Temat: Kłótnia z mężem o moją rodzinę

Mniej wiecej sprawa wyglada tak że odkąd moja rodzina nie przyszła na chrzest naszego dziecka ( bo sa obrażeni na mojego męża), mąż jest strasznie na nich ciety i nie ukrywa że nie chce żebym jeżdziła do niech z dzieckiem. Od chrztu ( 1,5 mies.) pojechałam tam tylko raz złożyc życzenia mamie bo miała urodziny. Nie powiedziałam o tym mężowi bo wiedziałam jak by się to skończyło. No i wczoraj się wydało. Jest na mnie masakrycznie obrażony, nie odzywa się do mnie, chyba nawet uważa że go zdradziłam.. Nie rozumie że nie tak łatwo zapomniec o rodzinie z dnia na dzień. A ja naprawdę mimo wszystko czułam się w obowiązku złozyc jej życzenia, bo jak by nie było to kobieta mnie urodziła i wychowała.. Mąż faktycznie miał prawo tak się na mnie wściec?
Nie miał, zresztą pisałam Ci juz w pamiętniku. To Twoja matka i mimo wszystko jeśli uznasz za stosowne masz prawo ja odwiedzić. Nigdy by mi nie przyszło do głowy obrażać się na mojego męża za to ze odwiedził swoich rodziców, jacy by nie byli.
A co się stało,że rodzice są na męża obrażeni? W ogóle dziwna ta sytuacja.
Polecam udać się do mediatora rodzinnego, najpierw pani sama, a potem nakłonić męża i rodziców na spotkanie wspólne u mediatora. Tam rozmowę przeprowadza taki psycholog i on prowadzi dyskusję. pozwolicie sobie ustalić zasady i na co można sobie pozwolić,  a na co nie. Albo pójść z mężem do mediatora. Polecam, sama skorzystałam. U nas było podobnie na linii moi teściowie i ja i było mnóstwo kłótni. Powiedziałam mężowi, że albo szukamy mediacji (żeby on sam zrozumiał), albo się rozchodzimy. obyło się bez wizyt teściów tam. Za to mój mąż musiał podjąć kroki w chronieniu mnie przed agresywnym zachowaniem rodziców. Mediator wiele tłumaczył i przy kolejnych spotkaniach sprawdzał, czy mąż się wywiązał z zobowiązań, które sam składał. 
Jeśli sytuacja jest tak napięta to nie widzę innego wyjścia.
Zapytaj sie swojego meza czy za dwadziescia kilka lat chcialby miec utrudniony albo zakazany kontakt z wnukiem, bo poklocil sie z synowa ;)
ja mam bardzo podobna sytuacje - tzn wieczne klotnie w rodzinie - tyle ze z tesciami; oni mnie nie akceptuja, bo pochodze z biednej rodziny i wg nich weszlam w ich rodzine by wykrasc ich pieniadze i wlasnie dlatego, chocbysmy z mezem kamienie jedli to oni grosza nam nie dadza - tak to wyglada w duzym skrocie, a w zwiazku z tym wynika z tego duzo przykrych sytuacji; mam 2 dzieci i tez zawsze byly jakies jazdy, a to wlasnie z chrzcinami, urodzinami dzieci, najgorzej jest ze swietami; teraz sytuacja wyglada tak, ze oni do nas nie przychodza (ich noga u nas nie postanie bo cos tam, cos tam..., szkoda gadac), ja tez do nich nie chodze; natomiast odwiedza ich maz wraz z dziecmi; to sa okrpni ludzie, ale to jednak rodzice meza i mimo wszystko dziadkowie (choc tak naprawde maja wnuczki gdzies); najgorzej jest w swieta, bo 2 dzien spedzam sama, a maz idzie do nich; uwazam, ze twoj maz moze czuc sie urazony postawa twoich rodzicow, tym bardziej ze jak pisalas przeprosil ich a oni i tak nie przyszli na poczestunek, postaw sie na jego mejscu, jak ty bys sie czula gdyby tesciowie zachowali sie tak jak twoi rodzice? to jest naprawde przykre:( ja tez na poczatku bylam zla, ze maz mimo tych wszystkich przykrosci chce odwiedzac rodzicow, robi to rzadko, ale i tak czulam sie tak jakby wybieral ich a nie mnie; na to potrzeba czasu, by jakos przetrawic taka glupia sytuacje; my jestesmy juz ponad 6 lat po slubie i czasem nadal jest mi ciezko, ale musze jakos zyc w tym ukladzie i tyle; nie akceptuja mnie, trudno, nie bede ich zmuszac by mnie polubili, ale nie wolno jednak moim zdaniem, zabraniac kontaktow z rodzicami i mysle ze dziecko tez powinno znac dziadkow z obu stron, a jak bedzie juz duze i spyta o ta druga babcie czy dziadka? wiesz, jak to pozniej przykro tlumaczyc takie sprawy dziecku? porozmawiaj z mezem na spokojnie, postaraj sie tez go zrozumiec, ale postaw sprawe jasno - od czasu do czasu bedziesz odwiedzac rodzicow i to z dzieckiem, on nie musi tego robic i nawet go do tego nie namawiaj; mysle ze z czasem maz przestanie sie na ciebie gniewac za twoje kontakty z rodzina, ale daj mu czas, ja tez potzrebowalam duzo czasu by to wszystko przetrawic i by nie traktowac kontaktow meza z rodzicami jako czegos wymierzonego przeciwko mnie;

