6 stycznia 2014, 00:38
Edytowany przez 98f264c32193e03d9fbe192bdd55176c 14 kwietnia 2014, 15:50
6 stycznia 2014, 16:33
tak, okej. boje sie ich. bo o wszystko jest krzyk. w sobote ojciec przelezy caly dzien na lozku, a ja sprzatam a potem jest tylko, ze nic nie robie. i nie chodzi o to ze sprzatam tylko w soboty, bo robie to jak widze ze jest juz brudno... ja podejrzewam, ze oni nie chca mnie puscic do innego miasta mieszkac tylko dlatego ze nie beda mieli kontroli nade mna. a nie pod pretekstem, ze nie ma pieniedzy. tutaj jest krzyk o to ze chodze do lekarza, bo ciagle kase na leki wydawac musza czy cos bla bla... no tak, boli mnie gardlo na potege, poszlam do lekarza okazalo sie ze mam zapalenie gardla... i krzyk byl bo lacznie 30 zl trzeba bylo wydac na leki. krzycza ze pozno sie klade spac czy cos, ale nie wiem co ich to obchodzi! bo to ja bede sie wysypiac bądź nie, a nie oni. w tamtym roku w maju mialam 18 urodziny... no i przywiozl mnie ze szkoly moj chlopak do domu o 18:15 bylismy juz w domu. oni źli niemilosiernie ze mnie przywiozl do domu, ze jezdzimy jak "narzeczeni" ... czy cos w tym rodzaju. wsciekli sie. siedzial do 20 u mnie... az ojciec nie zawołał mnie wsciekly do kuchni i mowi mi "koniec widzenia!!!" niemal wykrzyczal po cichu... mi zrobilo sie przykro, bo moj chlopak i tak mial juz wracac do domu, a jeszcze uslyszal to co on mi powiedzial... co nie powiem w domu on jest na NIE. cokolwiek. mowie ze chcialabym zeby mi kupili jakies zwierze - oni NIE. no to rybke chociaz.. NIE!!! Boże... anty są nastawieni DO WSZYSTKIEGO.
- Dołączył: 2013-12-28
- Miasto: Malediwy Last Minute
- Liczba postów: 263
6 stycznia 2014, 16:34
nie ma ![]()
Edytowany przez Yoriko96 6 stycznia 2014, 18:14
- Dołączył: 2013-12-28
- Miasto: Malediwy Last Minute
- Liczba postów: 263
6 stycznia 2014, 16:38
a co gdybyś się chciałą wprowadzić do swojego chłopaka?
Mam namyśli jego rodziców, bo z Twoimi, to jest jasna sprawa. Chyba że mieszka sam. Wywnioskowałam, że jest od Ciebie o rok starszy, tak?
6 stycznia 2014, 16:43
Yoriko96 napisał(a):
a co gdybyś się chciałą wprowadzić do swojego chłopaka? Mam namyśli jego rodziców, bo z Twoimi, to jest jasna sprawa. Chyba że mieszka sam. Wywnioskowałam, że jest od Ciebie o rok starszy, tak?
jest dwa lata starszy. mieszka z rodzicami, ale ma szkołę czw-ndz bo chodzi do studium w moim mieście. myślał właśnie nad wynajęciem jakiegoś pokoju tutaj właśnie w moim mieście...
- Dołączył: 2011-03-14
- Miasto: Gdzieś
- Liczba postów: 3828
6 stycznia 2014, 16:48
Tak, przepraszam bardzo. :* Nie to okno. Ups.
Yoriko96, usuń ten cytat, ze swojej wypowiedzi, bo aż wstyd. :D
Angiiie napisał(a):
tak, okej. boje sie ich. bo o wszystko jest krzyk. w
sobote ojciec przelezy caly dzien na lozku, a ja sprzatam a potem jest
tylko, ze nic nie robie. i nie chodzi o to ze sprzatam tylko w soboty,
bo robie to jak widze ze jest juz brudno... ja podejrzewam, ze oni nie
chca mnie puscic do innego miasta mieszkac tylko dlatego ze nie beda
mieli kontroli nade mna. a nie pod pretekstem, ze nie ma pieniedzy.
