Temat: Mieszkanie razem

Do kobiet, które mieszkają ze swoimi mężami, partnerami pod jednym dachem. Jest u Was podział obowiązków ?Czy WY robicie prawie że wszystko ??
Ja - gotuję, odkurzam i zmywam podłogi, myję okna, wycieram kurze, robię i wieszam pranie.
On - sprząta łazienkę, z reguły zmywa. Niby się wydaje mało, ale wiadomo, że to on naprawia jak się cokolwiek zepsuje, i to on maluje przy remoncie, i to on sprząta co jakiś czas za meblami czy "wewnątrz" grzejnika, czy czyści wiatraczek w łazience i kuchni itd.
Razem - śmieci wynosi kto akurat idzie i ma po drodze, prasujemy jak komu pasuje.

Więc niby moje obowiązki częstsze, ale nigdy bym się nie zamieniła i on raczej też nie. On woli rzadziej - ale jego obowiązki są bardziej "brudne" i ma większe narażenie na pająki (na których widok ja uciekam) oraz przy naprawach potrzebuje jakiejś wiedzy (której ja nie posiadam). Więc wszystko jest w porządku :).

Psocia napisał(a):

Mam problem... mieszkam ze swoim od prawie pół roku- miesiąc po przeprowadzce nie pracowałam więc robiłam wszystko, więc wiadomo, że ogarniałam wszystko, ale dorabiam sobie i nie ma mnie w domu tyle samo co partnera bo pracujemy razem. I procz płacenia rachunków  i robienia zakupów razem jest wszystko na mojej głowie( no dobra raz na jakiś czas zrobi COŚ do jedzenia ale wcale nie czuje, że mi lżej): sprzątanie, ogarnianie do pracy, uczenie się (zaocznie) zrobić jakiś przyzwoity obiad...czuje się bardzo samotna przez to - tak jakbym to ja była służącą, co najwyżej mieszkała sama a partner by sobie przychodził raz na jakiś czas;/;/. Przed wyprowadzką rozmawialiśmy o tym nie raz, że chce podziału obowiązków..no ale wiecie, że w praktyce inaczej wychodzi...Nie to, że czuje sięsłużącą, sama jak palec to jeszcze czasem przychodzę do domu i nie wiem za co mam się zabrać, czy za sprząranie., czy przygotowanie posiłkow, czy może naukę ?

tez teraz duzo siedze w domu i robie wszystko, jestem w trakcie obrony i szukania pracy, boje sie ze jak ja znajde to bedzie tak jak u Ciebie ...

ewelina299 napisał(a):

Musisz konsekwentnie walczyc o swoje i nie dac sie bo potem bedzie trudno,zreszta sama piszesz ze juz jest ci ciezko.Nie daj sie kochana.
Wiem kochana, bo sama ze soba nie jestem i sama ze soba nie mieszkam...Poza tym msm ciezej, bo on jest od zawsze przyzywczajony, ze babcia z mamunia robia za niego wszystko ;/;/ 
Sorry dziewczyny ale wyszla  u nas wilgoc..i uwierzcie ze ja musialam sie ja zajac....jednak wyszla w takim miejscu, ze ja nie dosiegam, nawet jak wejd ena krzeslo - nie raz trabilam  mu aby cos z tym zrobil........i tak nic nie zrobil....ja sie bardzo czesto zastanawiam nad wszystkim, do czego to doszlo. jak ja sobie dalam tak......i czy to ma jakis sens...

marta.m.. napisał(a):

Psocia napisał(a):

Mam problem... mieszkam ze swoim od prawie pół roku- miesiąc po przeprowadzce nie pracowałam więc robiłam wszystko, więc wiadomo, że ogarniałam wszystko, ale dorabiam sobie i nie ma mnie w domu tyle samo co partnera bo pracujemy razem. I procz płacenia rachunków  i robienia zakupów razem jest wszystko na mojej głowie( no dobra raz na jakiś czas zrobi COŚ do jedzenia ale wcale nie czuje, że mi lżej): sprzątanie, ogarnianie do pracy, uczenie się (zaocznie) zrobić jakiś przyzwoity obiad...czuje się bardzo samotna przez to - tak jakbym to ja była służącą, co najwyżej mieszkała sama a partner by sobie przychodził raz na jakiś czas;/;/. Przed wyprowadzką rozmawialiśmy o tym nie raz, że chce podziału obowiązków..no ale wiecie, że w praktyce inaczej wychodzi...Nie to, że czuje sięsłużącą, sama jak palec to jeszcze czasem przychodzę do domu i nie wiem za co mam się zabrać, czy za sprząranie., czy przygotowanie posiłkow, czy może naukę ?
tez teraz duzo siedze w domu i robie wszystko, jestem w trakcie obrony i szukania pracy, boje sie ze jak ja znajde to bedzie tak jak u Ciebie ...
Mozemy sobie rece podac - jestem w szkole zaoczNiej - nauki i bierzacych spraw mnostwo ! i teraz jaaaakos dawalam rade..ale meczylam sie a co bedzie w tym semestrze jak ja mgr bede pisac ?! wtedy to ja sie nawet po tylku nie podrapie;/;/ 

