Temat: Odejście bliskiej osoby...

.


rozumiem cię choć moja babcia żyje boje się dnia jej śmierci :((( nie wiem czy jets na to jakieś pocieszenie. chyba nie. życie niestety jest jakie jest. jedni się rodzą inni umierają i odchodzą niestety na zawsze :(
Moj dziadek umarł 3 lata temu, mieszkał z nami od zawsze. Chorował przed śmiercią bardZO, ponad rok musiałam patrZeć jak sie męczy, a męczył sie bardzo. To było straszne, było bardzo ciężko, ale czas na prawde goi rany i po tych 3 wiem ze da sie żyć. Jest inaczej ale z dnia na dzień coraz łatwiej. Ja bylam q o tyle dobrej sytuacji ze ta śmierć była ulga dla niego bo bardzo cierpiał a teraz wiem ze jest z babcią i na pewno jest mu tam dobrze.
moja babcia żyje ale przeraźliwie boje sie tego dnia, sama myśl o tym przyprawia mnie o taki strach ... wsółczuje ci, trzymaj się
najlepsza terapia jest mowienie o tym co czujesz, wyplacz sie, wygadaj, inacxej bedzie tylko gorzej. pamietaj ze poki masz ja w sercubto ona zyje, w Twoich wspomnieniach w sercu, zawsze masz ja przy sobie
Moje babcie żyją, ale wiadome..kiedyś nadejdzie ten dzień. Starsi ludzie przez całe życie przygotowują się na dzień odejścia...dla nas, młodych, jak to ujęłaś jest to totalna abstrakcja... :(
Trzymaj się!  Musisz swoje wycierpieć niestety...tak już jest z odejściem bliskiej osoby!
Jedynym ukojeniem jest czas...
To minie. Mi w październiku zmarł dziadek, na początku było ciężko a teraz czuję, jakby to było bardzo dawno temu i naprawdę jest to dla mnie normalne. Potrzeba trochę czasu ;) 
Moja Babcia zmarła 6.09.2013 - dzień przed wesela brata. Ja się jakoś trzymam. Chociaż na Sylwestra o północy popatrzyłam w niebo i PŁACZ. Czasami jest mi ciężko. Strasznie byłam do Babci przywiązana - mieszkała z nami. Ostatnie 4-5lat przeleżała w łóżku. Pomagałam mamie przy Babci - karmienie, przekręcanie z lewego boku na prawy, przy odleżynach (trzymałam Babcię aby się w łóżko nie uderzyła). Najgorzej mnie rodzina wku* (z Leska). Sanok a Lesko to 16km drogi czyli autem z 20min (może mniej). Raz do roku przyjechali do Babci i święto. Dzwonili. Ale co to dzwonienie.
W sumie może źle napiszę ale dobrze że Babcia zmarła, ale straaaaaaaaaaaaaasznie się męczyła - odleżyny leciały że można było pięść włożyć, nie przełykała już itp. 1.09.2013 zaczęła mi i mamie się dusić - omal nie umarła :(. Przyjechało pogotowie i zabrało do szpitala. Lekarz powiedział, że ma serce chore. Nikt z nas o sercu nie wiedział. Rozległe zapalenie płuc - tak to jest z osobami leżącymi. W dniu śmierci babci mama prasuje tacie i bratu koszulę. Dzwoni telefon - ja odbieram i lekarka zaczyna mówić, że Babcia łapie pojedyncze oddechy. Dałam mamie telefon. Szybko jedziemy do szpitala. Babcia zmarła [*]. Mam żal czasami, że nie byłam przy jej śmierci. Biedna, sama leżała. Lekarka powiedziała wprost DOBRZE ŻE BABCIA ZMARŁA. ODLEŻYNY CORAZ GORSZE LECIAŁY - NIE MA NA NIE RATUNKU. Jest specjalne łóżko, są specjalne plastry ale chu** dają. Wszystko się u mnie od 1 do 6.09.2013 zbiegło - po 9latach przylatuje tato z USA na wesele. Babcia jeszcze go widzi - poznała go ! Mama powiedziała, że jak pojechała z tatem do szpitala do Niej to Babcia zrobiła taaaaaaaaaaaaaaakie oczy, że były większe niż głowa. Widocznie tak musiało być. Wesele normalnie się odbyło. Szczerze ja żałoby nie trzymałam - jestem młoda i chcę cieszyć się życiem ! Mam nadzieję, że Babcia mi wybaczy. Aaaa i mojej mamie się przyśniła 2tyg po śmierci - HANIU NIE MARTW SIĘ MI JEST TU DOBRZE. Musiałam to napisać bo czasami jest mi ciężko. Babciu kocham Cię :*:* <3<3 !!!!!
Pasek wagi
Bardzo mi przykro, wiem że Ci źle ale nie pij.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.