11 lutego 2014, 21:00
Do kobiet, które mieszkają ze swoimi mężami, partnerami pod jednym dachem. Jest u Was podział obowiązków ?Czy WY robicie prawie że wszystko ??
- Dołączył: 2010-08-10
- Miasto: Hokkaido
- Liczba postów: 6384
12 lutego 2014, 09:50
krolowamargot1 napisał(a):
Psocia napisał(a):
Avaline napisał(a):
No ale wiem jak to jest.Mówisz, że sprząta na odwal się. Ja pewnie przydzieliłabym mu np. sprzątanie łazienki i wynoszenie śmieci - ale tak na stałe i nie poprawiałabym nawet jakby robił na odwal się. Zacisnęłabym zęby. Chyba jemu też kiedyś zacznie przeszkadzać, że jest tam syf :P.A pretensje będzie mógł mieć tylko do siebie.Gorzej, jak nie ma w ogóle poczucia syfu i kupa kłaków w syfonie czy brudna wanna mu nie przeszkadzają. Nie znam sytuacji, ale ja wtedy dała bym wyraźnie znać, że mam zamiar się wyprowadzić, jeżeli się to nie poprawi - a jeśli się nie poprawi to bym się faktycznie wyprowadziła. Bo męczyć całe życie się nie ma sensu jeśli to taki problem.
haha dobre ! ale niestety smutne... = mialam wlasnie taka bieganine - wyobraz sobie praca do 16, uczenie sie na sesje, ogarnac troche siebie, bo przecie zniby czemu mam chodzic zapuszczona ?, ugotowac, no i POSPRZATAC. Mowie : " Ale tu jest syf matko trzeba posprzatac" on : "nooM" ;/;/
proszę Cię, ja tez bym przytaknela. Komunikat "trzeba tu podprzątać" nic nie wnosi. No, trzeba. A co on ma z tym zrobic? Polecenia należy wydawać konkretne- posprzątać tu proszę, najlepiej zaraz. A nie wygłaszać w eter, że trzeba.
To też prawda! Też tak czasem mówię, no ale jak chcę, żeby coś konkretnego zrobił, to mówię, co.
- Dołączył: 2011-08-01
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 3629
12 lutego 2014, 09:59
mamy podzial, ja gotuje (maz antytalencie) ale maz robi mi rano kawe, wieczorem herbate, ja sprzatam lazienke i kuchnie, on odkurza i myje podlogi, on pierze i prasuje, ja scieram kurze, zakupy robimy razem, on wnosi ja wypakowuje, on wynosi smieci ja zmieniam worki, itd, itd, przy dziecku (4 miesiace) maz mi bardzo duzo pomaga, kapiemy razem, maz zabawia malutka, nosi na rekach, zmienia pieluchy (ja oczywiscie tez to robie), ogolnie robi przy malutkiej wszystko a mala go uwielbia.
- Dołączył: 2012-12-08
- Miasto: Garwolin
- Liczba postów: 1130
12 lutego 2014, 10:47
Moj maz tez byl przyzwyczajony ze mamusia wszystko zrobila,ale pracowalam nad tym zeby to zmienic i udalo sie.Nie bylo latwo.
- Dołączył: 2008-02-15
- Miasto: Olsztyn
- Liczba postów: 10726
12 lutego 2014, 10:51
a zauważyłyście Dziewczyny jak to określacie? "Mąż MI bardzo dużo pomaga", albo "mąż MI wcale nie pomaga".
Czyli w sumie uważacie że jest to Wasz obowiazek, a on najwyżej pomoże. A nie że to Wasza współna sprawa.
- Dołączył: 2014-01-11
- Miasto: Raj
- Liczba postów: 249
12 lutego 2014, 10:59
Trudno powiedzieć, nie mamy "ścisłego" podziału. Po prostu - staramy się sprzątać od razu, po sobie. Większe porządki na ogół robimy razem raz w tygodniu.
Jak jedno przygotuje posiłek to drugie pozmywa.
Są rzeczy, których nie lubię robić - choćby wiązanie worków śmieciowych, sprzątanie toalety, odkurzanie więc to robi mój mężczyzna.
On nie przepada za szorowaniem kuchenki czy myciem luster i to zawsze robię ja.
Czasem bywa też tak, że jedno ma ciężki okres więc wtedy większość obowiązków bierze na barki druga osoba ;)
- Dołączył: 2008-02-26
- Miasto: Loin
- Liczba postów: 3027
12 lutego 2014, 11:10
Zbyt.gruba napisał(a):
Podział, na zasadzie każdy robi co mu się chce :) A jak się nie chce, to nikt nic nie robi i też nie ma tragedii :) obydwoje mamy podejście, że dom to nie szpital, sterylnie być nie musi ;) A poza tym, to dom jest dla nas, a nie my dla domu :D
u mnie tak samo, oboje robimy wszystko w zaleznosci kto ma na co ochote. Luby lubi gotowac, jak ostatnio 2dni z rzedu naczyn nie zmywal tylko ja, to sam z siebie nie kazal mi zmywac tylko zostawic naczynia jemu ;) Ja teraz nie pracuje, on mial styczen zawalony nauka ale i tak staral sie robic w mieszkaniu tyle ile ja.
