- Dołączył: 2013-03-22
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 137
21 lutego 2014, 17:58
Hey Dziewczyny. Rozpaczliwie poszukuje pomocy. Opisalam kiedys tu swoja historie. Tymczasem ma ona ciag dalszy, a ja calkowicie nie wiem, co zrobic. Wklejam z poprzedniego watku historie, jesli jest to Wam za dlugo przejdz do ostatniego akapitu. Blagam, pomozcie mi.
Sytuacja nieco skomplikowana. Ponad rok temu dowiedzialam sie, ze maz
mnie zdradzil, a ja na dodatek dowiedzialam sie, ze jestem w ciazy. Nie
dalam mu szansy, wyprowadzil sie z domu, rozwod, itd. Coreczka niedlugo
bedzie miala roczek.
No, ale do rzeczy. Kiedy bylam juz w 5
miesiacu, poszlam do przyjaciol, gdzie byl pewien ich znajomy, T.
Przyznam nieskromnie, ze wiem, ze jestem uwazana za bardzo ladna i
zgrabna kobiete, ciaza tego nie zmienila. Nadal waze 53 kilogramy,
mniejsza o to. Mam 25 lat, a ten znajomy 32. Widzialam wtey, ze byl mna
mocno zainteresowany, mimo ze bylyam w trakcie sprawy rozwodowej, ze
zlamanym serem i na dodatek w ciazy. Mieszanka ekstra odsraszajaca. Jak
chwilke zostalismy sami, bo przyjaciele poszli do kuchni, to pytal
bardzo taktownie, jak sie czuje i jak sobie radze (gdy przyszlam do
znajomych plakalam wiec delikatnie wyjasnilam sprawe). Byl bardzo
uprzejmy, delikatny. Zaproponowal, ze mnie odwiezie. Zgodzilam sie. Jak
bylismy pod domem, przyznal, ze chcialby sie ze mna zaprzyjaznic, bardzo
go ujelam. powiedzialam, ze absolutnie nie chce zadnych przyjaciol plci
meskiej i mam uraz do mezczyzn. podziekowalam i sie zwinelam. Nie
widzielismy sie od tego czasu..
Az miesiac temu spotkalam go na
takiej imorezie rodzinno- przyjacielskiej. Bylo duzo osob, ale on jak
tylko mnie zauwazyl, od razu przyszedl, pytal, co slychac, jak sie
czuje, jak sobie ulozylam moje sprawy. Moze troche nazbyt odwaznie, ale
podobalo mi sie to, ze nie ukrywal, ze nic sie nie stalo. Caly wieczor
dawal mi znaki, ze tylko mna sie interesuje, co bylo bardzo mile i
nienachalne, a tym bardziej mnie dowartoscciowywalo, ze on jest barzdo
przystojny i np. moja siostra jest w niego zapatrzona jak w obrazek.
Znow probowal zlapac ze mna jakis kontakt na dluzej. Podobalo mi sie to,
ze wzial moja coreczke na rece, rozmawial z nia i wcale sie tego nie
wstydzil, chociaz ona ma niespelna roczek. Zachowywal sie, jakby to on
byl jej ojcem. Usmiechal sie do mnie, ale podkreslam nie byl nachalny.
Zaproponowal, ze nas odwiezie. Zgodzilam sie, bo faktycznie, z dojazdem
to u mnie ciezko (byly wzial auto po rozwodzei, mnie na nie jeszcze nie
stac, a mieszkam poza miastem) Co ciekawe przyjaciolki podchodzily i
mowily,co to za facet, itd. interesuje si eToba, pasowalibyscie do
soebie, on Piekny, ty tez..ale chcialabym miec z nim romans.. Rozne
takie. Przyznam nie obchodzilo mnie to wcale..A powod jest taki, ze nie
wierze, ze samotny, przystojny facet moglby sie interesowac(chocby nie
wiem, jak piekna) kobieta z dzieckiem. Nie wiem, czy jestem w stanie
zaufac kolejnemu mezczyznie, jesli w ogole doczegokolwiek by doszlo.
