9 stycznia 2014, 02:30
Piszę, żeby się wyżalic.. Jestem już pijana, bo a trzeźwo nie umialam tego przyjąc... Dzisiaj mianowicie dowiedzialam, sie, ze moje mieszkanie zostało zlicytowane za sprawą mojego kochanego ojca.. tak, że niebawem chyba wyląduję pod mostem.. Swiat mi się zawalił.. Moje mieszkanie, mój azyl..
Przyjechał mój narzeczony... Płakalam.. Płaczę nadal.. Przyjechał na dwie godziny.. Nie powiedział "Nie martw się, wynajmiemy cos" Nie powiedział "damy radę razem.."
Nie powiedział "Pomogę Ci"...
Powiedział mi o 21.. "Spieszę się, a Ty nie płacz bo nic już nie zrobisz"...
Nie przytulił, nie dotknął..
Nawet smsa później "nie przejmuj się"
Cisza...
Swiat mi sie wali.. A ja zawdiłam się w tym dniu i na ojcu i na narzeczonym..
- Dołączył: 2007-08-28
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 12398
9 stycznia 2014, 15:48
Powiedz mu dzisiaj wprost , ze potrzebujesz wsparcie.
Edytowany przez Mandaryneczka 9 stycznia 2014, 15:48
9 stycznia 2014, 16:51
Póki co ojciec dzisiaj był u adwokata, będą pisac odwołanie, że mieszkanie poszło za śmieszną cenę, a licytant był tylko jeden.. Podobno wtedy sąd może przyznac rację, a za jakiś czas byłaby kolejna licytacja.. Zanim jednak do niej dojdzie można wtedy coś zdziałac... Zobaczymy, ale czarno to wszystko widzę... Jeszcze on :(