Temat: Małżeństwo po 30 - dylematy męża czyli moje

Dzięki

no to posluchaj opinii trzydziestki :) po slubie jestem 11 lat. w zwiazku prawie 16. Jako para czesto wychodzilismy na imprezy, wypady i ogolenie duzo czasu spedzalismy z przyjaciolmi. Postanowilismy sie pobrac. bylismy mlodzi 22 i 25 ale po 5. latach zwiazku, chcielismy zaczac budowac cos wspolnie a slub byl wlasnie takim wielkim poczatkiem. oboje go chcielismy.
Zaczynalismy od zera. Oboje praca, ja studia. Duzo sie w naszym zyciu dzialo i duzo zmienilo. dorosle zycie. gdy osiagnelismy jakas stabilizacje zyciowa, pojawilo sie dziecko, a wlasciwie dwojka na raz, bo planowalismy jedno. Nie zaluje ale bliznieta spowodowaly, ze utknelam w domu na 3 lata. W obcym kraju, z dala od rodziny i jakiejkolwiek pomocy nie bylo innego wyjscia. Maz duzo pracowal i duzo pracuje do dzis. Dzieki czemu zapewnia nam dobra sytuacje materialna. Kupilismy dom. Odnalezlismy swoje miejsce na ziemi. Mamy wspanialych synow. 
Moj wiek dwodziestoletni to slub, to studia i praca, to ukladanie sobie zycia, to dzieci to orka w budowaniu przyszlosci sobie i dzieciom. Piekny ale i cholernie ciezki czas. Jak sobie dzis pomysle jak wygladalo moje zycie, to mysle: K*** jak ja dalam rade z tym wszystkim. Sama, w obcym kraju, z dwojka dzieci i wiecznie pracujacym mezem. Kupno domu, remont, przeprowadzka z 1,5 letnimi dziecmi. Zacisnelam zeby, bo to byla wiellka walka o lepsza przyszlosc. Wygrana walka !! Okolo 30-stki wszystko sie zmienilo. Mamy stabilna sytuacje materialna, odchowane dzieci, wlasny dom. Ja poszlam do pracy na pol etatu. Na wiecej nie musialam sie decydowac, zwlaszcza, ze w domu mam jeszcze dzeici, ktorym tez chce poswiecic swoj czas. Wraz z ich wzrostem i tym, ze beda mnie coraz miej potrzebowaly, bede starala wydluzac sobie czas pracy aler jak napisalam: nie potrzebuje.
Wlasnie: moje zycie zmienilo sie po trzydziestce. Gdy juz wszystlko osiagnelismy, ok. nie wszystko ale dostatecznie duzo jak na mlode malzenstwo z dwojka dzieci, wlasnymi rekami, przyszedl czas na wielki wydech. Zaczelo sie zycie! 
Tak, zaczely sie babskie spotkania ( i meskie tez), przyszedl czas na hobby i korzystanie z zycia. 
Tyle, ze moj maz to w pelni akceptuje. Nie przeszkadza mu, ze wychodze z kolezankami, kawkuje itp. 
owszem, teraz duzo wychodzimy razem ale byl taki czas gdy dzieci byly male, ze bardzo duzo wychodzilismy oddzielnie aby pobyc w innym towarzystwie, naladowac akumulatory. Obecnie bardzo duzo wychodzimy tez razem, imprezujemy wspolnie i osobno ale i z dziecmi. 2-3 razy do roku wakacje, weekendowe wypady. Ja mam czas na swoje pasje. Czas dzielimy miedzy siebie i w pelni akceptujemy swoja prywatnosc i niezaleznosc.
Wczoraj tez spotkalam sie z kolezanka na drinku ;) no problem ze strony mojego meza.
Pisales, ze zakazy pewnie by nic nei daly. Mnie by rozwscieczyly !! Co to znaczy "zakazy? ja nie jestem niczyja wlasnoscia bay ktos mial mi cos zakazywac. Tylko, ze my z moim mezem rozmawiamy , staramy si esluchac swoich potrzeb i nie naduzywac zaufania.

