21 grudnia 2013, 01:01
Sama nie wiem czy to prosba o wsparcie .... czy wylewanie zali bo lepiej komus obcemu... Mam problem i szukam ludzi ktorzy zycie znaja i moga mi powiedziec cos madrego prócz tego co robie zle .....
Zaraz swieta a ja chyba spedze je bez męża... sama nie wiem czy to ja popelniam blad czy to z nim cos nie tak... kto zainteresowany niech czyta... kto moze niech poradzi , pocieszy badz zjedzie na czym swiat stoi... ale chciala bym tylko madrych wypowiedzi....
Znamy sie 4 lata dzidzi ma 2 latka po slubie ponad 2 lata... wszystko było nie najgorzej do tam kilku miesiecy wstecz... chociaz zawsze lubil sie napic nigdy nas nie zostawial.. po pracy zawsze w domu... Coreczka czesto choruje . mieszkalismy sami ... jednak musielismy przeprowadzic sie do moich rodzicow i blizej jego rodzicow i znajomych tym samym. nie wiem czy moge to łaczyc ale wtedy chyba zaczeło sie psuc . Ojciec alkoholik bijacy tesciowa, brat po rozwodzie opija smutki juz p\rok czasu i jego patologiczni znajomi... w domu nauczyli mnie ze jak wychodzimy to razem... ogolnie nie mamy duzo czasu dla siebie. ja z corka on w [pracy cieeezkiej pracy bo jest gornikiem... Czasami siebie obwiniam bo wydaje mi sie ze za duzo wymagam ze powinnam mu dac swobody... chcociaz nie pokazal mi ostatnio w zaden sposob ze na nia zasługuje bo jak tylko gdzies wylezie z kolegami to cos nawyrabia.... tak jak i jego rodzina... po pijaku jestem dziwka szmata poje*ana a w tygodniu n ajwspanialsza zona na swiecie a on aniołem do rany przyłoż... i to jest problemem... moje zalozenie ze ojciec powinien byc przy rodzinie a nie co tydzien myslkec o %% to moje podejscie ... jesli on ma inne to niech mi powie.... chyba tak powinno to wygladac ... ale nie... dzien przed piciem szuka pretekstu i... idzie ... dzis byl trzezwy... powiedzial mi ze ma w niedziele po nocce wigilie pod sklepem w robocie i juz szuka ... niby nic ale ja juz mam w głowie co to bedzie... z jednej strony zdajes sobie spr z tegoz e jak cos powtorzyło sie raz drugi to bedzie przez cale zycie i albo pisze sie na takiie zycie albo... daje mu wolna droge... nie raz dawal mi do zrozumienia ze to koniec... jednak nigdy nie napisal anni nie powiedzial tego wprost. dzis jadac do pracy napisal ze pasuje... ze ma tego dosc....z jednej strony serce peka i mowi zebym to ratowala A Z DRUGIEJ... zrezygnowanie i brak sil... nie za takiego człowieka wychodzilam... no na litosc nie jestesmy nawet 10 lat po slubie a tu takie akcje... i moze tutaj tkwi problem... moze za iles lat poprostu bym to olala... teraz mam 21 lat jestem 2 lata po slubie i to chyba normalne ze chciala bym miec jeszcze te"miodowe lata" cieszyc cie zyciem corka... dzisiaj serce mi rozrywa.... swieta... bardzo rodzinny czas ... spedze je z rodzicami i córka... spyta gdzie tatus a mi peknie serce... tak widze ten cudowny czas ... z drugiej strony nawet jesli jutro wroci i przemysli(w co watpie-bo w niedziele picie i reset ktory mu pomoze w podjetej decyzji ) to i tak sytuacja sie powtorzy,... zostaw go zrob tak zrob siak.. wwiem wiem wiem.... ale co dalej... jak sie pogodzic... stanąc twardo. a moze terapia malzenska /?? co myslicie... moze z opisu wyglada jak poczciwy zwylky facet lubiacy% ale to podstepny cwaniak u ktorego jesli wchodzi % w gre my sie nie liczymy -tak to odbieram. in ma 24l
