Temat: Zakochałam się w żonatym a mam chłopaka!

Witajcie. To mój pierwszy post na tym forum. Pewnie już po samym tytule jesteście oburzone tym co przeczytałyście.
Od trzech lat jestem w związku, różnie się układa między mną a moim chłopakiem. Nie mieszkamy razem, spotykamy się raz w tygodniu .... ja pracuję on pracuje i nie mamy więcej czasu. Przeklinam dzień w którym znalazłam pracę bo nie wiedziałam że to tak się potoczy.
Odbija mi coraz bardziej. Z początku próbowałam sie bronić przed tym, wmawiałam sobie że nie mogę myśleć o kolesiu który ma żonę i dziecko chociaż jest cholernie przystojny i ma cudowny charakter. Już tak od kilku miesięcy wzdycham na jego widok. Powiem szczerze że przestaje mi zależeć na moim chłopaku, cały czas myślę o NIM. Nie chcę go pytać wprost czy jest mną zainteresowany bo przecież ma żonę, lecz ciągle się na mnie patrzy i jak spojrzę mu się w oczy to odwraca wzrok, ja robię to samo... ukradkiem się sobie przyglądamy. 
Mam już tego dość, pożądam go coraz bardziej, mam ochotę się na niego rzucić.
Da się jakoś powstrzymać rozwój uczuć? Bo nie chcę nikogo krzywdzić ale to zaczyna być silniejsze ode mnie. Przestałam myśleć o moim chłopaku, w głowie mam tylko jego, przez cały dzień tylko ON w mojej głowie. Zasypiam to myślę o nim, śni mi się.
Wiem że pewnie większość z was powie że jestem głupia i to moja wina, ale ja uważam inaczej, nie miałam na to wpływu że mi się spodobał, ale chcę się jakoś powstrzymać jeżeli się jeszcze da :( Pomocy :(
to raczej ciezko miloscia nazwac..
No to ogarnij sie w porę, przestań go uwodzić i pomysl o tym dziecku, jaka krzywdę mu zrobisz kiedy  jego rodzina sie rozpadnie... Jeśli nie chcesz tego zmień prace bo odkochac sie nie da....raczej 
Napisze Ci cos na priv.

zagubionaaaaa napisał(a):

vitafit1985 napisał(a):

A od kiedy Ci się podoba? Bo zeszły rok to też grudzień...Z tego co piszesz, to samo gapienie o niczym nie świadczy. Pewnie jesteś ładna, podobasz mu się, to patrzy. Nie dopisywałabym tu jakichś ukrytych znaczeń. Chyba, że są jakieś  inne oznaki? Jeśli tak, to jakie? Daje znać, że chciałby iść do łóżka, czy może stara się przebywać w Twoim towarzystwie, jest zazdrosny o innych mężczyzn? Z tym, że nawet jak są, to bym była ostrożna, bo 1/10 związków przedzierga w coś więcej. Cała reszta to bycie kochanką na miesiące, lata i trauma na psychice. Ostatnio się w tym temacie edukowałam, czytałam jakieś badania itp. Zastanów się, czy warto. Młodziutka jesteś i naprawdę jeszcze sobie życie ułożysz z kimś bez zobowiązań. A jak wejdziesz w relację i będzie kwas, to może będziesz musiała pracę zmienić. Do tego zapewniam Cię, że wszyscy będą żałować biednego misia i wieszać na Tobie psy.
Znacznie dłużej mi się podoba.... Zaczęło się to o wiele wcześniej. w sumie to wpadł mi w oko już po tygodniu w pracy jak się cały czas na mnie gapił i to zauważyłam... a później zaczął mi się podobać. Fakt, ładna jestem i o tym wiem... może masz rację, może się tylko patrzy bo jestem ładna.... w sumie to chyba nie warto robić nic w tą stronę bo jego żona pracuje z nami , dopiero byłaby afera. Jestem jeszcze mało doświadczona, miałam w swoim życiu dopiero 3 chłopaków w tym dwóch jako młodzieńczą miłość. Macie rację, postaram się zapomnieć o nim.
Gapi sie bo pewnie ma na ciebie ochote i tyle. Niewiadomo jaki jest, czy lojalny wobec swojej zony czy nie..nieważne. To nie jest gość dla ciebie. Daj sobie z nim spokoj, niewarto
Za to Ty masz kulturę szanującej się kobiety z tym swoim słownikiem Faceci dzielą się na 3 grupy: siedzących na pupie, lowelasów i nieszczęśliwych w związkach. Jak jest lowelas, to krzyż mu na drogę - następnej zrobi to samo. Jak nieszczęśliwy w związku, to od tego ten związek tworzycie, żeby rozmawiać i wzmacniać więź.... Dla mnie naprawdę żenujące są te gadki, że to ta trzecia jest wyłącznie winna i powinna oberwać. Sama jestem w sytuacji, że kręci się koło mnie ktoś żonaty. I do niczego nie doszło, bo postawiłam sprawę jasno. A gdyby doszło, to co? On biedny miś, a ja winna? Ale jak słyszę jego rozmowy z żoną, to mnie słabi. Ich rozmowy to jednostronne warczenie - jak te "biedne" żony czymś takim "przyciągają" mężów, to się nie dziwię, że byle laska może mu zawirować w głowie. A potem wielka rozpacz. Te z Was, które mają mężów, to naprawdę powinny się przyjrzeć, czy Wasi mężowie czują się szczęśliwi, docenieni. Jak nie, to nad tym popracować. Większość z nich jest zbyt leniwa, by zmieniać fajną, dobrą kobietę na nie wiadomo kogo. Ale najłatwiej szukać winy w obcej dziewczynie, nawet gdy kontakt pary sprowadza się do dyskusji, czy papier toaletowy jest kupiony... A gdyby do mnie przyszła żona takiego kogoś (nawet jeśli miałabym coś na sumieniu), to chyba zaśmiałabym się jej w twarz. Niech swoje sprawy wyjaśnia ze swoim mężem, a nie ze mną. A za naruszenie nietykalności cielesnej na pewno założyłam sprawę w sądzie. Kultury trochę, ludzie. Ja na miejscu żony na pewno zrobiłabym wszystko, żeby go przytrzymać i takiej lasce pokazać, że nic nie wskórała (coś jak Ferenstein Rozenek). A teraz możecie mi pojechać od pozbawionych serca i zasad lafirynd, które nawet wtłuczenia godnie by nie przyjęły