Mysle, ze Twoja zona troche poszaleje z tym kawkowaniem i jej przejdzie. Tez mialam taki okres gdy dzieci poszly do przedszkola  aja mialam w koncu chwile dla siebie, ze sie spotykalam, wychodzilam z domu itp.

No i ostatni temat: kochanek. Oczywiscie Was nie znam ale smiesza mnie odrazu takie podejrzenia. Tja... bo zaraz musi miec faceta! Wcale nie musi" z facetem spedzila ostatnie pare lat, glownie w domu, terat wlasnie moze miec ochote na babskie spotkania. Ja, mimo, ze wychodzilam sama, wychodze do dzis, nie na jednej dyskotece z babkami bylam, to wcale nie mam w glowie przygod erotycznych. Moje zycie u boku meza i dzieci w zupelnosci mi wystarcza. Stabilizacja , poczucie bezpieczenstwa ale kazdy musi miec troche prywatnosci i swojego zycie, w innym niz rodzina towarzystwie.

Porozmawiaj z zona, zaakceptuj jej spotkania ale tez powiedz, ze jednak chcialbys z nia posiedziec czasem i tylko z nia a nie z pilotem w reku. No i przede wszystkim robcie cos razem. To bardzo zbliza. Macie juz duze dzeicko . wyjdzcie na drinka, na kawe, w kawiarni ona ma calkiem inny smak ;)

Zycie ktore opisales, codziennosc, siedzenie w domu moze sie znudzic. Organizujcie atrakcje i przyjrzyj sie tez sobie czy  nie ogarnela cie rutyna: praca, dom, weekendy przed tv itp. 
PS. moj maz tez robi sniadania i jezdzi po bulki, nie jest to jednak powod do chwaly nad nim. Ja mu piore gacie ;) uwazam, ze ta druga czynnosc wymaga wiecej poswiecen niz pojechanie w weekend po bulki ;) 

Mimo, ze nie jestesmy malzenstwem idealnym, mamy silne charaktery i czasem drzemy koty, to nigdy nie mielismy kryzysu by chciec sie rozstac. Chyba nie mamy na to czasu. Za duzo sie u nas dzieje. czasem nawrzeszczymy na siebie, pomilczymy 1-2 dni i dalej jest kolorowo. No i to godzenie sie... warte niejednej klotni 

Mysle, ze w waszych i tylko waszych rekach jest to jak interesujace macie zycie :) 