- Dołączył: 2013-06-17
- Miasto: Katania
- Liczba postów: 6528
21 grudnia 2013, 02:58
tak, tak to się chyba zwykle zaczyna, najpierw piwko, dwa, później każdy weekend, później wyszukiwanie coraz to częstszych okazji, stan podchmielenia przechodzi już w zalanie, awantury itp., następnie przeprosiny, wspomniane oczy z shreka a im dalej tym gorzej a miłość to nie wszystko, rodzina to przede wszystkim odpowiedzialność bo w gruncie rzeczy miłości może nie być ale jakieś poczucie obowiązku ze strony obojga rodziców da dziecku normalne życie, w drugą stronę to niestety nie działa
21 grudnia 2013, 03:06
czyli to nie do konca moja wina... a no wlasnie o cos takiego mi chodzi... tak wiem, sama moglam sie domyslic ... a wlasnie ze gówno prawda... nie domysle sie....mam ocZy zaslepione tymi pieknymi momentami, wyjazdy, spacery, zakupy, mile slowka,,, a tka naprawde powoli zaczyna rozgrywac sie dramat... kiedys dawno opowiadal mi ze mial taka dZiweczyne ktora miala zgrabne cialo ale jakis piperzyk na buzi... i musial sie napic zeby cos z nia ten tego... niby to bylo w formie zartu ale ja chccac nie chcac gdzies w glowie zatrybilam ze on musi pic zeby byc z nami szczesliwy ... jak w piatek jestesmy w sklepie a w sobote nie idzie to juz tylko czekam nA pojscie w str alkoholu.... a jak powiem ze nie ... to niby nic ale wroci do domu obrazi sie i zwalony wieczor... zero gadki... mama mowila zeby mu poprostu nnie dawac pic... ale co to da na dluzsza mete... moja mama chciala by to ratowac tzn... chciala bo njiewiedziala tyle co wie moj tata... chciala najlepiej dla julci chociaz sama wychowywala siew z ojcem pijakiem ....ale on naPRAWDE gra ANIOŁA PRZY MOJEJ RODZINIE.... głowa huczy od słow zostaw go !!!!! a serce... gdzies tam jeszze zawsze jest ta nadzieje... ale podobno nadzieja matka glupich
- Dołączył: 2013-06-17
- Miasto: Katania
- Liczba postów: 6528
21 grudnia 2013, 03:10
niestety alkohol nie jest dla wszystkich a wszyscy mogą kupić a jak już szczęśliwy jest tylko gdy się napije a tak siedzi naburmuszony to kiepsko to wygląda
21 grudnia 2013, 03:10
no własnie... a alkoholizm chyba nie musi byc taki ze pije codziennie prawda??
- Dołączył: 2013-06-17
- Miasto: Katania
- Liczba postów: 6528
21 grudnia 2013, 03:14
prawda, już samo to,że musi a jak się nie napije to jest drażliwy świadczy o tym,że ma problem
21 grudnia 2013, 03:15
boze marze o kochajacym facecie... o przytulasie, ktory zajmie sie mna i julka, ktory alkoholem bedzie sie brzydzil, ktory dlA nas zrobilby nsprawde wszystko w kazdym momencie... ktory bedzie zawsze... boze ... czy to zbyt duzo... duzo byc ojcem i mezem... czemu ja w wieku 18 lat chcialam zostac matka i do tej pory mimo problemow potrafie wszystko pogodzic... dlaczego inni wola droge skracac... ehh... lzy leca po rekach... tylko z bezsilnosci... kiedys bawilam sie zyciem,... dzis zdalam sobie spr z tego ze gdyby nie coreczka zwisala bym na drzewie juz od kilku miesiecy....
