- Dołączył: 2012-11-06
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 194
27 września 2013, 12:57
Cześć dziewczyny, za rok wychodze za mąż za chłopaka z którym mieszkam od 1,5 roku a chodzę z nim od prawie 4....W sierpniu mi się oświadczył... powiedzieliśmy o tym moim rodzicom i oni zareagowali b.pozytywnie, swoim powiedział przez telefon bo mieszkają 300 km od nas, a dopiero tydzień później pojechał na weekend porozmawiać z nimi, że na 2014 rok chcielibyśmy zaplanować ślub. Dodam, że on nie liczy na ich wielką pomoc materialną, raczej w dużej mierze sam będzie pokrywał koszty....
Z jego rodzicami jest problem. Znają mnie. Jeździłam tam wielokrotnie, za każdym razem wiozłam a to ciasto, a to cos, dzwonię do nich na każde imieniny i urodziny...Mój narzeczony mieszka u mnie, wiedzą, że gotuję mu, że dbam o niego, a mimo to wiem że nie cieszą się na ten ślub... Najpierw domyśliłam się tego kiedy mój D. wrócił od nich (mówił, że pytali czemu za rok, a czemu we wrześniu, a czemu wesele jednodniowe, w końcu stwierdzili, że myśleli że ten ślub będzie za 3 lata!) - tu dodam, że mamy po prawie 26 lat:). Myślałam, że po prtu są w lekkim szoku, że muszę dać im chwile czasu ale oni coraz bardziej dają mi odczuć że się nie cieszą. Moi rodzice zaprosili ich już w sierpniu, aby przyjechali by się z nimi zapoznać, pogadać o weselu itd., a oni do dziś nie przyjechali. Bynajmniej nie dlatego, że nie mogą. Nie chcą. Skąd to wiem? Jeżdżą co tydzień na jakieś wycieczki to tu to tam, albo siedzą weekendami w domu,a kroku w kierunku tego spotkania nie zrobili mimo iż byli zapraszani kilkakroitnie....
Dziewczyny, połozyło to cień na mojej radości ze ślubu...:( w dodatku za tydzień muszę tam jechać na wesele kuzyna mojego D...boje się. Jak się zachowywać? starałam się bardzo by mnie poznali z jak najlepszej strony, a tu coś takiego... jestem rozżalona:(
- Dołączył: 2010-09-07
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 968
27 września 2013, 13:44
Edytowany przez pooziomkaaa 4 sierpnia 2019, 15:54
- Dołączył: 2012-11-16
- Miasto: Tomaszów Mazowiecki
- Liczba postów: 725
27 września 2013, 13:49
Nic na siłę - jak będziesz dla nich zbyt "słodka" to przyniesie to odwrotny skutek. Nie pozwól sobą manipulować. To Twój przyszły mąż ma Ciebie kochać, oni to tylko taki dodatek - pamiętaj o tym. Zresztą mieszkają 300 km stąd więc i tak nie będziesz ich często widywać.
- Dołączył: 2011-07-07
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 1517
27 września 2013, 13:55
olej i przestań się płaszczyć. Jak będą widzieć, że to robisz to będą mieć nad tobą emocjonalną kontrolę. Okazuj im szacunek - nawet nie ze względu na nich ale swojego lubego - TY pewnie też nie chciałabyś by źle się zachowywał w stosunku do twoich rodziców. Mów dzień dobry, do widzenia, dziękuję, proszę i inne tym podobne np przy stole itd ... rozmowy prowadź oszczędnie - na tematy bezpieczne - jak pogoda ;) nie omawiaj z nimi swoich decyzji - nie daj się wciągnąć w tłumaczenie się przed nimi ze swojego życia ... a będzie ok ;) jak już ktoś napisał: nie musisz się z nimi lubić, wystarczy, że okazujesz im szacunek ;) i nie dlatego,że na niego zasłużyli - ale dlatego, że w ten sposób okazujesz szacunek, zrozumienie i wsparcie swojemu partnerowi. Jeśli jego rodzice będą go nastawiać przeciw tobie to taka postawa sprawi, sporo Ci pomoże.
życzę powodzenia i dużo cierpliwości ..