No, ale wracajac do opowiesci, pomogl mi wniesc wozek do gory i inne
torby..a ja zaprosilam go na herbate(bylo mi glupio sie jakos nie
odwdzeiczyc). Bylo juz nieco pozno, musialam mala polozyc, weic nie od
razu usiedlismy do tek herbaty. Przeprosilam go i poweidzialam, ze moze
isc jesli chce, herbate wypijemy kiedy indziej,bo mala marudna, musze ja
jeszcze wykapac, polozyc, a to troche trwa. Powiedzial ze chetnie
poczeka i pomoze mi przy malej, bo uwielba dzeici. Ze jego siostra ma
chlopca i on sie chetnie nim zajmowal. Pozwolilam mu na to. Wykapalismy
razem mala, ale troche nawet gupuio wyszlo, bo ochlapal sie
niemilosiernie i potem byl w samej koszulce na ramiaczkach, taka co sie
nosi po d koszula. Troche bylam tym faktem skrepowana, bo jednak jestem
kobieta, z potrzebami i nie jest mi obojetny widok pieknego ciala. Taka
walka troche, chcialo sie patrzec, a z drugiej strony ciagly dystans i
obawy i twierdzenie, ze nie wazne jest to, ze mu sie podobam. On sie za
to nie krepowal i zajmowal sie mala pieknie, rozmawial ze mna swobodnie.
W koncu mala zasnela i siedlismy na kanapie, ale ja bylam wykonczona!
Najchetniej to bym go splawila, ale byl bardzo mily i przyznam, ze go
polubilam od tamtej pory.. Zamiast herbaty, wypilismy wino. Po jednej
lampce juz odplywalam, nie ze slabej glowy, tylko z faktu, ze bylam
bardzo zmeczona. I tak jakos rozmawialismy jeszcze, on w koncu wyznal,
ze zawsze chcial zalozyc rodzine, ze spotykal sie z kobietami (to jego
slowa, zdziwilam sie, bo normalnie kto mowi, ze spotykal sie z
konbietami? raczej z dziewczynami, albo laskami) ze bardzo mu sie
podobam,bo jestem inna, nie narzucam sie, jak inne, Wtedy mu
powiedzialam, ze to chyba oczywiste, bo mam dziecko i ne wyobrazam
sobie, by jakis facet na mnie lecial. On sie mocno zdziwil i tylko
spytal, zartujesz? Bylo juz bardzo pozno i po tym winie chcialam sie
polozyc do lozka, wiec go przeprosilam i sie pozegnalismy. Zanim poszedl
dlugo patrzyl mi w oczy, a nie jestem glupia, wiec wyczulam, ze bardzo
chcialby ..cokolwiek.. Nawet zostac do rana na tej glupiej kanapie. Nie
widzelismy sie od tamtej pory tydzien.. Kolejnym razem maz mojej
przyjaciolki ( o ktorym pislaam na wstepie) przyjechal mi pomoc z
pralka, bo sie zepsula. I zgadnijcie kto przyjechal z nm? Tak, T. Ale
chlopaki sie zajeli pralka a ja mala, wiec nie bylo za bardzo okazji
porozmawiac. Jak uznali, ze bedzie dzialac i skonczyli robote przyjaciel
spytal, czy przyjade do nich na kolacje, zaprzeczylam. Powiedzialam, ze
jestem zmeczona i zaraz i tak mala bede klasc,bo ostatnio nie dala mi
pospac.. T. za to spytal, czy bede jesc kolacje, powiedzialam, ze
jeszcze nie iwem. A on na to, ze pojdzei do sklepu, skoro ja jestem taka
zajeta i cos przyniesie. Przyjaciel tylko sie usmiechnal i pozegnal.
Gdy wrocil milo spedzilismy czas, on zrobil spaghetti. Przyznam, ze ne
bylo zachwycajace, ale mile to bylo, ze ugotowal cos. Juz sie nie czulam
taka skrepowana.. traktowalam go, jak dobrego znajomego. Wypilismy
wino, ja niewiele, on tez nie, bo wracal autem, polozylam mala spac, a
on w tym czasie posprzatal ze stolu i usiadl na kanapie, tam na mnie
czekal. Usiadlam kolo niego i powiedzialam, ze jestem taka
zmeczona(znowu, pewnie pomyslal, ile ta baba narzeka) a on mnie tylko
przytulil i wzial w ramiona. Kiedy sie obudzilam bylam w swoim lozku,
byla 2 w nocy, poszlam do malej, a on spal na kanapie! Tak sie tym
faktem przestraszylam, ze sen mi odszedl..Mala spala ok, wiec cihco
poszlam do lazienki, a potem uslyszalam pukanie do drzwi. Pytal sie, czy
wszstko w porzadku. Nie wiem, co mi sie stalo, ale nie wytrzymalam tej
jego dobroci i zaczelam ryczec. Po mezu, ktory mnie zdradzil po pijaku i
nie traktowal tak czule, to bylo dla mnie nie do pomyslenia, ze facet
moze byc taki wrazliwy.Musial uslyszec, ze placze i wszedl do srodka.
