8 grudnia 2013, 10:50
raczej nie piszę z prośbą o radę, może prędzej z prośbą o rozgrzeszenie. Dzisiaj zmarł mój dziadek. Był w szpitalu od tygodnia i miał prawie 90 lat. Nie miałam z nim dobrego kontaktu, czasem przyjechał na imieniny czy coś, ale patrząc na to, że kiedyś groził mojej mamie, że ją zabije, niewiele to zmienia. Ogólnie nie rozmawiałam z nim nigdy, raczej krótkie wymiany zdań. Był w szpitalu w mieście, gdzie ja chodzę do szkoły. Mogłam go odwiedzić praktycznie codziennie, ale nie zrobiłam tego. Bałam się, że pójde, nie będzie o czym gadać, po prostu mi się nie chciało. Na dodatek wychodziłam z założenia, że i tak z tego wyjdzie, bo stan nie był taki zły. Teraz umarł, ja u niego nie byłam, mimo, że miałam ku temu najwięcej możliwości. Nie będę kłamać, że szczególnie przeżywam jego śmierć, ale mam straszne wyrzuty sumienia.
- Dołączył: 2012-03-17
- Miasto: Gdynia
- Liczba postów: 1887
8 grudnia 2013, 17:30
nawet jakbyś nie pałała do niego wielkim uczuciem, to śmierć jest śmiercią i zawsze wywołuje w nas dziwne emocje..smutek, wyrzuty sumienia, złość... ja ze swoim dziadkiem też nie utrzymywałam wielkich kontaktów, ale jego śmierć spowodowała,że odczuwałam najróżniejsze , najdziwniejsze i wyrzucałam sobie, że mogłam postąpić inaczej, że to i tamto zrobiłam źle.Nie ma to sensu, jego życie się skończyło, nic już nie zmieni i nie ma sensu myśleć sobie co by było gdyby... pomódl się za niego, godnie go pochowaj, i pamiętaj o nim - tylko tyle teraz dla niego się liczy.
Edytowany przez BlekitnaMila 8 grudnia 2013, 17:30