vitafit1985 napisał(a):

Za to Ty masz kulturę szanującej się kobiety z tym swoim słownikiem Faceci dzielą się na 3 grupy: siedzących na pupie, lowelasów i nieszczęśliwych w związkach. Jak jest lowelas, to krzyż mu na drogę - następnej zrobi to samo. Jak nieszczęśliwy w związku, to od tego ten związek tworzycie, żeby rozmawiać i wzmacniać więź.... Dla mnie naprawdę żenujące są te gadki, że to ta trzecia jest wyłącznie winna i powinna oberwać. Sama jestem w sytuacji, że kręci się koło mnie ktoś żonaty. I do niczego nie doszło, bo postawiłam sprawę jasno. A gdyby doszło, to co? On biedny miś, a ja winna? Ale jak słyszę jego rozmowy z żoną, to mnie słabi. Ich rozmowy to jednostronne warczenie - jak te "biedne" żony czymś takim "przyciągają" mężów, to się nie dziwię, że byle laska może mu zawirować w głowie. A potem wielka rozpacz. Te z Was, które mają mężów, to naprawdę powinny się przyjrzeć, czy Wasi mężowie czują się szczęśliwi, docenieni. Jak nie, to nad tym popracować. Większość z nich jest zbyt leniwa, by zmieniać fajną, dobrą kobietę na nie wiadomo kogo. Ale najłatwiej szukać winy w obcej dziewczynie, nawet gdy kontakt pary sprowadza się do dyskusji, czy papier toaletowy jest kupiony... A gdyby do mnie przyszła żona takiego kogoś (nawet jeśli miałabym coś na sumieniu), to chyba zaśmiałabym się jej w twarz. Niech swoje sprawy wyjaśnia ze swoim mężem, a nie ze mną. A za naruszenie nietykalności cielesnej na pewno założyłam sprawę w sądzie. Kultury trochę, ludzie. Ja na miejscu żony na pewno zrobiłabym wszystko, żeby go przytrzymać i takiej lasce pokazać, że nic nie wskórała (coś jak Ferenstein Rozenek). A teraz możecie mi pojechać od pozbawionych serca i zasad lafirynd, które nawet wtłuczenia godnie by nie przyjęły[/quote


Ok jesteś lafirynda pozbawiona serca. Zgadzam sie. A co do facetów to tak ich nie wybielaj. To, ze faceci sa jacy sa to każda z nas wie... I ogólnie zdrada jest rzeczą paskudna. Ale.. Jeżeli facet jest w porządku, kocha swoją żonę, żona jest świetna dziewczyna a obok niego pojawia sie tak zwany  troll, który poprostu ma chrapkę na niego to taka dziewczyna jest dla mnie zwykła szmata, która myśli tylko o sobie. Jeżeli mężczyzna zdradza ..... oczywiście, należy szukać winy w związku a nie obarczać nia obca dziewczynę.... ale nie o tym był temat dyskusji! 

chyba nie chcesz komuś rozbijać rodziny? Ulokuj swoje szczęście w czymś innym i odpuść Przejdzie.
to nawet nie chodzi o to, że rozbijesz rodzinę. Mi się po prostu wydaje, że ta cała 'miłość' pryśnie jak bliżej go poznasz, trochę dziwna sytuacja skoro myślisz o facecie ponad rok a wasza znajomość opiera się na patrzeniu na siebie. Ja na twoim miejscu skończyła bym związek w którym jesteś, bo wydaje mi się, że trochę się męczysz a później wybadała czy coś faktycznie może zaiskrzyć między tobą a tym facetem ale bez żadnego większego nastawiania się  na cokolwiek 
Boze.. jaki poziom.. dno to mount everest w porownaniu z tym co sie tu dzieje ;D

wg mnie zawsze facet jest winny, a nie ta z ktora on zdradza.
ona tylko pomaga udowodnic, ze kolesiowi nie zalezy na swojej kobiecie. wiadomo, ze to chamskie zachowanie, no ale co - jakby koles kochal swoja dziewczyne, umialby powiedziec nie...
jedyny wyjatek to mocne naćpanie się/schlanie w trupa, ale tego też w stanie wybaczyć bym nie była
Byś się sama nie nakręcała, to nie byłoby tego całego ambarasu. Pewnie nudno Ci było z Twoim, to znalazłaś stosunkowo "bezpieczną" ekscytację w przyglądaniu się koledze z pracy - z jednej strony obcy, to i ciekawszy, z drugiej - on zajęty, Ty zajęta, takie tam wzdychanie... Pewnie nie byłby nawet w połowie tak interesujący, jakbyście byli wolnymi strzelcami ;p Ot, facet jak facet, też pierdzi, też beka, pewnie niebrzydki, ale bez "miłosnego szału".

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.