Nie bylam w stanie na niego spojrzec, bylam cala roztrzesiona. On wzial
mnie za reke i poprowadzil do sypialni, usiadlam nalozku, on obok. Pytal
sie, co sie stalo? Mialam gule w gardle, najlepiej jakby wtedy wyszedl i
nigdynie wracal, bo.. chyba zaczynalam cos do nie go czuc. Wiem, ze to
naiwne i dziecinne i smaa nie wiem, jakie, ale na prawde sie boje. Do
teraz. Co bylo dalej? Wycieral mi lzy i jak sie troche uspokoilam to
powiedzial, zebym nie plakala, bo on sie mna zaopiekuje i ze mnie kocha.
Zatkalo mnie totalnie, takie wyznania nad ranem, wszstko za szybko i w
ogole fakt, ze to sie dzieje. Nic mu nie odpowiedzialam. Z pewnej siebie
kobiety stlam sie lekliwa zwinieta w sobie mala dziewczyna na brzegu
tego lozka. Powiedzial,ze nic nie szkodzi,ze ja do niego nic nie czuje,
albo ze nie chce mu tego powiedziec, ze poczeka na mnie. Polozyl mnie
na poduszke a sam polozyl sie za mna i mnie objal. Czulam sie wtedy
wspaniale, bezpiecznie. Czulam jego cialo, miesnie, hmm..jego
meskosc(jesli mozna to tak powiedziec) a on nawet mnie nie pocalowal!
Nie chcial, bym sie chyba wystraszyla jeszcze bardziej, tak sobie mysle.
Potem zasnelam, a jak znowu sie obudzilam to juz bylo prawie jasno, a
mala byla z nim w duzym pokoju i sie bawili razem. Nie wiedzialam, jak
si ezachowac wiec tylko powiedzialam Czesc, usmiechnelam sie i zniklam w
lazience. Potem musial jechac do pracy(poniedzialek) wiec oddal mi mala
i pocalowal w policzek. Dwa dni sie nie odzywal( wkoncu dostal moj
numer komorki) Potem jeszcze spotkalismy sie po poludniu jak bylam na
spacerze z coreczka. Co ciekawe moj byly maz zaczal do mnie wydzwaniac,
ze wroci do naszego mieszkania po sprzet ktory chyba w piwnicy jest, czy
jakos tak. nie mialam nic przeciwko, niech zabiera. Ale tak sie stalo,
ze przyjechal akurat wtedy, gdy T. po spacerze wszedl do gory. Od razu
zaczal sie rzucac, ze sobie mezczyzn sprowadzam, ze teraz chce go
zdradzic, ze szmata jestem, ze nie ma prawa dotknac jego corki i takie
rozne. Jakbysmy dalej malzenstwem byli. Wsyzstko tak sie szybko
potoczylo, ze rzuicil sie na T. i zaczeli sie bic. Ostatecznie byly
wyladowal za drzwiami. Ja nie wytrzymalam i tez po chwili go wywalilam
za drzwi, mimo ze tak na prawde mnie bronil. Sama nie iwem, czemu, balam
sie.. Od tamtrego czasu rozmawialismy krotko przez telefon, T. sie
widocznie nie zrazil, bo dalej byl mily i cieply do mnei. Tylko ja od
tamtego czasu nie potrafie sobie poradzic z emocjami. Nie wiem, co tak
na prawde mi przeszkadza? Zaczelam duzo myslec o bylym,oczywiscie, nie
ze wrocilmy so siebie, nic z tyhc rzeczy. Raczej, ze on tez byl mily, a
potem okazal sie dupkiem. Nie mamy duzego kontaktu, od czasu do czasu
przyjezdza zobaczyc si ez mala, ale nieregularnie. Wiem, ze cierpi i
chce do mnie wrocic, ale juz nie probuje,b o wie, ze nie ma szans.
