29 września 2013, 15:38
chodzi mi o staże ponad 20 letnie
jak zyją,widac u nich miłość...
moi są 30 lat i zyją jak pies z kotem...praktycznie ze sobą nie rozmawiają,nie wychodza nigdzie ...mama ma taty dosyc,jego bałaganiarstwa , papierosów...
najlepiej się czuję jak go nie ma w domu
widzę ,że ją strasznie denerwuję...wiele razy powtarza ,ze już by w zyciu chłopa nie chciała
![]()
obecnie mieszkam z rodzicami,ale juz sie boję co bedzie na starosć jak zostaną sami...
zresztą jak przychodzą ciotki,to też jada po tych swoich mężach ...
i tak się zastanawiam czy to z każdym małżenstwem tak jest po tylu latach,czy sa pary ,które mimo 30 -40 bycia ze soba
się kochają...
- Dołączył: 2012-05-02
- Miasto: New York City
- Liczba postów: 1816
29 września 2013, 16:11
moi sie kochaja:), czasem sie spieraja (to nawet nie klotnia),rozbrariaja napiecia zartami:)
- Dołączył: 2009-03-03
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 3243
29 września 2013, 16:32
A moi są z ok. 35 lat po ślubie i niestety mama kiedyś przyznała, że wzięła ślub z rozsądku a nie z miłości. Tata ma swoje nastroje. Często się na niego żali. Teraz żyję sami, ale nie jest do końca szczęśliwa. Tata na mamę nie mówi nic złego, za to mama non stop donosi jaki tata jest zły i niedobry. A ja już mam tego dość. Dawniej marzyłam, aby się rozwiedli.
- Dołączył: 2012-12-14
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 285
29 września 2013, 16:35
moi są ze sobą 29lat i żyją jak pies z kotem ,nie potrafią ze sobą rozmawiać ,tylko kłótnie albo nieodzywanie się do siebie . przykre jest to bardzo . :(
- Dołączył: 2009-07-19
- Miasto: Irl
- Liczba postów: 2334
29 września 2013, 16:52
Moi rozwiedli sie 7lat temu i to byla najlepsza decyzja jaka mogli podjac,teraz ich stosunki sa lepsze niz podczas malzenstwa.
29 września 2013, 16:53
U mnie tak samo jak pisze autorka jak pies z kotem
29 września 2013, 19:56
moi mają ponad 30 letni staż i wam powiem, że jak widzę małżeństwa moich koleżanek to aż boję się co z nimi będzie bo widzę niezły przykład na podstawie moich rodziców... tata odwozi i odbiera mamę z pracy nawet jak ma nie po drodze - od chwili kiedy mama wsiądzie do auta to "japy im się nie zamykają" opowiadają sobie wzajemnie cały dzień, doradzają wzajemnie, ogólnie dużo rozmawiają, potem w domu obiad dalej gadając. wieczorem "czas wolny" tata tv, mama gry na komputerze i do spania razem... nigdy nie przyszło im do głowy, żeby spać osobno, tata śpi w salonie tylko jak moja córka jest u nich i ona śpi z babcią. mama się czasem wkurza i wtedy lecą niecenzuralne teksty ale tata się z niej śmieje i to rozładowuje napięcie kompletnie. czasami ja się z nich śmieje jak usłyszę jakąś ich rozmowę - mogę nawet dzisiejszy przykład podać : tata idzie się kąpać a mama ręczniki poprała i niesie mu nowy i z tekstem "teraz się możesz na sznurku powiesić" (chodziło oczywiście, że ręcznik ma na sznurklu powiesić w łazience)...wszyscy się nieźle uśmialiśmy :) tak samo z wyjściami, żadko chodzą gdzieś do teatru (może ze 2 razy w roku mają takie wyjścia - w tamtym roku tylko wykupili sobie karnet do teatru i chodzili całą jesień, bo sami stwierdzili, że nigdzie nie chodzą) a tak to nie ma problemu, żeby jedno wyszło gdzieś bez drugiego - nigdy nie pytają się wzajemnie gdzie i po co idą, każde ma wolną rękę ale wiadomo, że po powrocie i tak sobie wszystko opowiedzą... chciałabym tak kiedyś dobrze trafić
29 września 2013, 22:25
u mnie totalnie to samo :D a już nie powiem jak wygląda 2-roczne małżeństwo mojej siostry... gorzej jak u rodziców ;/
- Dołączył: 2012-02-08
- Miasto: -
- Liczba postów: 3546
29 września 2013, 23:49
u mnie kiedyś było jak pies z kotem, teraz im sie nie chce, mają dużo lepsze relacje niż 10 lat temu, ale nie moge ich nazwać kochającymi się rodzicami, nie ma pomiędzy nami żadnej czułości, śpią osobno
30 września 2013, 08:05
moi się rozwiedli zanim wyszły mi wszystkie mleczaki ;-DDD