Temat: Jestem w kropce

Czesc. Nie wiem czego oczekuje zalac sie na forum ale musze a nie mam nikogo bliskiego komu moglabym sie zwierzyc. Mam 30 lat, dwojke malych dzieci i zupelnie zadnego pomyslu co dalsieej zrobic ze swoim zyciem. Mam meza ale niestety nie dogadujemy sie, staramy sile oboje ale poprostu kiedy zaczelismy sie spptykac 14lat temu, bylismy zupelnie innymi ludzmi, teraz zwyczajnie do siebie mie pasujemy. Mam juz dosyc probowania... Problem w tym ze boje sie zostac sama. Chwilowo mieszkamy za granica i planowalismy niedlugo wrocic do polski. Nie chce zostac w uk ale nie wiem jak dac rade samej w pl. nie moge liczyc na pomoc rodzicow. Nie wiem jak mialabym sobie zorganizowac zycie, mie chce dusic sie w zwiazku bez przyszlosci ale boje sie ze sama nie zapewnie dzieciom zycia na wystarczajaco dobrym poziomie. Kesli ktos mial sile przeczytac te zale do konca to blagam o jakas opinie, sugesie, cokolwiek.
Zastanów się czy jesteś pewna rozwodu, porozmawiaj z mężem. Dowiedz się w razie czego jaka jest pomoc dla samotnych matek w UK i jakie masz szanse, możesz iść do pracy? Bo nie wiem czy pracujesz. Ojciec pewnie też chciałby mieć kontakt z dziećmi.

Pasek wagi
Ja powiem co kiedys uslyszlam od swojego Kuzna - mial lat okolo 10 - Jego mlodsza siostra pyta sie mamy-  a kiedy Tatus wroci , kiedy przestaniecie sie klocic itd., na co ten 10 latek spojrzal na Mame i mowi- a kto to wie kiedy Tata wroci ale Mamo nie martw sie Damy sobie rade bez Niego bo Jego mam juz dosc i tej calej sytuacji..,

Zatem po tym co uslyszlam wiem jedno- dzieci nie sa glupolami i jesli miedzy Rodzicami dzieje sie zle - to lepiej im bedzie kiedy beda miala Mame i Tate ale osobno w dobrych stosunkach niz na codzien gdzie sa niemile sytuacje miedzy nimi..- ale kazdy ma prawo do wlasnego zdania - ja na Twoim miejscu probowala sie ogarnac dla Siebie i Dzieci - nie wiem do konca Jaka Jest Twoja sytuacja bo za wiele nie piszesz procz tego ,ze masz 2 dzieci i 30 lat.., ale jesli juz nie potrafisz sie dogadac z Mezem to szukalabym albo ostatecznej drogi porozumienia czyli np. terapia malzenska..- znam ludzi, kotrym to pomoglo;) albo dogadac sie jak czlowiek w czlowiekiem w kwesti rozwodu..Bo Dzieci w tym co Masz z pewnoscia szczesliwe nie beda..
Jest aż tak źle, że szukasz bezpiecznej alternatywy w wypadku rozwodu ?
Pamiętam jak moi rodzice mieli kryzys. Aczkolwiek trochę mnie ominął - wyjechałam wtedy na studia do innego miasta i z racji sporadycznych "odwiedzin" zbyt wiele nie zauważyłam. Trochę to trwało, ale jakoś się wygrzebali.  Teraz, jak przetrwali z powrotem jest dobrze.

Wiesz, wychodzę z zalożenia, że gdybym była na miejscu, któregoś z twoich dzieci i patrzyłabym na taką sytuację byłoby mi ciężko. Aczkolwiek, wolałabym aby choć jedno z rodziców było szczęśliwe. Kłótnie , nienawiść, problemy to czarny scenariusz.

Ciężko odnieść się jakkolwiek do tej sytuacji. Próbujcie sklejać to co jeszcze do końca się nie rozpadło, terapie, rozmowy, cokolwiek. Póki jeszcze można. Spędziliście ze sobą mnóstwo lat, budowaliście model pełnej rodziny.
Trzymam kciuki!
W Polsce na pewno będzie ciężej samotnej matce niż w UK. Jak masz tam prawa do socjalu i mąż też planuje zostać w UK, to zostań tam. Na pewno nie ma co się bać "bycia samą". Masz 30 lat i naprawdę czas na ułożenie sobie życia z kimś innym. Jak zupełnie nie ma szans na naprawę obecnego związku, nie ma co go ciągnąć. Dla dobra dzieci właśnie.