agnieszka1503 napisał(a):

ja mam bardzo podobna sytuacje - tzn wieczne klotnie w rodzinie - tyle ze z tesciami; oni mnie nie akceptuja, bo pochodze z biednej rodziny i wg nich weszlam w ich rodzine by wykrasc ich pieniadze i wlasnie dlatego, chocbysmy z mezem kamienie jedli to oni grosza nam nie dadza - tak to wyglada w duzym skrocie, a w zwiazku z tym wynika z tego duzo przykrych sytuacji; mam 2 dzieci i tez zawsze byly jakies jazdy, a to wlasnie z chrzcinami, urodzinami dzieci, najgorzej jest ze swietami; teraz sytuacja wyglada tak, ze oni do nas nie przychodza (ich noga u nas nie postanie bo cos tam, cos tam..., szkoda gadac), ja tez do nich nie chodze; natomiast odwiedza ich maz wraz z dziecmi; to sa okrpni ludzie, ale to jednak rodzice meza i mimo wszystko dziadkowie (choc tak naprawde maja wnuczki gdzies); najgorzej jest w swieta, bo 2 dzien spedzam sama, a maz idzie do nich; uwazam, ze twoj maz moze czuc sie urazony postawa twoich rodzicow, tym bardziej ze jak pisalas przeprosil ich a oni i tak nie przyszli na poczestunek, postaw sie na jego mejscu, jak ty bys sie czula gdyby tesciowie zachowali sie tak jak twoi rodzice? to jest naprawde przykre:( ja tez na poczatku bylam zla, ze maz mimo tych wszystkich przykrosci chce odwiedzac rodzicow, robi to rzadko, ale i tak czulam sie tak jakby wybieral ich a nie mnie; na to potrzeba czasu, by jakos przetrawic taka glupia sytuacje; my jestesmy juz ponad 6 lat po slubie i czasem nadal jest mi ciezko, ale musze jakos zyc w tym ukladzie i tyle; nie akceptuja mnie, trudno, nie bede ich zmuszac by mnie polubili, ale nie wolno jednak moim zdaniem, zabraniac kontaktow z rodzicami i mysle ze dziecko tez powinno znac dziadkow z obu stron, a jak bedzie juz duze i spyta o ta druga babcie czy dziadka? wiesz, jak to pozniej przykro tlumaczyc takie sprawy dziecku? porozmawiaj z mezem na spokojnie, postaraj sie tez go zrozumiec, ale postaw sprawe jasno - od czasu do czasu bedziesz odwiedzac rodzicow i to z dzieckiem, on nie musi tego robic i nawet go do tego nie namawiaj; mysle ze z czasem maz przestanie sie na ciebie gniewac za twoje kontakty z rodzina, ale daj mu czas, ja tez potzrebowalam duzo czasu by to wszystko przetrawic i by nie traktowac kontaktow meza z rodzicami jako czegos wymierzonego przeciwko mnie;
Bardzo mądre podejście:)