I tu zaraz uprzedze wszystkie opinie, ze za szybko, ze trzeba sie wyszalec. Ja sie wyszalalam w mlodosci choc dosc szybko zaczelam dorosle zycie, potem przyszedl czas na budowanie przyszlosci, bo po trzydziestce odetchnac i moc cieszyc sie zyciem w pelni, bedac mlodym a jednoczesnie zadowolonym z zycia czlowiekiem. moglam szalec do trzydziechy a potem budowac przyszlosc ale po co? kiedys przychodzi czas stabilizacji, wyciczenia i czy bedzie to w wieku 20 czy 30 lat, to nie gra roli. predzej czy poznoiej trzeba przez to przejsc, odchowac dzieci itp. Nie zaluje, ze zdecydowalam sie na dzieci gdy mialam 27 a nie np. 35 lat. Ba, bardzo sie ciesze z tego powodu, ze jestem mloda mama i mam sily i energie by byc cool mamuska ;)
Nie wyszalała się za młodu, bardzo młodo urodziła dziecko. Ja ją troche rozumiem chociaż u mnie to inna sytuacja. Ja mam lat 25 i dopiero co urodziłam dziecko ale jak bedzie troche starsze też chciałabym robic cos dla siebie, pracować, wychodzić. Nie uzalaj się nad sobą tylko po pierwsze też rób cos dla siebie. Zostaw w ktorys wieczór swoje kobiety same i idz do kolegi  a po drugie urozmaic troche wasze zycie, nie tylko drineczki i seriale w domu ale jakies wyjscia, niespodzianki etc podrzuc dziecko komus i idzie potanczyc, cokolwiek. A po ostatnie nie obraź się ale wydajesz się troche takimi ciepłymi kluseczkami:P kobietki to tamto...rozumiem, ze kazdy jest inny ale bądź twardym facetem, nie okazuj tak tego, że jestes sam pozostawiony w domu, że Ci smutno, to kobiety odstrecza. Pokaz, ze masz swoje zycie, zdanie, nie badz zdany tylko na drugiego czlowieka, wtedy bedziesz instrygujący i zona sama bedzie do Ciebie lgnęla. Jednym słowiem nie poswiecaj sie, bądz sobą i miej zdrowy egoizm:) no i upewnij sie tak jak dziewczyny pisały czy te kolezanki to tylko kolezanki a nie tam jakies chlopy, czego Ci nie zycze:)
Pasek wagi
Pozwalaj ale badz czujny. Jestem mężatką z 18 letnim stazem. Wyszlam młodo za mąż. Jesli wychodzi czasami jestok, ale jak wychodzi bardzo czesto i nie ma ochoty czy czasu by spedzic go z ToTobą to nie jest to dobry znak. Owszem nie trzeba twierdzic ze kogos ma, ale jest na dobrej drodze by ktos jej w glowie zakrecil. Nowa praca, kokezanki i koledzy ktorzy prawia komplementy i patrza inaczej. Kokezanki same rozwodki...to dziwne ze nie ma potrzeby by wyjsc z Toba na spotkanie z inna parą.. moja rada obsereuj, ale nie pozwalaj na wszystko to puerwszy krok do zguby.
Pasek wagi
awans zmienił jej postrzeganie świata, w tym domu rodzinnego. Niektórym za duzy skok naraz niezbyt służy, potocznie i krótko mozna to nazwac - w dupie sie poprzewracało. A Ty zostaniesz oprawiony do lamusa, nie pasujesz juz do jej wielkieg, nowego swiata pełnego blichtru:) faktycznie znajdz sobie zajęcie i przygladaj sie rozwojowi sukcesu zony, moze skonczyc sie rozwodem, Zmiana pracy, zmaina faceta. teraz będa imponowac jej tacy przy władzy.
Pasek wagi
może ma kochanka? tak mi się nasunęło...

SvartOrk napisał(a):

