Temat: problem z facetem (narkotyki)

jesteśmy razem ponad 3 lata, obydwoje młodzi (on starszy ode mnie o 3 lata), nie mieszkamy razem, ale za to blisko siebie. 

kiedy się spotykamy, potrafimy zrobić "maraton" i widywać się dzień-noc średnio przez tydzień albo trochę ponad, ja śpię u niego, on u mnie. i wtedy jest idealnie. 
przede wszystkim on jest idealnym facetem dla mnie w takich chwilach - nie patrzy na inne kobiety, komplementuje mnie, wspiera, pomaga w domu, kupuje drobnostki, rozśmiesza, bo ma świetne poczucie humoru, a gdy się posprzeczamy to zawsze od razu chce się pogodzić. 
dodam, że nie jestem taka, by go wykorzystywać, traktujemy się jako równorzędnych partnerów, niczego mu nie zabraniam, ani do niczego nie zmuszam. 

słowem: sielanka. 

ALE. 
po takim tygodniowym maratonie zawsze on robi coś takiego, że "ucieka". i o ile uciekałby z kumplami albo w świat gier, albo na boisko, albo gdzieś w swoje hobby - to nie byłoby problemu. 
ale on musi, po prostu musi, zajarać. i wtedy znika. raczej nie mówiłam mu, że mi to przeszkadza, ale sam się domyślił i kiedy jest zjarany to nawet nie chce mi się pokazywać. 
potrafimy w ten sposób nie widzieć się przez 2 tygodnie - ja z dumy do niego się nie odezwę, on z innych powodów też się nie odezwie. 

i tak, rozmawiałam z nim o tym. bo zawsze jest tak, że on przychodzi po jakimś czasie i przeprasza. że to nie jego wina, że on sobie nie radzi już z tym, że jest ćpunem i tylko ja mogę go z tego wyciągnąć, i tylko na mnie liczy, i już tylko mi może ufać, i że nie mogę go zostawić. 

sęk w tym, że kiedy jest dobrze to ja wcale nie chcę z niego rezygnować, nawet mam myśli, że już nigdy nie znajdę takiego faceta jak on. 

ale kiedy on jara (teraz np od kilku nie wiem co się z nim dzieje, bo nie mam z nim kontaktu) to mam ochotę olać go i zapomnieć, odkochać się, poszukać szczęścia gdzie indziej. to ciągłe zamartwianie się, zadręczanie "co zrobiłam nie tak" itp wykończy mnie. 

a związek nie może męczyć, prawda? nie wiem co robić, jak do niego dotrzeć. poradźcie coś, proszę. 
 


klaudiaankakk napisał(a):

paranormalsun napisał(a):

jaranie nie jest jeszcze cpunstwem, ani najgorsza rzecza jaka mogła byc (dodam, ze ja sama nie pale marihuany i tez ogolnie mi sie to nie podoba, ale mam znajomych którzy to robia i nic wiecej i sa zupelnie normalnymi ludzmi). Marihuana nie jest zupelnie nieszkodliwa, ale na szcescie nie ma takich skutkow jak amfetamina czy inne gó...  
dokładnie. skoro sam uważa siebie za ćpuna może nie tylko jara, a coś jeszcze ???? 

przyznał mi sie, że kiedyś próbował czegoś tam, ale nie, nie podchodzi mu to. opowiadał o efektach itd. mam też znajomych, którzy jarają, ale oni tylko jarają i potem normalnie żyją, a mój gubi się, zaszywa we własnym świecie, albo idzie spać i prześpi 3 dni, to nie jest normalne.. nieraz mi mówił, że coś się dzieje z jego psychiką (jara już dłuższy okres czasu), że ma chore myśli, że sam się siebie boi... ale kiedy jest ze mną to tego nie ma. 

czarodziejka10 napisał(a):

Dziewczyny to nie ona ma go zapisać na terapię to ON ma się na terapię zdecydować jeśli mu zależy na związku i sam się zapisać i uczęszczać .

