Temat: Cena niezależności...

Kilka dni temu pytałam Was o to, czy wybrać dom, czy mieszkanie. Dziś mam jeszcze jedno pytanie...

4 najważniejsze fakty:

1. Od 4 lat mieszkamy z teściami, mamy dość miejsca, jednak niewiele prywatności i żadnej niezależności...
2. Oboje chcemy się wyprowadzić. Ja chcę, mąż tak mówi. Nie dlatego, że jest nam jakoś źle. Teściowie są ok, ale jak każda normalna rodzina chcemy być na swoim.
3. Musimy zmienić samochód (wziąć kredyt na 2-3 lata).
4. Na mieszkanie stać nas będzie za pół roku, na dom za kilka lat. Ale jeżeli wymienimy samochód to przeprowadzka się opóźni (punkt 3). Nie chcemy jej opóźniać, bo... (punkt 2). Ale samochód wymienić musimy.

Mamy możliwość wynajęcia domu. Pierwsze pół roku-rok bez odstępnego, potem około 400zł miesięcznie, plus oczywiście opłaty. Dom jest "dwuczęściowy", w swojej części mieszka starszy pan (dobrze go znam), druga część stoi pusta (właścicielka za granicą, nie wróci, ale chce, żeby ktoś się domem opiekował). Osobne liczniki, wejście. Wspólne podwórko i piwnica. Dom wolny od już, coś tam trzeba by w nim zrobić, ale to kwestia odświeżenia i położenia paneli w jednym pokoju. Poza tym można mieszkać, jest w pełni wyposażony. To mój drugi dom (mieszkała w nim moja przyjaciółka z mamą), jest bardziej "mój" niż dom teściów.

Ja chcę. Uważam, że to rozsądne. Bo mieszkalibyśmy w końcu sami. Moglibyśmy w tym czasie zmienić samochód, a potem kupić mieszkanie lub wybudować dom. 400zł to dla mnie dobra cena, w naszym mieście mieszkania poniżej 1000zł się nie wynajmie...

Mąż nie chce
, bo "On nie będzie płacił 400zł". On chce kupić mieszkanie. I wymienić samochód. Obie rzeczy JUŻ, ale one się wzajemnie wykluczają. Jak kupimy mieszkanie to długo nie będzie nas stać na zmianę auta. Jak zmienimy auto to kolejne 2-3 lata będziemy mieszkać z teściami...

Czy 400zł to naprawdę wysoka cena za niezależność, wolność, samodzielność? Czy ja po prostu jestem jakaś nienormalna?
400 zł to nie jest zła cena, ja bym się zgodziła i przeprowadziła. 
Pasek wagi

RoozoweTrampki napisał(a):

Kilka dni temu pytałam Was o to, czy wybrać dom, czy mieszkanie. Dziś mam jeszcze jedno pytanie...4 najważniejsze fakty:1. Od 4 lat mieszkamy z teściami, mamy dość miejsca, jednak niewiele prywatności i żadnej niezależności...2. Oboje chcemy się wyprowadzić. Ja chcę, mąż tak mówi. Nie dlatego, że jest nam jakoś źle. Teściowie są ok, ale jak każda normalna rodzina chcemy być na swoim.3. Musimy zmienić samochód (wziąć kredyt na 2-3 lata).4. Na mieszkanie stać nas będzie za pół roku, na dom za kilka lat. Ale jeżeli wymienimy samochód to przeprowadzka się opóźni (punkt 3). Nie chcemy jej opóźniać, bo... (punkt 2). Ale samochód wymienić musimy.Mamy możliwość wynajęcia domu. Pierwsze pół roku-rok bez odstępnego, potem około 400zł miesięcznie, plus oczywiście opłaty. Dom jest "dwuczęściowy", w swojej części mieszka starszy pan (dobrze go znam), druga część stoi pusta (właścicielka za granicą, nie wróci, ale chce, żeby ktoś się domem opiekował). Osobne liczniki, wejście. Wspólne podwórko i piwnica. Dom wolny od już, coś tam trzeba by w nim zrobić, ale to kwestia odświeżenia i położenia paneli w jednym pokoju. Poza tym można mieszkać, jest w pełni wyposażony. To mój drugi dom (mieszkała w nim moja przyjaciółka z mamą), jest bardziej "mój" niż dom teściów. Ja chcę. Uważam, że to rozsądne. Bo mieszkalibyśmy w końcu sami. Moglibyśmy w tym czasie zmienić samochód, a potem kupić mieszkanie lub wybudować dom. 400zł to dla mnie dobra cena, w naszym mieście mieszkania poniżej 1000zł się nie wynajmie...Mąż nie chce, bo "On nie będzie płacił 400zł". On chce kupić mieszkanie. I wymienić samochód. Obie rzeczy JUŻ, ale one się wzajemnie wykluczają. Jak kupimy mieszkanie to długo nie będzie nas stać na zmianę auta. Jak zmienimy auto to kolejne 2-3 lata będziemy mieszkać z teściami...Czy 400zł to naprawdę wysoka cena za niezależność, wolność, samodzielność? Czy ja po prostu jestem jakaś nienormalna?

matko wynajecie domy za tak smieszne $
za tyle ja pokoju do wynajecia nie moge znalezc
a nie lepiej pomieszkać troszkę  u teściów tak jak teraz i uzbierać na mieszkanie i auto?
400 zl to nie duzo za wolnosc
Pasek wagi
To jakie auto chcecie kupić, że jego cena tak mocno opóźni przeprowadzkę? Nie lepiej kupić mieszkanie, a auto, skoro musicie je zmienić - kupić jakieś względnie niedrogie, ale na chodzie? Kolega pół roku temu kupił fiata punto z 2001 roku za 6 tysięcy, auto jak dotąd jest niezawodne. Taka kasa to niedużo, kwestia zakupu tańszych paneli, płytek albo po prostu zaciśnięcia pasa...
a ja bym kupiła mieszkanie i była już na swoim a za pare lat mozna je sprzedać i się budować:) a aby kupić auto to przecież nie trzeba wydawać jakiejś tam dużej sumy, chyba że chcecie coś drogiego.. co bym nie rozumiała w takim przypadku gdy do wyboru jest niezależność
Co to za auto, że trzeba brać kredyt na 3 lata? Ja kupiłabym mieszkanie najpierw..

chappi napisał(a):

To jakie auto chcecie kupić, że jego cena tak mocno opóźni przeprowadzkę? Nie lepiej kupić mieszkanie, a auto, skoro musicie je zmienić - kupić jakieś względnie niedrogie, ale na chodzie? Kolega pół roku temu kupił fiata punto z 2001 roku za 6 tysięcy, auto jak dotąd jest niezawodne. Taka kasa to niedużo, kwestia zakupu tańszych paneli, płytek albo po prostu zaciśnięcia pasa...


Chcemy kupić auto na następne kilka - kilkanaście lat. Jednego rzęcha za 5000 już mieliśmy (bez obrazy dla auta kolegi - my źle trafiliśmy). To ma być duże, rodzinne, bezpieczne auto. Stosunkowo niedrogie, "na chodzie" już mamy. Cena do 15.000- 20.000, więc kredyt na 2-3 lata. Inaczej nie da rady.

Takaja85 napisał(a):

a nie lepiej pomieszkać troszkę  u teściów tak jak teraz i uzbierać na mieszkanie i auto?


Założenie, że pomieszkamy "troszkę" było przed ślubem. Mieszkamy już 4 lata. Wystarczy.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.