Temat: konflikt z bratem partnera

wiem, że potraficie nieźle doradzić, więc z kolejnym problemem zwracam się znowu do Was..
mianowicie.. od zawsze mój kontakt z bratem mojego K. był taki sobie. rozmawialiśmy, spędzaliśmy czas wszyscy razem, ale nigdy nie pałałam do niego zbytnim uwielbieniem ze względu na jego charakter - maczo, lovelas, co to ja nie jestem. ale ok, umiałam się powstrzymać. po moim rozstaniu z K. Jego brat zachowywał się jak szczeniak. nastawiał swoją dziewczynę przeciwko mnie, jakieś dziecinne wywalanie ze znajomych (ale kij z tym). jednak najbardziej zaszedł mi za skórę tym, że jak przypadkiem, ze 3 razy wpadliśmy na siebie czy to w klubie, czy galerii to strzelał głupie miny. obeszłoby mnie to, gdyby nie sytuacja z jednego razu, gdzie wpadliśmy na siebie w klubie. ja byłam z Przyjaciółką, On ze swoją dziewczyną. ona powiedziała mi cześć i spoko, ale on zaczął pokazywać jakieś głupie zachowanie (pukanie się po głowie w moją stronę, przejechanie poziome palcem po szyi, mam nadzieję, że wiecie o jaki gest mi chodzi). generalnie gdzieś miałam zachowanie tego szczeniaka, ale ostatni gest spowodował we mnie furię. prawie skoczyliśmy sobie do gardeł, dobrze, że moja przyjaciółka mnie przytrzymała. od tamtej pory jest taka nienawiść w powietrzu. pomijam fakt, że jego dziewczyna też mi i mojemu K zalazła nieźle za skórę, trochę innymi rzeczami, ale jakoś mój K nie strzela do niej takich zachowań, tylko ją toleruje.
z moim K już ponad rok jak wróciliśmy do siebie, do tej pory udało się uniknąć spotkania. jak ja np byłam u Niego i był Jego brat to 'udawało się' nie wpaść na siebie, ale teraz w niedzielę miałam jechać do mojego K, a On mi pisze, że może lepiej On przyjedzie do mnie, bo jego brat będzie i K nie chce, żebym się czuła niekomfortowo. nosz cholera jasna. nie widzę wyjścia z tej sytuacji, co radzicie? dalej unikać jego brata i nie jechać tam, czy jechać i udawać, że go nie ma, czy jeszcze coś innego..
Czyli taki niereformowalny typ, ja bym go w takim razie ignorowała, bo trochę szkoda unikać wszelkich spotkań rodzinnych, jak z innymi członkami zwłaszcza rodzicami lubego masz dobre relacje. Możecie go potem nie zaprosić na ślub, czy inne ważne uroczystości  bo albo się zachowuje normalnie, jak przystało na dorosłego człowieka, albo jak gówniarz. 
Pasek wagi

Yenla napisał(a):

Czyli taki niereformowalny typ, ja bym go w takim razie ignorowała, bo trochę szkoda unikać wszelkich spotkań rodzinnych, jak z innymi członkami zwłaszcza rodzicami lubego masz dobre relacje. Możecie go potem nie zaprosić na ślub, czy inne ważne uroczystości  bo albo się zachowuje normalnie, jak przystało na dorosłego człowieka, albo jak gówniarz. 


dokładnie tak. ja też już to K. powiedziałam, że jeśli on się będzie tak zachowywał nie ma opcji, że będzie na naszym ślubie. z rodzicami K też mieliśmy do siebie żal (stare sprawy związane z rozstaniem), ale w końcu usiedliśmy i porozmawialiśmy jak dorośli ludzie. na boga, mamy kiedyś tworzyć rodzinę, więc nie da się żyć na ostrzu noża..
moze on jest jakis chory?
albo zaburzony....serio;

RybkaArchitektka napisał(a):

moze on jest jakis chory?