no właśnie, nie jestem też jego matką, żeby mu mówić co ma robić... ale w takich chwilach, kiedy on jara i nie widzi nic poza tym czuję się dla niego nic nie warta, boli to :( 
Przeczytałam kilka wpisów z Twojego pamiętnika. I wiesz co, na pierwszy rzut oka widać że ten związek jest dla Ciebie bardzo wykańczający psychicznie. Podczas jego "ciągów" wpadasz w depresję, więcej jesz, tyjesz, tracisz sens....
A w związku powinno być inaczej. Powinien dodawać Ci skrzydeł i motywować. A teraz widzę zamknięte koło, z którego nie potrafisz się wydostać. A on dodatkowo wywołuje u Ciebie poczucie winy, że jeśli go zostawisz to sobie nie poradzi.
Byłam kiedyś przez krótki czas z alkoholikiem i tak samo to wyglądało. Pił bo powiedziałam, że odchodzę, potem pił, bo na chwilę wyszedł i ktoś mu zaproponował, potem przepraszał i mówił że beze mnie nie da rady. Ale wiedziałam, że to już nie ma sensu...
Tobie życzę dużo siły.
po co chcesz docierać do kogoś, dla kogo ważniejsze jest ćpanie niż Ty? w zaden sposób go z tego nie wyciągniesz i jeśli on sam nie będzie chciał rzucić to nie rzuci.
po co ci taki facet? okazyjny, tygodniowy? Ja bym chciała takiego na zawsze - ja bym odeszla od niego

czarodziejka10 napisał(a):

Dziewczyny to nie ona ma go zapisać na terapię to ON ma się na terapię zdecydować jeśli mu zależy na związku i sam się zapisać i uczęszczać .

a ktos twierdzi, ze jest inaczej? niech ona mu to zaproponuje, poda jako warunek dalszego bycia razem, skoro nie moze z tym zyc. 

Pasek wagi
zjarajcie się razem
Pasek wagi
Moj kolega tez na poczatku "popalal"...znikal na jakis czas, an tydzien...1,5 a takto potrafil zyc normalnie. Teraz na studiach robi to co przerwe w wykladzie. Nie "trzezwieje". Jest zjarany 24 na dobe. Uwierz mi. To poczatek. A skoro piszesz tu o tym PROBLEMIE to wiesz ze nie jest tak jak byc powinno, a sytuacja predzej czy pozniej sie pogorszy! 
Eh, no ja mam akurat w najbliższym otoczeniu 3 skrajne przypadki uzależnienia od jarania. Jeden dał radę sam i teraz tylko popala, powiedzmy raz na kilka tygodni spali sobie skręta. Mojej koleżance nie długo zabiorą dziecko, bo od jarania jest tak apatyczna, że nie myje go, nie karmi (kupuje mu zgrzewkę takich deserków jogurtowych i on je TYLKO to), nie zaprowadza go do przedszkola, nic mu nie kupuje, bo jak twierdzi nie ma pieniędzy, a miesięcznie wydaje jakieś 3000zł na jaranie. 
Drugi przypadek to mój eks, zostawiłam go przez to, bo widziałam, że nie ma ratunku. I faktycznie, do tej pory jest w tym samym miejscu w jakim był te kilka lat temu i jara, jara, jara ... 

Także zastanów się czy warto tkwić w takim chorym układzie.
Pasek wagi
Wiem coś o tym. Cały czas będzie Ci mówił, że tylko przy Tobie może się zmienić, tylko Ty możesz mu pomóc i takie tam... A nigdy tak się nie stanie.
Odeszłam. Dopiero wtedy zrozumiał i przestał, ale na ratowanie związku było już za późno. Nie żałuję, jestem szczęśliwa z kimś innym.
Było ciężko, ale było warto.

Przemyśl to dobrze, bo życie z takim człowiekiem to męka psychiczna. Zastanów się czy warto.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.