- Dołączył: 2010-01-15
- Miasto: Malediwy
- Liczba postów: 5607
12 lutego 2014, 11:43
Za mojego faceta zawsze wszystko robiła mamusia...
![]()
Gdy zamieszkaliśmy razem ponad 2 lata temu nie potrafił nawet obrać ziemniaków, bo matka nie pozwalała mu wchodzić do kuchni i zawsze po powrocie z pracy czekał na niego ciepły obiadek.
Teraz na szczęście się to zmieniło.
Od początku ustaliliśmy pewne zasady. Oczekuję związku partnerskiego. W końcu oboje pracujemy i ja też mam prawo do odpoczynku po pracy.
Jego obowiązki:
- odkurzanie
- sprzątanie WC
- sprzątanie łazienki (mycie wanny, lustra, umywalek itp)
Tych trzech w/w rzeczy nie robiłam ani razu od kiedy mieszkamy razem
![]()
- wynoszenie śmieci
- wkładanie i wykładanie naczyń ze zmywarki
- rozpakowywanie zakupów
Moje obowiązki:
- kurze
- sprzątanie kuchni
- mycie podłóg
- mycie okien (bo ja to zrobię lepiej)
- mycie kocich misek i kuwety
- gotowanie zup
- dbanie o kwiaty
- dekorowanie mieszkania
Pranie robi ten, kto akurat ma na to ochotę.
Każdy składa swoje ciuchy z suszarek do szafy.
Pozostałe porządki wspólnie.
Gotujemy wspólnie np on smaży kotlety, ja w tym czasie robię surówki
Zakupy robimy wspólnie.
- Dołączył: 2013-03-18
- Miasto: Kraina Nigdy Nigdy
- Liczba postów: 3195
12 lutego 2014, 13:06
Podziałm obowiązków zawsze wynikał tak jakoś naturalnie. Kiedy ja studiowałam dziennie, mąż pracował, to podział był po równo. Każdy sam prał swoje ciuchy itd. Studia dzienne skończyłam, nie mam pracy, więc wiąże się to z tym, że mam dużo czasu. Mąż zarabia na życie (na własnej działalności nie pracuje sie niestety 8 godzin), a ja zajmuję się domem, piorę gotuje, sprzątam, organizuję życie domowe.
- Dołączył: 2013-03-06
- Miasto: Częstochowa
- Liczba postów: 25973
12 lutego 2014, 14:21
dzielimy sie obowiazkami, ja sie moze bardziej gotowaniem zajmuje, ale moj mezczyzna sobie sam potrafi cos przygotowac
12 lutego 2014, 17:58
krolowamargot1 napisał(a):
Psocia napisał(a):
Avaline napisał(a):
No ale wiem jak to jest.Mówisz, że sprząta na odwal się. Ja pewnie przydzieliłabym mu np. sprzątanie łazienki i wynoszenie śmieci - ale tak na stałe i nie poprawiałabym nawet jakby robił na odwal się. Zacisnęłabym zęby. Chyba jemu też kiedyś zacznie przeszkadzać, że jest tam syf :P.A pretensje będzie mógł mieć tylko do siebie.Gorzej, jak nie ma w ogóle poczucia syfu i kupa kłaków w syfonie czy brudna wanna mu nie przeszkadzają. Nie znam sytuacji, ale ja wtedy dała bym wyraźnie znać, że mam zamiar się wyprowadzić, jeżeli się to nie poprawi - a jeśli się nie poprawi to bym się faktycznie wyprowadziła. Bo męczyć całe życie się nie ma sensu jeśli to taki problem.
haha dobre ! ale niestety smutne... = mialam wlasnie taka bieganine - wyobraz sobie praca do 16, uczenie sie na sesje, ogarnac troche siebie, bo przecie zniby czemu mam chodzic zapuszczona ?, ugotowac, no i POSPRZATAC. Mowie : " Ale tu jest syf matko trzeba posprzatac" on : "nooM" ;/;/
proszę Cię, ja tez bym przytaknela. Komunikat "trzeba tu podprzątać" nic nie wnosi. No, trzeba. A co on ma z tym zrobic? Polecenia należy wydawać konkretne- posprzątać tu proszę, najlepiej zaraz. A nie wygłaszać w eter, że trzeba.
Tak to byla aluzja - rozumiem facxeci nie rozumieja aluzji. Ale podam przyklad. Mowie mu np. "Wez zrob to i to " odp : " zaarazz" i siedzi przed komputerem...;/;/