Psocia napisał(a):

ewelina299 napisał(a):

Musisz konsekwentnie walczyc o swoje i nie dac sie bo potem bedzie trudno,zreszta sama piszesz ze juz jest ci ciezko.Nie daj sie kochana.
Wiem kochana, bo sama ze soba nie jestem i sama ze soba nie mieszkam...Poza tym msm ciezej, bo on jest od zawsze przyzywczajony, ze babcia z mamunia robia za niego wszystko ;/;/ 


no to jest to, jak ktoś tak został wychowany to ciężko go przestawić na podział obowiązków, mój musiał sam nauczyć się gotować itp. bo niestety nie miał normalnej rodziny, u mnie brat też był zawsze przez mamę uczony, że ma sam sobie zrobić jedzenie,posprzątać itp. więc mamusie synków pamiętajcie,że chowacie ich dla innej kobiety
Pasek wagi
No ale wiem jak to jest.
Mówisz, że sprząta na odwal się. Ja pewnie przydzieliłabym mu np. sprzątanie łazienki i wynoszenie śmieci - ale tak na stałe i nie poprawiałabym nawet jakby robił na odwal się. Śmeci nie wyniesione? Rzucałabym dalej na kupę ażby się wysypywało przy otwieraniu. Zacisnęłabym zęby. Chyba jemu też kiedyś zacznie przeszkadzać, że jest tam syf :P.A pretensje będzie mógł mieć tylko do siebie.
Gorzej, jak nie ma w ogóle poczucia syfu i kupa kłaków w syfonie czy brudna wanna czy śmieci wysypujące się pod nogi mu nie przeszkadzają. Nie znam sytuacji, ale ja wtedy dała bym wyraźnie znać, że mam zamiar się wyprowadzić, jeżeli się to nie poprawi - a jeśli się nie poprawi to bym się faktycznie wyprowadziła. Bo męczyć całe życie się nie ma sensu jeśli to taki problem.

Avaline napisał(a):

No ale wiem jak to jest.Mówisz, że sprząta na odwal się. Ja pewnie przydzieliłabym mu np. sprzątanie łazienki i wynoszenie śmieci - ale tak na stałe i nie poprawiałabym nawet jakby robił na odwal się. Zacisnęłabym zęby. Chyba jemu też kiedyś zacznie przeszkadzać, że jest tam syf :P.A pretensje będzie mógł mieć tylko do siebie.Gorzej, jak nie ma w ogóle poczucia syfu i kupa kłaków w syfonie czy brudna wanna mu nie przeszkadzają. Nie znam sytuacji, ale ja wtedy dała bym wyraźnie znać, że mam zamiar się wyprowadzić, jeżeli się to nie poprawi - a jeśli się nie poprawi to bym się faktycznie wyprowadziła. Bo męczyć całe życie się nie ma sensu jeśli to taki problem.
haha dobre ! ale niestety smutne... = mialam wlasnie taka bieganine - wyobraz sobie praca do 16, uczenie sie na sesje, ogarnac troche siebie, bo przecie zniby czemu mam chodzic zapuszczona ?, ugotowac, no i POSPRZATAC. Mowie : " Ale tu jest syf matko trzeba posprzatac" on : "nooM" ;/;/
ugotowalam zupe - chcial - bedziesz jesc na pewno ? tak bede jadl - zjadl dwa razy a zupa stoi - pewnie zaraz do wylania...i po co to moje stanie ? jak ja moge w tym czasie zrobic cos innego ?
Juz nie jest :-) mieszkamy odobno i jak czysto w domku mam :-)
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.