tutaj jest krzyk o to ze chodze do lekarza, bo ciagle kase na leki
wydawac musza czy cos bla bla... no tak, boli mnie gardlo na potege,
poszlam do lekarza okazalo sie ze mam zapalenie gardla... i krzyk byl bo
lacznie 30 zl trzeba bylo wydac na leki. krzycza ze pozno sie klade
spac czy cos, ale nie wiem co ich to obchodzi! bo to ja bede sie
wysypiac bądź nie, a nie oni. w tamtym roku w maju mialam 18 urodziny...
no i przywiozl mnie ze szkoly moj chlopak do domu o 18:15 bylismy juz w
domu. oni źli niemilosiernie ze mnie przywiozl do domu, ze jezdzimy jak
"narzeczeni" ... czy cos w tym rodzaju. wsciekli sie. siedzial do 20 u
mnie... az ojciec nie zawołał mnie wsciekly do kuchni i mowi mi "koniec
widzenia!!!" niemal wykrzyczal po cichu... mi zrobilo sie przykro, bo
moj chlopak i tak mial juz wracac do domu, a jeszcze uslyszal to co on
mi powiedzial... co nie powiem w domu on jest na NIE. cokolwiek. mowie
ze chcialabym zeby mi kupili jakies zwierze - oni NIE. no to rybke
chociaz.. NIE!!! Boże... anty są nastawieni DO WSZYSTKIEGO.
No jeżeli Twoi rodzice krzyczą na Ciebie, bo zachorowałaś, to ja tym bardziej podtrzymuję swoje zdanie, że coś jest z nimi bardzo nie tak. I ta sytuacja z chłopakiem, którą opisujesz też normalna nie jest. No więc jeśli nie chcą Ci płacić za studia w innym mieście, a rozmowy z nimi naprawdę nie pomagają, to jak dla mnie jedyna droga, to po maturze się wyprowadzić i zacząć samej się utrzymywać. Jasne, że będzie ciężko. Ale zastanów się, co wybierasz...
Edytowany przez Intensive 6 stycznia 2014, 16:52
6 stycznia 2014, 23:26
Wcześniej dziewczyny wspominały, że to może dlatego tak jest, bo jesteś jedynaczką. Nieprawda, ja mam jeszcze 4 rodzeństwa i jestem w podobnej sytuacji. Tyle, że ja nie jestem odludkiem ani nie kładę uszu po sobie tylko walę prosto z mostu - przez co rodzice są jeszcze bardziej naburmuszeni i źli. Byłam i jestem chorowita, co jest poniekąd winą matki bo wcale nie dbała o siebie w ciąży a i tak wiecznie słyszałam pretensje że trzeba wydawać na leki i że to moja wina. Mojego narzeczonego też nienawidzą, chociaż nic im złego nie zrobił a jak potrzebowali pomocy to pomógł... Spotykamy się od 3 lat ( z początku też w tajemnicy się widywaliśmy) ale oni nadal go nie akceptują i chyba to nigdy się nie stanie. Musisz być silna i odporna na docinki i agresję, walczyć o swoje życie i przyszłość. Podejrzewam, że chłopak to jedyna bliska Ci osoba.... Ja też tak mam, plus mam jedną naprawdę wspaniałą przyjaciółkę. Gdyby nie oni chyba bym zwariowała. Z rodzeństwem również nie da się zbytnio dogadać, starsze siostry to skóra zdjęta z mojego despotycznego taty... Przy stole na rodzinnych imprezach czuję się nieswojo, zwykle proszę Lubego abyśmy pojechali gdzieś w tym czasie bo widzę, jak ojciec patrzy na niego z byka... Nie mogę spędzać czasu u swojego narzeczonego w domu, nie mogę u niego sypiać nawet po imprezach - mimo że niedługo skończę 20 lat. Jedynym wybawieniem dla mnie będzie wyprowadzka, aktualnie rozglądamy się za czymś. Mimo nienawiści moich rodziców i tak wiem, że weźmiemy ślub i będziemy razem. Mam dość wyliczania mi w domu, że tracę za dużo prądu, wody, jedzenia, gazu. To na dłuższą metę naprawdę wyniszcza psychikę... Życzę Ci aby wszystko dobrze się ułożyło i żebyś wyrwała się z tego toksycznego otoczenia. Trzymaj się.