9 lutego 2014, 11:22
Moj chlopak mieszka w okolicach mojego rodzinnego domu, ja studiuje 200 km dalej. Wrocilam na weekend w czwartek. Widzieliśmy sie w czwartek i pt, w sobote od rana byl z kumplami (od 12) i mi napisal ze wychodzimy wieczorem. Ja mu napisalam, ze ja nie ide bo mam jeszcze 2 egzaminy i jutro(czyli dzis ) o 7 rano juz wracam, ale ze on jak chce niech idzie . Tylko dodalam jeszcze zeby tak na godzinke do mnie wstapil. I przyjechal, tylko ze ledwo wszedl powtarzal ze on juz zaraz idzie, ze zaraz wychodzi . Zdenerwowalo mnie to, wiec powiedzialam zeby nie szedl nigdzie z kumplami tylko zebyzostal ze mna. I poszedl z nimi. Czy mam racje ze jestem na niego zla czy to ja wymyslam ?
9 lutego 2014, 14:01
nie uczylabym sie , tylk nie chcialam wychodzic bo bym pila pewnie i pozno wrocila, a w nastepny dzien musialam wstawac o 6.
- Dołączył: 2007-09-07
- Miasto: Raj
- Liczba postów: 7004
10 lutego 2014, 01:38
Rozumiem Cię. Pewnie w domu pojawiasz się raz albo 2 razy w miesiącu. Chłopak może spokojnie spotykać się z kolegami, gdy Ciebie nie ma. Też bym była zła.
18 marca 2014, 19:32
Boże widzisz i nie grzmisz. Też bym poszła na jego miejscu bo albo ma iśc albo zostać - mieszasz facetowi w głowie. Ustalasz jakieś godzinki nie godzinki. Miałaś sie uczyć to ci nie chciał przeszkadzać. Teraz walisz focha nie wiadomo o co. Tylko takich problemów w związku życze i gratuluję mężczyzny - mega cierpliwy jest!