Hej...Kobiety pomożecie zrozumieć Waszą naturę i mentalność:):):)Jestem z moją żoną od 13 lat, 12 lat po ślubie, 12 letnia córka. Ja 33, żona 32.Dotychczas było między nami dobrze, fajnie - poza jednym małym jakimś kryzysem kilka lat temu dajemy radę. Trochę przeszliśmy razem i czasem było ciężko finansowo ale ogólnie zawsze wychodziliśmy na prostą. Nasze życie to było w większości przypadków praca/zakupy/dom. W weekend czasem jakieś wyjście, raz do roku wakacje. Ogólnie przeszło każde z nas tych gorszych pracodawców(mała kasa, duże wymagania, formy mobbingu jakieś). Byliśmy raczej "domatorami", może nawet bardziej ja i tak się chyba do tego przyzwyczailiśmy - seriale, internet....Co się teraz zmieniło. ----------------------Żona ma od roku dobrą pracę, nieźle zarabia, buduje sobie jak sama to określiła "autostradę" czyli pewna formę kariery. Ja pracuję sobie też w miarę spokojnie ale za mniejszą kasę niż żona. Ogólnie byliśmy bardzo zadowoleni, że udało jej się znaleźć taką pracę bo w końcu odetchniemy finansowo, odłożymy nawet będziemy mogli na coś odłożyć(pomyśleć o nowym samochodzie, pralce itp...).Od jakiegoś miesiąca moja żona zaczęła się zmieniać - częściej odwiedzać koleżanki(nie z pracy), Kiedy zacząłem mówić jej o tym, że widzę że się zmienia to mówiła, że owszem, że to praca, że teraz jest jej czas, że teraz jak ma dobrą pracę, którą "kocha" i daje jej satysfakcje finansową to może w końcu pożyć. Dziecko "odchowane", kasa na koncie, lepsze ciuchy. Ja oczywiście swoje, że tak rozumiem to ale też chciałbym żeby mieć czas na przyzwyczajenie się do nowej sytuacji...Ostatni tydzień właściwie codziennie gdzieś po pracy żona jechała - do koleżanki jednej, drugiej. Do koleżanki z poprzedniej pracy, z która bardzo dobrze się rozumiały i odświeżyły przyjaźń.  Dzisiaj chociaż ja myślałem, że posiedzimy sobie przy jakimś drinku w domu dowiedziałem się, że jedzie do właśnie koleżanki z poprzedniej pracy. Oczywiście oburzyłem się, że myślałem, ze posiedzimy sobie przy drinku - na co żona, że to nudne(nie dosłownie), że teraz może zacząć żyć towarzysko, że zawsze to lubiła, że nie wyobraża sobie, że zabronię jej wyjść do koleżanki, że ma listę(w przenośni) osób z pracy, do których ma zaproszenie na przysłowiową kawę.Ja siedzę z córką sam. Nadmieniła też tak jak już kilka razy w ostatnim okresie, że chciałaby żebym sobie znalazł jakąś pasję, znajomych, w przenośni "garaż do majsterkowania" do którego pójdę jak jej nie będzie i nie będę myślał o tym, że siedzę sam, a ona jest tu czy tam...Kobietki jak to jest czy po 30-tce zmieniacie się... Kocham moją Kobietę, jest dla mnie wszystkim i mi osobiście ona wystarcza za całe towarzystwo/znajomych/wyjścia...Pewnie będę musiał się przestawić trochę, przyzwyczaić do nowej sytuacji, Pewnie będę musiał nauczyć się nie tylko być dobrym mężem, ojcem który robi swoim kobietom śniadania, leci rano po bułki, robi kolacje - to już chyba stało się standardem.Pewnie nie mogę się użalać nad sobą, że żona u koleżanki a ja siedzę sam tylko myśleć co zrobić fajnego żeby wieczorem żonę gdzieś zabrać żeby wlać w siebie trochę młodzieńczego szaleństwa....Kobiety jak to jest, co lubicie? czy po 30-tce się zmieniacie, jak to jest.



O matko... jakbym czytała mojego faceta za lat kilka...
sorry ale jak urodzila dziecko w wieku 20 lat to nie dziwie sie ze chce teraz zaznac troche zycia
Pasek wagi
..
Pasek wagi

NoweZycie napisał(a):

Myślę, że dziewczyna pękła. Chciała cię uszczęśliwiać i siedzieć w domu co kłóciło się z jej osobowością. Jeśli ją naprawdę kochasz to nie rób jej wyrzutów i daj się nacieszyć życiem. Jak ją zbyt przytłumisz to może stwierdzić, że skoro dziecko jest duże to po co będzie się przy tobie męczyć


Dokładnie!  Nie znam Twojej Żony, więc nie powiem na 100% czy za tymi koleżankami stoi jakiś facet czy nie. Ale patrząc na swoje życie i porównując z tym co napisałeś wydaje mi się, że dobrze rozumiem Twoją żonę. I moim zdaniem nie chodzi o faceta tylko o brak wolności i towarzystwa. Pamiętaj, że im bardziej staramy się kogoś zatrzymać tym bardziej ten ktoś chce uciec. Daj jej tyle luzu ile chce, ale jednocześnie postaraj się sprawić, żeby chwile, które spędza z Tobą były fajne - wtedy sama "wróci". :)
Trzymaj się!
Pasek wagi
Dobry wątek... Przeczytałam z ciekawością, bo chyba zaczynam być po drugiej stronie barykady. To mnie zaczęło nosić z domu... i zastanawiam się czy to ja się zmieniłam, czy mąż... i sama nie wiem :-/

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.