natomiast z T. nie wiem, co robic. Jest bardzo pociagajacy, przystojy,
meski, opiekunczy, dleikatny, ale i tak sie boje. Czy wszytskie kobiety
zdradzone tak maja? czy tylko ja mam to wszystko tak wyolbrzymione? te
moje leki i obawy, ze nie pozwalaja mi zyc? Jak dluzej o tym mysle, to
mam wrazenie, ze to lepeij dla niego, jakby sobie panienke znalazl, a
nie rozwodke z dzeickiem..Co mi poradzicie?? Co mam zrobic? Wiem, ze to
sprawy uczuciowe i nikt nie moze nikomu powiedziec, co ma robic, al
epotrzebuje porozmawiac na ten temat. Wybaczcie, ze to takie strasznie
dlugie i histroia rodem z romansow, ale tak sie uklada moje
zycie..Jestem przerazona wszystkim, zyciem, uczuciami i faktem, ze
moglabym sie jeszcze keidys kochac z mezczyzna, bo dopuszczam nawet taka
mysl..Pomozcie mi troche zrozumiec siebie.
(http://vitalia.pl/forum44,815977,0_Mialyscie-kiedys-taka-sytuacje-co-mi-poradzicie-nieco.html) Kolejne wydarzenia byly na str.12
Wowczas doradzilyscie mi, bym sprobowala, dala Mu czas. Tak zrobilam. Spotykalismy sie. Poznawalismy. Byl to piekny czas. Tym bardziej szanuje Go za to, ze zrozumial, ze nie jestem gotowa na zwiazek i oprocz namietnych pocalunkow do niczego miedzy nami nie doszlo. Tak, niestety, nie potrafilam dzialac wbrew sobie. Mimo ze na poczatku bylo cudownie,a e w sercu dalej mialam rany i leki. Wolalam to zostawic. W koncu on powiedzial: W takim razie musze odejsc. Nie potrafie o Tobie zapomniec, ale nie miej mi za zle, ze sie nie bede dalej o Ciebie starac. No i sie zgodzila, wiadomo, nie chcialam Go ranic.
Mniej wiecej pol roku temu, gdy dowiedzial sie od moich znajomych(tych z poprzedniego zwiazku), polecil mnie w swojej rodzinnej firmie i dostalam tam prace jako pomoc biurowa- sekretarka. Bardzo jestem Mu wdzieczna, bo naprawde rozwiazalo to moje problemy. Mam opiekunke, a zdarza sie, ze w inne dni podrzucam mala do Mamy.
Sytuacja jednak jest skomplkowana. Widzimy sie czsem w biurze. Czasami przynosze mu dokumenty, przefaksuje cos.. Dalej patrzy na mnie takimi oczami, ze serce mi mieknie. Wiem, ze stracilam Go bezpowrotnie, ale dopiero teraz doprowadzilam do porzadku siebie, moje serce i umysl. Problem w tym, ze T. ma kogos. I to dziewczyna z firmy. Ma 30 lat, zgrabna, ladna. Calkowicie rozna w wygladzie ode mnie, ale wydaje sie, ze powaznie odbiera ten zwiazek, bo mowila nawet ostatnio kolezankom, ze chcialaby miec juz z nim dziecko, nawet bez slubu.
Ja przez to wszystko przechodzilam, nie mam zamiaru wtracac sie jakkolwiek miedzy nich. Chociaz mialabym umrzec z rozpaczy. Najbardziej przeszkadza mi... On. Jest dalej taki kochany, mily, uczynny, dojrzaly.
Jestem bliska zalamania, widzac jak Mama przywozi mi coreczke a On najzwyczajniej wita sie z moja Mama i bierze mala na rece i cos tam do niej gada. Ta jego dziewczyna troche sie oburza, ze jak to, to nie jego dziecko, ale stara sie robic dobra mine do zlej gry, na ogol jest mila (dla mnie tez). Ale jak zachorowalam i zadzwonilam by o tym powiadomic to kilka razy do mnie dzwnil, pytal, jak sie czuje, czy mi cos potrzeba. Przyjechal do mnie do domu po zwolnienie, bym nie musiala wychodzic z domu.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze mam wrazenie, ze On cos do mnie czuje i wcale tego (rzede mna) nie kryje. Krociutko jak ostatnio przynioslam mu faks, akurat z pokoju wychodzila Jego "narzeczona"(jak zwykla o sobie mowic) i powiedzialaa : Juz jest wolny. Sama rozumiesz, nie moge bez niego zyc. I sie usmiechnela. Oczywiscie odwzajemnilam usmiech (po przyjacielsku) i weszlam. On tez slyszal, co powiedziala, a sam stwierdzil na glos: Ja rozumiem. Mialem tak z jedna niesamowita Kobieta. Bylo mi niezrecznie i glupio, ze gapilam sie tylko w podloge i zwinelam sie szybko.