wrednababa56 napisał(a):

pytanie takie - czy ty jestes zla na swoich rodzicow bo nie wywiazali sie z obietnicy i to teraz oni powinni przeprosic was, moze rodzice mysla ze jak pokaza focha to ty sie rozejdziesz z mezem, moge podejrzewac ze zawsze beda robic problemy dopoki maz istnieje w twoim zyciu.

dlaczego na siwecie sa tacy zawzieci i uparci ludzie? ranyyyyyy!

tesciowa mamy mojej kolezanki tez byla taka osoba, cale zycie robila wszystko przeciw synowej, nawet na lozu smierci; zawolala synowa, ta myslala, ze moze choc w tych ostatnich chwilach przed smiercia sie pogodza, a tamta co? ostatnim tchem wyszeptala wszystko, ze tu na ziemi nie udalo jej sie rozdzielic synusia z ta zmija, ale moze tam po drugiej stronie  bedzie bardziej skuteczna! kurka, mi to sie w glowie nie miesci!!!

ok - maz ma zal i czuje sie upokorzony, nie wiem o co by klotnia ale napisalas, ze przeprosil... a rodzice - pokazali focha na chrzcie wlasnej wnuczki... serio , nie stoje po niczyjej stronie ale jakim czlowiekiem trzeba byc by sie tak zachowywac na chrzcie wlasnej wnuczki ...

ciekawe co bedzie za kilka lat, jezeli dalej beda miali focha na meza to nie przyjda na komunie dziecka ? a teraz odwiedzaja wnuczka czy tez nie - bo maz jest w domu ?  

musisz byc twarda dla obu stron  - jesli chcesz odwiedzac rodzicow, maz nie ma prawa zabraniac, ale z drugiej strony zarowno twoj maz jak i ty macie prawo byc traktowani z szacunkiem przez rodzicow a nie, ze oni graja w jakies durne fochy ...

Musisz być w strasznie złej sytuacji między młotem a kowadłem chyba bym próbowała z obojgiem porozmawiać by się wzieli w garsc:)
Twoim problemem jest brak konsekwencji. Przed mężem żadnych tajemnic w sprawie odwiedzin- nie dziwię się, że ma żal o coś co zrobiłaś za jego plecami. Jemu powiedz konkretnie- mam prawo widywać rodzinę. A ta rodzina to już inna para kaloszy- z nimi też trzeba by było pogadać konkretnie i postawić ich do pionu- to oni się nie popisali z chrztem i Ty powinnaś być na nich za to zła. Gdyby to mój partner tak się miotał jak Ty to zwątpiłabym... uwierz mi też miałam problemy z moją rodziną, rodziną męża- ale zawsze stawiałam sprawę jasno i nie dałam sobie wejść na głowę. Ty się chyba nie wyzwoliłaś do końca z roli córki na rzecz roli żony (przy całej miłości do rodziny). Musisz sobie odpowiedzieć na pytanie- z kim teraz tworzę rodzinę i kto powinien być dla mnie najważniejszy? To co jest teraz to jest toksyczne i nic dziwnego, że Ci się odbija czkawką. A jeszcze jestem ciekawa czym to ich Twój mąż tak śmiertelnie obraził, o co poszło?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.