24 października 2013, 21:41
.
Edytowany przez bursztynowa.lady 3 listopada 2013, 18:15
- Dołączył: 2011-07-12
- Miasto: Miasteczko
- Liczba postów: 5751
25 października 2013, 11:19
Moja dobra koleżanka ma białaczkę.. A ma tylko 24 lata... i w zasadzie miała mniej więcej rok.. żeby znaleźć dawcę. Kontaktu z nią nie mam, poza internetem, bądź rozmowy z jej mężem. Co mogłam zrobić w tej sytuacji? Zapisać się jako dawca szpiku (fakt, że myślałam o tym sporo wcześniej, a decyzję podjęłam zanim się dowiedziałam, że ona jest chora). Namawiałam również swoich znajomych, bliskich, żeby również zostali dawcami. Zwiększając liczbę, zwiększy się szansa.. Może nie dla niej, ale ktoś inny skorzysta. Co więcej robiłam? Co wieczór modliłam się, żeby się dobrze czuła, żeby chemia pomagała i żeby znalazł się dawca. W końcu się znalazł :) Za dwa miesiące ma mieć przeszczep. Teraz się modlę, żeby jej to pomogło i żeby szybko wróciła do zdrowia.
Edit. Moja babcia miała raka, straszne to było..
Edytowany przez Chiii 25 października 2013, 11:22
- Dołączył: 2008-05-12
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 2793
25 października 2013, 11:38
Mój wujek ma nowotwór - od dobrych kilkunastu lat - ale zupełnie o tym nie wie... I pewnie dlatego jeszcze żyje, bo inaczej by się załamał. Teraz niestety jest gorzej, ale na to myślę ma wpływ też wiek.
Martwię się też, bo od strony Mojego niestety sporo osób chorowało na raka i boję się, że to gdzieś w genach mają.
Tak jak mówi Samosa - myślę, że tutaj dużo może nastawienie osoby i rodziny pomóc. W końcu nie raz się słyszało o tym, że człowiek sam może wpłynąć na swoje ciało. Powodzenia życzę i zdrowia.
- Dołączył: 2012-06-05
- Miasto: Grudziądz
- Liczba postów: 114
25 października 2013, 11:50
Mój dziadek miał raka niestety się załamał i skończyło się to tak jak nikt nie chciał. Najważniejsze jest pozytywne myślenie, umysł potrafi zdziałać więcej niż niejedno lekarstwo!!!!! Musicie być silni i się nie poddawać, bo to jest skazanie siebie na najgorsze i wtedy organizm nie chce walczyć.
25 października 2013, 14:51
współczuje strasznie.. mój teść miał raka :( niestety nie dał rady.. Walcz i nie daj się..
- Dołączył: 2007-07-19
- Miasto: Ostrołęka
- Liczba postów: 5852
27 października 2013, 09:47
U mnie 2 lata temu stwierdzono raka tarczycy. Wycięto mi tarczycę i węzły chłonne, miałam radioterapię. Rak został wykryty bardzo wcześnie, co roku jeżdżę na kontrole czy nie ma przerzutów, na początku załamałam się ale walczę i nie poddaję się, mam nadzieję że wygram z chorobą. Bardzo pomogła mi rozmowa z ludźmi którzy przeszli taką chorobę jak rak, bo szczerze mówiąc osoby zdrowe tak do końca nie potrafią zrozumieć jak cierpi osoba, która dowiaduje się że ma złośliwego raka.
- Dołączył: 2006-01-10
- Miasto: Moje Miejsce Na Ziemi
- Liczba postów: 4069
27 października 2013, 12:46
Moja tesciowa ma chyba najgorszego raka (szpiczak)zaczelo sie 2 lata temu bylo tragicznie leczyla sie 1,5 roku ciagle w szpitalu (tylko przepustki do domu) teraz pol roku leczy sie w domu z kontrolami co jakis czas z wiecznymi badaniami itd ostatnio wyniki okropnie sie pogorszyly mama nie mogla chodzic do wc nosil ja tesc ma chemie w tabletkach jesc w domu nie ma apetytu wymiotuje normalnie koszmar. Nie mieszam blisko wiec nie moge jej pomoc fizycznie robie tylko to psychicznie dzownie doniej tak co 2-3 dni i zagaduje ja ....opowiadam jej o wnuku o pracy o domu ona mi sie wyzali pociesze ja i tak leci...ostatnio moj maz tak strasznie przezyl jej chorobe (chyba w koncu z niego to wyszlo) plakal jak male dziecko tulilam go chyba godzine i kolysalam jak noworodka..straszne takie historie..
29 października 2013, 07:57
.
Edytowany przez bursztynowa.lady 3 listopada 2013, 18:15