NoweZycie napisał(a):

tylko szkoda że dzieci nigdy sobie tak świetnie nie radzą... Każdy ma prawo do własnego zdania, dlatego ja też swoje wypowiem. Gdybym miała dzieci to na pewno nie rozwiodłabym się z mężem nim by poszły na studia. Nawet gdyby stał się zupełnie obcym człowiekiem, nie niszczyłabym dzieciom ich świata. Dwoje dorosłych ludzi nawet jeśli się nie kochają to potrafią rozmawiać bez krzyku. Czemu ja miałaby uszczęśliwiać siebie kosztem dzieci, trzeba brać odpowiedzialność za własne czyny. Mówcie sobie co chcecie ale nawet kiedy dzieciak robi dobrą minę do złej gry, to i tak w środku cierpi.

gdybyś była dorosła, inaczej byś mówiła.
Pasek wagi

Natala17 napisał(a):

Jest aż tak źle, że szukasz bezpiecznej alternatywy w wypadku rozwodu ? Pamiętam jak moi rodzice mieli kryzys. Aczkolwiek trochę mnie ominął - wyjechałam wtedy na studia do innego miasta i z racji sporadycznych "odwiedzin" zbyt wiele nie zauważyłam. Trochę to trwało, ale jakoś się wygrzebali.  Teraz, jak przetrwali z powrotem jest dobrze. Wiesz, wychodzę z zalożenia, że gdybym była na miejscu, któregoś z twoich dzieci i patrzyłabym na taką sytuację byłoby mi ciężko. Aczkolwiek, wolałabym aby choć jedno z rodziców było szczęśliwe. Kłótnie , nienawiść, problemy to czarny scenariusz.Ciężko odnieść się jakkolwiek do tej sytuacji. Próbujcie sklejać to co jeszcze do końca się nie rozpadło, terapie, rozmowy, cokolwiek. Póki jeszcze można. Spędziliście ze sobą mnóstwo lat, budowaliście model pełnej rodziny. Trzymam kciuki!

Kryzys, gdy sie nadal kocha, to jedno, a brak miłości, bo wygasła, to zupełnie inna rzecz. Tego nie posklejasz ani się z tego nie wygrzebiesz.
Dziekuje za wszystkie komentarze. Im dluzej o tym mysle, tym mniej sie boje. Mamy dom, mamy oszczednosci, maz jest dobrym ojcem i napewno nie zostawi dzieci na lodzie. Czasem milosc nie wystarczy zeby ratowac malzenstwo. Mamy zupelnie inne oczekiwania wzgledem siebie, zycia itp. Nasze drogi zwyczajnie sie rozeszly, bywa. Jeszcze raz dzieki.
Załamuję się czytając takie tematy... Szkoda że nikt się nigdy nie postawi w roli ojca tutaj. Ciekawe jaką decyzje byś podjęła gdyby dzieci po rozstaniu miały zostać z ojcem i Ty byś o tym wcześniej już wiedziała. Nie mówię już jakby przyszło Ci płacić alimenty na dzieci. Potem wielkie zdziwienie jacy to faceci to chamy i świnie. Życzę Ci żebyś kiedykolwiek chociaż przez chwile poczuła rozpacz Twojego męża po tym jak zabierzesz mu dzieciaki i zniszczysz mu życie, nerwy, i psychikę.

Szkoda jeszcze tylko ze za bezmyślność rodziców muszą płacić dzieci. Chcesz dać sobie "drugą szansę" tym samym zabierając dzieciństwo maluchom. Pamiętaj o tym.
tyle razy słyszałam jak mamy jadą po ojcach przy dziecku to nic dziwnego że pocieszają mamę w ten sposób. Znam dziewczyny których rodzice się rozwiedli i nigy nie usłyszałam żeby im to było na rękę a wręcz przeciwnie. Co najwięcej żal do obojga rodziców że do d..y wyszło. Pisałam o sytuacji kiedy ludzie są NORMALNI a nie o patologii kiedy dorośli nie potrafią się zachowywać, i mają do siebie niekończące się pretensje

LadyMela napisał(a):

To jest właśnie hajtanie się w wieku 20 lat, "z pierwszom miłościom"  70% takich małżeństw sypie się obecnie wśród ludzi, których znam.

no nareszcie ktoś popiera to, co ja pisze pod każdym takim tematem !!!! zawsze to kończy się tak samo
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.