Na dobra sprawe, nie wiem, czy mowil o mnie, czy o kim innym. Chociaz mam wrazenie, ze o mnie, bo przy tym patrzyl dlugo na mnie, jakby oczekujac reakcji z mojej strony.
Codzien budze sie i mysle o Nim.Zasypiam z mysla o NIm. Wiem, ze czuje do niego cos glebszego, ale nie chce psuc Mu jego zwiazku, bo ja swoja szanse stracilam. Nie wiem, jak mam sie zachowywac w stosunku do niego, czy odpowiedziec na Jego uwagi, czy przemilczec.Czy walczyc. Widze tlyko, ze On cierpi, ma takie smutne oczy, jak patrzy na mnie. na pewno bardzo Go zranilam. Nie chce jej Go odbierac, bo nienawidze zdrad.Ale serce mi sie kraje, jak to widze i chyba bede musiala odejsc z tej firmy. Nie chce Go unieszczesliwiac. Blagam doradzcie mi, co mam zrobic??
Na dodatek taki mlody chlopak z dzialu obok sie kreci kolo mnie. Jestem mila i grzecznie odsuwam jego zaczepki i komentarze. Do tej pory jest mi glupio, jak T. przechodzil akurat a ten proponowal mi wyjscie na spacer po pracy. A ja glupia powiedzialam : zobczymy. Bo chcialam miec go jak najszybciej z glowy. A T. tylko brwi podniosl, jakby byl zaskoczony. I teraz mam wrazenie, ze pomysli sobie o mnie cos niestosownego.
Chce by bylszczesliwy, by moja coreczka byla, ja tez bym chciala, ale jak to wszystko pogodzic?? Zapomniec? Odejsc?? Boze, doradzcie mi.
Ps.Wybaczcie, ze znow poemat naskrobalam.
Edytowany przez SmutnaZalamanaKobieta 21 lutego 2014, 18:09
- Dołączył: 2012-01-23
- Miasto:
- Liczba postów: 184
22 lutego 2014, 00:58
Hej, Wydaje mi się ze wymyslanie jakichś sztucznych sytuacji jest do niczego, wygląda głupio i dziecinnie. Wtracanie sie w związek nie jest fajne,ale jednak sa różne sytuacje w życiu, na dodatek nie masz zamiaru sie z nim spotykac stale za jej plecami, tylko chcesz z nim porozmawiać więc nie uważam tego za coś zlego,facet musi mieć szanse wyboru czy chce być z nią czy z Tobą- bo bardzo możliwe ze on wogole nie widzi twojego zaiteresowania sobą, a to go stopuje i pozostawia w jej ramionach. Zadzwoń do niego i powiedz że chciałabys porozmawiać z nim w 4 oczy, i zobaczymy jak sie zgodzi to powiedz mu co czujesz, co sie w tobie zmienilo, jak teraz postrzegasz jego i cały świat, i daj mu wybór co on z tym zrobi, jezeli nadal Cie kocha to sama wiesz jak sie zachowa,a jezeli zakochał sie w tamtej dziewczynie bardzo to zostanie z nią i tobie zostanie tylko pogodzic sie z tym i cieszyć sie ze znalazł milość. Pamiętaj ze cale zycie nie mozna myslec o uczuciach innych,ważne jest to zebys ty była szczęsliwa, jeżeli tak wyjdzie że on zostawi dziewczyne dla Ciebie, to wiadomo jej bedzie źle, ale zobacz od drugiej strony on kochal Cie wcześniej i jezeli nadal kocha Ciebie to ona jest ta drugą, i to wcale nie jest rewelacyjne dla niej, napewno zasługuje na prawdziwą obustronną miłość. Jak nie spróbujesz zawalczyc o swoje szczęście to ani nikt tego za Ciebie nie zrobi, a możesz sobie zawsze pozniej pluć w twarz . Mam nadzieje że skorzystasz z naszych rad, i napiszesz posta jak dalej sie sytuacja rozwineła, trzymam kciuki za twoje szczęscie, powodzenia ;)