21 grudnia 2013, 03:20
najgorsze ze on nie da sobie w mowic ze ma problem i próbuje mi udowadniac ze nie musi pic... nie pije np 1 weekend i w kolejny juz jest jakis wymysl albo w sklepie pod pretekstem zakupu mi jakis ubran robi oczy ze szreka i ... czteropak wejdzie... jeszcze jedno poczucie jakie mam to to ze usprawiedliwiam sjego picie tym ze jest zapracowany ze charuje wiec moze sie napic... w sumie w domu to sie nie boje bo mam go pod kontrola chociaz nie mowie ze to ze pije w domu jest dobre... no ale leprsze to niz pozniej wydZwnianie po komisariatach.. . kiedys dzwonilam bo jego ojcicec przyjechal z pretensami ze mojego meza nie ma od 2 dni przez nasze klotnie a ja sie nawet nie martwie... a ja mało nie padłam z nerwow o niego... jego brat wtedy wyzwal mnie od najgorszych bo podobno kazdy facet ma prawo wypic 2-3 piwa dziennie po pracy... ma 3 braci tylko jeden jest w miare poukladany... zdarza mu sie wypic ale mało kiiedy naprawde w w wazne okazje
- Dołączył: 2013-06-17
- Miasto: Katania
- Liczba postów: 6528
21 grudnia 2013, 03:22
musisz być silna dla niej i zrobić to co dla niej i dla Ciebie będzie najlepsze, może już sama wizja trwałej utraty nim wstrząśnie i coś zrozumie ale jeśli nie to daj sobie szansę na normalne życie, jesteś jeszcze młoda,szkoda życia na kogoś dla kogo nie jesteś tak ważna jak on dla Ciebie
nie daj sobie wmówić,że każdy pracujący facet ma prawo się napić, może, owszem jeśli robi to z klasą, później co, uderzy Cię i też będzie,że ma prawo?jesteś pewna,że gdybyście nie mieszkali z Twoimi rodzicami nie doszłoby do tego?przemyśl to wszystko i nie stań się ofiarą
Edytowany przez Feraleth 21 grudnia 2013, 03:26
21 grudnia 2013, 03:29
teraz gdy widze jak mała spi... tak bardzo chciala bym zapewnic jej normalne zycie... jutro spyta o tatusia... a tatus u tesciowej bedzie odsypial nocke, w niedziele po nocce zACZNIE SIE PICIE... NAWET O NAS NIE POMYSLI minimum do nowego roku.... a moze wlasnie o to chodzilo,,, niedawno jego pijacki brat zapraszal nas na sylwestra u niego a ja nie chcialam sie zgodzic... moze taki jest plan... coraz wiecej wymysla... chcialam pogadac z siostra bo wiem ze by mnie wspierala jak bym odeszłą ... ale ona juz nie chce podejmowac tego tematu... bo juz widziala jak przez niego placze i kazala mi go ozstawic a jA TRWALAM PRZY SWOIM... MOZE ROZŁĄKA Naprawde uswiadomi mu ze to ja pasuje ... tak bardzo chciala bym zeby dostal w glowe i mu sie pozmienialo.... ale to co opisywalas ze swoim ojcem... to okropnosc... a niestety taka mam wizje na nasza przyszłosc razem
21 grudnia 2013, 03:34
nie mam tej pewnosci.,.. jak mieszkalismy sami tez nie raz sie klocilismy ale wtedy pil mało. cala ciaze ogółnie nie pił... jak julcia zaczeła trafiac do szpitala to tez nie pil... jakos od roku jest taka stablilizacja, julka zdrowa w miare, ja z rodzicami a on... w tango.... wczesniejszy czas byl piekny ... ale teraz... teraz wiem ze jak bysmy byli sami to pod wplywem emocji mogła bym dostac... ostatnio tylko mi grozil....i niby sie mowi z e jak raz udezy to to koniec juz bym nie wroci;la... gowno prawda... wiem ze troche by naobiecywal i leciala bym na skrzydlach