- Dołączył: 2012-03-04
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 173
23 stycznia 2014, 13:05
Hej dziewczyny, to mój pierwszy watek na forum, ale przechodząc do tematu. Znałam się z chłopakiem 13 lat, w końcu zaczeliśmy się spotykać na poważnie, zauważyłam, że mamy wiele wspólnego i jest super inteligentym facetem, on się przyznał, że od zawsze mu się podobałam itd. Niestety ja wybrałam studia za granicą, a on wojsko, ale chcieliśmy być razem i stwierdziliśmy, że to przetrwamy, a ja wrócę najszybciej jak się da, on mówił, że wspólnie zamieszkamy, pieerwszy powiedział, że kocha. Wszystko było ok, do pewnego momentu, przez 5 dni się do mnie nie odzywał, później zadzwonił płakał, prepraszał, że nie wie co mu odbiło, dwa dni później chciałam z nim porozmawiać, bo dziwinie się zahcowywał i od tamtego momenttu nie odzywał się 2 tygodnie, nie odpowiadał na wiadomości, w końcu dostałam łaskawie wiadomość, że to nie ma sensu na odległosć, obiecał spotkanie w swieta, jednak ja wymusiłam to na nim, bo nie chciał, kłamał, że to przez odległosć, że jestem cudowna, że miał nadzieję, że jak wrócę to bd mieć jakis start... Dwa dni później okazało sie, ze spotyka się z laską, z która chodził do klasy do liceum i są już razem, bo przecież ona studiuje w jednym miescie i mieszka bardzo blisko. Od tamtego momentu nie mam z nim kontaktu, wyrzuciłam jego numer, zdjęcia, nawet ze znajomych z fb, żebym nie zobaczyła czegoś co mogło by boleć. Od tego zdarzenia mija już ponad miesiąc, niedawno ponownie zaprosił mnie na fb , nie wiem w jakimcelu... Ale ciężko jest się pozbierać, tym bardziej, że mu ufałam i to bardzo, znaliśmy się praktycznie od piaskownicy, byłam jego pierwszą dziewczyną, a on nawte nie mia ł odwagi mi poweidzieć i zakończyć tego z klasą. Teraz jestem sama za granicą i czuję sie potwornie, nikogo tu nie mam, pozostają tylko rozmowy z rodziną i znajomymi na skype. Jak Wy Kochane sobie radzicie w ciężkich chwilach? Jak uporałyście się z bólem? Ja się czuje kompletnie zraniona, oszukana, czuję się jak szmata, mówił, że kocha, a tu nagle zostawia dla innjej, która nagle przypomniała sobie o jego istnieniu, gdy jest ze mną... Najbardziej boli to, że znam tą dziewczynę, pojechaliśmy z grupą znajomych nad wode i ona też tam była, nawet na nia nie spojrzał, a tu takie świnstwo...
- Dołączył: 2012-11-05
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 2142
23 stycznia 2014, 13:18
To dość normalne, związki na odległość z reguły nie dają rady, bo jedno albo drugie (albo oboje) poznają kogoś kogo mają bliżej i zakochują się. Zachował się jak kretyn, bo pewnie zachował się tak bo "nie chciał Cię zranić", ale wyszło gorzej niż chciał. Zapomnij o nim. W takich chwilach najlepiej jest się komuś wygadać, wylać z siebie co Cię męczy... W sumie nie wiem jak się zachowywać w takich sytuacjach, bo nigdy mnie nie skrzywdził żaden facet. Ale jak chcesz pogadać to napisz na priv.
23 stycznia 2014, 13:18
Bo facet myśli fiut...em i nie zmieni człowiek tego.. Nie ma Cię blisko, to pocieszył się inną niestety. Miałam związek na odległość i taki sam był finał. Byłam oszukiwana i zdradzana..
Edytowany przez 93fef830f44a1f7c73bcddc06a596967 23 stycznia 2014, 13:18
- Dołączył: 2012-03-04
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 173
23 stycznia 2014, 13:20
Co za patologia, tym bardziej jak się kogoś zna 13 lat, śmieszne jak można sie tak zachowywac, że cały dzień powtarza sie komus, ze sie kocha, a potem 3 dni pozniej taka szopka
- Dołączył: 2012-05-14
- Miasto: Szczepanów
- Liczba postów: 164
23 stycznia 2014, 13:27
związek na odległość nie ma przyszłości.
- Dołączył: 2013-12-28
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 104
23 stycznia 2014, 13:44
Ja zrobiłam sobie "rytuał" w miesiac po spaliłam wszystko od byłego, tylko książek było mi żal dlatego je wymieniłam na inne.
23 stycznia 2014, 13:44
madziaxxll napisał(a):
związek na odległość nie ma przyszłości.
Nie zgodzę się, mam znajomych, których dzieli 7h drogi, a są ze sobą od 3 lat. Na yt też jest para, która żyła osobno przez rok, a teraz leci im 7 rocznica. Wszystko zależy od ludzi ;p
23 stycznia 2014, 13:44
Moge zrozumieć, ze zakochal sie w innej, takiej ktora jest tu i teraz, ale nie rozumiem dlaczego nie mial na tyle odwagi i szacunku do Ciebie, aby Ci o tym powiedziec....
Pomysl sobie tak, ze teraz mozesz wszystko! I wszystko zalezy TYLKO od Ciebie. Znajdz dobrą prace za granica, poznaj nowa milosc! Baw sie! Korzystaj :)
23 stycznia 2014, 13:46
Rozumiem Cię niestety. Najbardziej boli fakt, że straciłaś osobę, której ufałaś i która zajmowała ważne miejsce w Twoim życiu. A teraz nagle go nie ma. Strasznie boli. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że czas naprawdę leczy rany. Ja po 5 miesiącach nadal czasem płaczę ,ale już te lepsze dni przeważają nad gorszymi. Ja sobie wmówiłam, że osoba, którą kochałam umarła. Niestety taka w zasadzie jest prawda, bo po osobie, która tak bardzo kochałam nie zostało już nic. Gdzieś tam sobie żyje, ale nie jest już TĄ osobą. Z tym się chyba najciężej pogodzić, ale jak już dasz radę to jest zdecydowanie lepiej. No i najważniejsze - odciąć się zupełnie.
- Dołączył: 2011-05-02
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 220
23 stycznia 2014, 13:50
Słaby charakter jak na żołnierza... lepiej teraz niż za 5-10 lat, będzie już tylko lepiej! Dasz radę!
23 stycznia 2014, 13:51
Ja miałam to samo... co prawda mieszkaliśmy w tym samym mieście, byliśmy ze sobą ponad dwa lata, a mój "ukochany" od kilku miesięcy regularnie mnie zdradzał z moją "najlepszą przyjaciółką"... Jeśli chciałby odejść to o.k.- przecież nie będę go trzymać siłą. Nie rozumiem tylko po co zdradzać... lepiej zerwać od razu i wtedy bzykać się po kątach z kim popadnie, a nie tak ranić drugiego człowieka. Moim zdaniem to albo zwykłe tchórzostwo, albo asekuracja. Facet nie wie czy wyjdzie mu z ta drugą, więc Ciebie zostawia sobie na wszelki wypadek...
Ja co prawda wyleczyłam się z tej miłości dość drastycznie, ale teraz wiem, że nic lepszego nie mogło mi się w życiu przytrafić. Wreszcie robię to na co mam ochotę i wcale nie czuje presji znalezienia sobie kogoś nowego... Wydaje mi się, że nie powinno się na siłę szukać miłości, ona powinna nas sama znajdować i teksty typu nikogo nie mogę znaleźć brzmią wg mnie desperacko...