moim zdaniem to on ma za wysokie mniemanie o sobie. coś w stylu 'jestem zaje****, cudowny, błagajcie mnie, żebym się z wami kolegował..'
ja bym jechała i go ignorowała, a najmniejszy przytyk z jego strony czy głupia mina zakończyłyby się poważną rozmową pomiędzy mną a nim w obecności mojego faceta.
Hmm miałam tak ze szwagierka... chyba jednak gorzej (rzucala sie do bicia i twierdzila ze "szukam klopotow") szczeze nie wiem co robic z takimi ludzmi... napewno nie wyciagaj pierwsza reki, moim zdaniem to nic nie da (z tego co opisujesz i co ja kiedys przezywalam).
Jezeli twoj luby stoi za toba murem to ciesz sie, badz szczesliwa w zwiazku a szwagra olej... poki nie zacznie znow swirowac (nie wiem ile ma lat ale moze przejdzie z wiekiem?) Najgorsze jest to ze tacy ludzie potrafia sie normalnie zachowywac tylko czasem sa takie akcje... jezeli zechcesz z nim jednak porozmawiac powiedz ze powinien cie przeprosic i zrozumiec ze to bylo nie fair. 
Mozecie mnie wszystkie zjechac ale moim zdaniem w zadnym wypadku nie powinnas sie przed nim klaniac i walczyc o jakakolwiek akceptacje (jezeli nie masz sobie nic do zarzucenia), jak chce niech on sie postara, jak nie niech spada, z nim sie nie wiazesz.
Pasek wagi

adrazkiewicz2 napisał(a):

Hmm miałam tak ze szwagierka... chyba jednak gorzej (rzucala sie do bicia i twierdzila ze "szukam klopotow") szczeze nie wiem co robic z takimi ludzmi... napewno nie wyciagaj pierwsza reki, moim zdaniem to nic nie da (z tego co opisujesz i co ja kiedys przezywalam).Jezeli twoj luby stoi za toba murem to ciesz sie, badz szczesliwa w zwiazku a szwagra olej... poki nie zacznie znow swirowac (nie wiem ile ma lat ale moze przejdzie z wiekiem?) Najgorsze jest to ze tacy ludzie potrafia sie normalnie zachowywac tylko czasem sa takie akcje... jezeli zechcesz z nim jednak porozmawiac powiedz ze powinien cie przeprosic i zrozumiec ze to bylo nie fair. Mozecie mnie wszystkie zjechac ale moim zdaniem w zadnym wypadku nie powinnas sie przed nim klaniac i walczyc o jakakolwiek akceptacje (jezeli nie masz sobie nic do zarzucenia), jak chce niech on sie postara, jak nie niech spada, z nim sie nie wiazesz.


on jest rok młodszy ode mnie, ma 23 lata. chociaż czasami mam wrażenie, że 2 lata. dokładnie tak jak piszesz, czasami się potrafił normalnie zachowywać. tolerowałam go ze względu na K. nie chciałabym, żeby powstały 'dwa obozy' w domu - ja i K, brat K i jego dziewczyna. a tak to póki co wygląda. nie zamierzam go za nic przepraszać, bo ja nic nie zrobiłam. i jestem pewna, że on również nigdy mnie nie przeprosi. nie ma nawet opcji na to, że ja pierwsza wyciągnę rękę - wynika to z mojego charakteru. a poza tym, to on zaczął tą 'wojnę'.
Heh, jesteś niemal równie dziecinna, co on. Fajnie w wieku 23 lat mówić "jestem pewna, że on mnie nigdy nie przeprosi" i mieć w perspektywie koło 50 lat życia w jakimś sensie obok. Masz zamiar całe życie go unikać?

tienna napisał(a):

Heh, jesteś niemal równie dziecinna, co on. Fajnie w wieku 23 lat mówić "jestem pewna, że on mnie nigdy nie przeprosi" i mieć w perspektywie koło 50 lat życia w jakimś sensie obok. Masz zamiar całe życie go unikać?


takie jest Twoje zdanie. ja się za dziecinną nie uważam. nie ja to zaczęłam, ale też nie będę się płaszczyć przed chłopakiem, który jest młodszy i sam to zapoczątkował. wiesz, są tacy ludzie, którzy nigdy nie przepraszają, nawet jeśli powinni. i on właśnie taki jest. nie zamierzam go unikać, ale nie zamierzam również zabiegać o jego sympatię. a ponad to nie pozwolę, żeby jego obecność powodowała moją nieobecność na np. uroczystościach rodzinnych.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.