- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
21 grudnia 2013, 10:59
Edytowany przez Obserka 21 grudnia 2013, 11:33
21 grudnia 2013, 11:40
21 grudnia 2013, 11:48
21 grudnia 2013, 12:49
21 grudnia 2013, 19:33
Hej...Kobiety pomożecie zrozumieć Waszą naturę i mentalność:):):)Jestem z moją żoną od 13 lat, 12 lat po ślubie, 12 letnia córka. Ja 33, żona 32.Dotychczas było między nami dobrze, fajnie - poza jednym małym jakimś kryzysem kilka lat temu dajemy radę. Trochę przeszliśmy razem i czasem było ciężko finansowo ale ogólnie zawsze wychodziliśmy na prostą. Nasze życie to było w większości przypadków praca/zakupy/dom. W weekend czasem jakieś wyjście, raz do roku wakacje. Ogólnie przeszło każde z nas tych gorszych pracodawców(mała kasa, duże wymagania, formy mobbingu jakieś). Byliśmy raczej "domatorami", może nawet bardziej ja i tak się chyba do tego przyzwyczailiśmy - seriale, internet....Co się teraz zmieniło. ----------------------Żona ma od roku dobrą pracę, nieźle zarabia, buduje sobie jak sama to określiła "autostradę" czyli pewna formę kariery. Ja pracuję sobie też w miarę spokojnie ale za mniejszą kasę niż żona. Ogólnie byliśmy bardzo zadowoleni, że udało jej się znaleźć taką pracę bo w końcu odetchniemy finansowo, odłożymy nawet będziemy mogli na coś odłożyć(pomyśleć o nowym samochodzie, pralce itp...).Od jakiegoś miesiąca moja żona zaczęła się zmieniać - częściej odwiedzać koleżanki(nie z pracy), Kiedy zacząłem mówić jej o tym, że widzę że się zmienia to mówiła, że owszem, że to praca, że teraz jest jej czas, że teraz jak ma dobrą pracę, którą "kocha" i daje jej satysfakcje finansową to może w końcu pożyć. Dziecko "odchowane", kasa na koncie, lepsze ciuchy. Ja oczywiście swoje, że tak rozumiem to ale też chciałbym żeby mieć czas na przyzwyczajenie się do nowej sytuacji...Ostatni tydzień właściwie codziennie gdzieś po pracy żona jechała - do koleżanki jednej, drugiej. Do koleżanki z poprzedniej pracy, z która bardzo dobrze się rozumiały i odświeżyły przyjaźń. Dzisiaj chociaż ja myślałem, że posiedzimy sobie przy jakimś drinku w domu dowiedziałem się, że jedzie do właśnie koleżanki z poprzedniej pracy. Oczywiście oburzyłem się, że myślałem, ze posiedzimy sobie przy drinku - na co żona, że to nudne(nie dosłownie), że teraz może zacząć żyć towarzysko, że zawsze to lubiła, że nie wyobraża sobie, że zabronię jej wyjść do koleżanki, że ma listę(w przenośni) osób z pracy, do których ma zaproszenie na przysłowiową kawę.Ja siedzę z córką sam. Nadmieniła też tak jak już kilka razy w ostatnim okresie, że chciałaby żebym sobie znalazł jakąś pasję, znajomych, w przenośni "garaż do majsterkowania" do którego pójdę jak jej nie będzie i nie będę myślał o tym, że siedzę sam, a ona jest tu czy tam...Kobietki jak to jest czy po 30-tce zmieniacie się... Kocham moją Kobietę, jest dla mnie wszystkim i mi osobiście ona wystarcza za całe towarzystwo/znajomych/wyjścia...Pewnie będę musiał się przestawić trochę, przyzwyczaić do nowej sytuacji, Pewnie będę musiał nauczyć się nie tylko być dobrym mężem, ojcem który robi swoim kobietom śniadania, leci rano po bułki, robi kolacje - to już chyba stało się standardem.Pewnie nie mogę się użalać nad sobą, że żona u koleżanki a ja siedzę sam tylko myśleć co zrobić fajnego żeby wieczorem żonę gdzieś zabrać żeby wlać w siebie trochę młodzieńczego szaleństwa....Kobiety jak to jest, co lubicie? czy po 30-tce się zmieniacie, jak to jest.
21 grudnia 2013, 19:42
22 grudnia 2013, 00:58
Myślę, że dziewczyna pękła. Chciała cię uszczęśliwiać i siedzieć w domu co kłóciło się z jej osobowością. Jeśli ją naprawdę kochasz to nie rób jej wyrzutów i daj się nacieszyć życiem. Jak ją zbyt przytłumisz to może stwierdzić, że skoro dziecko jest duże to po co będzie się przy tobie męczyć
22 grudnia 2013, 12:47