisał(a):

Oczywiście, że się zmieni, ale naiwnością byłoby sądzić, że na lepsze. W końcu sama piszesz, że zmienia się od dwóch lat.


Wiem, że może i jestem naiwna.. ale zawsze dobro drugiej osoby stawiałam na pierwszym miejscu..
Gdy mówię o rozstaniu, mówi, ze sobie nie poradzę.
Jak zaczęłam mówić, że odejdę i wiem, ze dam radę, to mówi, że on sobie beze mnie nie poradzi. Że jak mogłabym mu to zrobić?
a jak on może tobie to robic???

Skoro nie rodzice to moze masz jakichś przyjaciol ? Musisz zrobić wszystko, żeby sie wydostać z tego malzenstwa... Bo to sie kiedyś naprawdę źle skończy. Jestes tylko dwa lata starsza ode mnie nie wyobrazam sobie siebie w takiej sytuacji. Nie daj sie stlamsic i zrob wszystko by zacząć od nowa BEZ NIEGO on nie jest Ciebie wart. Poniża Cię bo sam ma kompleksy i probuje poprawic sobie samoocenę.. To jest chore.. A to ze Cię uderzyl ? Jest nie do przyjęcia ! Trzymam za Ciebie kciuki . Wierze, ze sobie poradzisz tylko dzisiaj !!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.