- Dołączył: 2011-11-29
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 2214
20 lutego 2014, 16:22
wiem, że potraficie nieźle doradzić, więc z kolejnym problemem zwracam się znowu do Was..
mianowicie.. od zawsze mój kontakt z bratem mojego K. był taki sobie. rozmawialiśmy, spędzaliśmy czas wszyscy razem, ale nigdy nie pałałam do niego zbytnim uwielbieniem ze względu na jego charakter - maczo, lovelas, co to ja nie jestem. ale ok, umiałam się powstrzymać. po moim rozstaniu z K. Jego brat zachowywał się jak szczeniak. nastawiał swoją dziewczynę przeciwko mnie, jakieś dziecinne wywalanie ze znajomych (ale kij z tym). jednak najbardziej zaszedł mi za skórę tym, że jak przypadkiem, ze 3 razy wpadliśmy na siebie czy to w klubie, czy galerii to strzelał głupie miny. obeszłoby mnie to, gdyby nie sytuacja z jednego razu, gdzie wpadliśmy na siebie w klubie. ja byłam z Przyjaciółką, On ze swoją dziewczyną. ona powiedziała mi cześć i spoko, ale on zaczął pokazywać jakieś głupie zachowanie (pukanie się po głowie w moją stronę, przejechanie poziome palcem po szyi, mam nadzieję, że wiecie o jaki gest mi chodzi). generalnie gdzieś miałam zachowanie tego szczeniaka, ale ostatni gest spowodował we mnie furię. prawie skoczyliśmy sobie do gardeł, dobrze, że moja przyjaciółka mnie przytrzymała. od tamtej pory jest taka nienawiść w powietrzu. pomijam fakt, że jego dziewczyna też mi i mojemu K zalazła nieźle za skórę, trochę innymi rzeczami, ale jakoś mój K nie strzela do niej takich zachowań, tylko ją toleruje.
z moim K już ponad rok jak wróciliśmy do siebie, do tej pory udało się uniknąć spotkania. jak ja np byłam u Niego i był Jego brat to 'udawało się' nie wpaść na siebie, ale teraz w niedzielę miałam jechać do mojego K, a On mi pisze, że może lepiej On przyjedzie do mnie, bo jego brat będzie i K nie chce, żebym się czuła niekomfortowo. nosz cholera jasna. nie widzę wyjścia z tej sytuacji, co radzicie? dalej unikać jego brata i nie jechać tam, czy jechać i udawać, że go nie ma, czy jeszcze coś innego..
- Dołączył: 2008-02-15
- Miasto: Olsztyn
- Liczba postów: 10726
23 lutego 2014, 16:11
tez mialam podobna sytuacje, gdy sie ze swoim teraz juz bylym rozstalam na pewien czas,jego brat przestal mi mowic czesc, w ogole sie zachowywal jakby mnie nie znal, niedlugo pozniej zeszlam sie z bylym i jego brat jakby nigdy nic znowu cos tam do mnie mowil, ze mu odpowiedzialam "sorry, ale myslalam ze sie nie znamy". Niby zrozumial swoj blad, przeprosil, jednak gdy po paru latach na dobre sie rozstalam z bylym, jego brat widzac mnie przechodzi na druga strone ulicy, a ja sie smieje, ze widac ludzi sie ie zmieniaja :D
- Dołączył: 2013-05-30
- Miasto: Otwock
- Liczba postów: 4463
23 lutego 2014, 16:23
ja z żoną swojego brata wogóle nie gadam tylko cześć cześć i tyle
- Dołączył: 2008-12-31
- Miasto: Karpacz
- Liczba postów: 5580
23 lutego 2014, 16:34
mam taką sama sytlacje,
wogole nie rozmawiam z bratem mojego meza ani jego dziewczyna
sa to ludzie ktorych traktuje jak powietrze nawet na spotkaniach rodzinnych
i tez nie zamierzam wyciagnac reki pierwsza bo nie ja zawinilam
dodam ze trwa to juz 7 lat.
- Dołączył: 2011-11-29
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 2214
24 lutego 2014, 12:50
oo jakie pocieszenie, że nie tylko u mnie tak jest.