- Dołączył: 2010-05-10
- Miasto: Mauritius
- Liczba postów: 21812
27 września 2013, 13:57
pooziomkaaa napisał(a):
300 km to jest duża odległość, licząc w obie strony to w ciągu jednego dnia zrobią 600 km, to nie jest przejazd godzinny w jedną stronę, tylko cała wyprawa i być może męcząca dla nich. Przyjadą na 2-3 godziny i z powrotem będą wracać. Spójrz na to z tej strony i najlepiej by Twój partner otwarcie porozmawiał z nimi i zapytał o powód niechęci do przyjazdu, wówczas nie będziesz snuła domysłów, czy dorośli do bycia teściami..
Czy ja wiem czy to duzo? Moich tez tyle dzieli a do tego bariera jezykowa. A widzieli sie juz kilkakrotnie:)
Autorko, a moze zapytaj ich wprost? Co stoi na przeszkodzie? Walnij prosto z mostu, przeciez nikt cie nei zje a bedziesz wiedziala na czym stoisz.
Twoi rodzice zaprosili ich w sierpniu. To jest dwa miesiace temu, to naprawde nie jest dlugo. Skoro jezdza na wycieczki to znaczy ze maja cos do roboty-wlasnei te wycieczki. Ja sie nie dziwie ze maja wieksza ochote sobei gdzies pojechac i odpoczac niz jechac na kawke z kims obcym jeszcze. Daj im czas. Slub za rok dopiero.
Edytowany przez KotkaPsotka 27 września 2013, 14:02
- Dołączył: 2012-11-06
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 194
27 września 2013, 14:01
Szczerze mówiąc mam wielką ochotę spytać ich wprost, ale mój narzeczony mówi o nich sam, że "nie wie nigdy co oni myślą, czasem ma wrażenie że jemu mówią jedno, a między sobą drugie". Więc... to chyba dość dwulicowi ludzie, a z takimi trudno o szczerość...
- Dołączył: 2010-05-10
- Miasto: Mauritius
- Liczba postów: 21812
27 września 2013, 14:02
Jaszczurka.lublin napisał(a):
Szczerze mówiąc mam wielką ochotę spytać ich wprost, ale mój narzeczony mówi o nich sam, że "nie wie nigdy co oni myślą, czasem ma wrażenie że jemu mówią jedno, a między sobą drugie". Więc... to chyba dość dwulicowi ludzie, a z takimi trudno o szczerość...
Napij sie z nim na weselu to ci prawde powiedza
- Dołączył: 2011-07-07
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 1517
27 września 2013, 14:09
KotkaPsotka napisał(a):
pooziomkaaa napisał(a):
300 km to jest duża odległość, licząc w obie strony to w ciągu jednego dnia zrobią 600 km, to nie jest przejazd godzinny w jedną stronę, tylko cała wyprawa i być może męcząca dla nich. Przyjadą na 2-3 godziny i z powrotem będą wracać. Spójrz na to z tej strony i najlepiej by Twój partner otwarcie porozmawiał z nimi i zapytał o powód niechęci do przyjazdu, wówczas nie będziesz snuła domysłów, czy dorośli do bycia teściami..
Czy ja wiem czy to duzo? Moich tez tyle dzieli a do tego bariera jezykowa. A widzieli sie juz kilkakrotnie:)Autorko, a moze zapytaj ich wprost? Co stoi na przeszkodzie? Walnij prosto z mostu, przeciez nikt cie nei zje a bedziesz wiedziala na czym stoisz.
Jestem ponad 8 lat po ślubie, przed nim znaliśmy się z mężem 3,5 i co? moja mama nigdy nie widziała się z moim teściem! bo nie przyszedl na slub ani na swieta, ktore byly organizowane u nas! wiec co dopiero rozmowa o spotkaniu przed ślubem ... nasi rodzice poznali sie w kosciele ... tzn moja mama i tata z tesciowa i siostrami meza ... przykre - ale da sie przezyc ... zal mi tylko meza - do ostatniej chwili myslal ze ojciec sie pojawi .. i dyskretnie sie rozgladal ... nic nie powiedzial, ale wiem ze go to zabolalo ... nie wiem na co tesciu liczyl, ze luby w ostatniej chwili zmieni zdanie i zostawi mnie przed oltarzem? dzien przed namawial go usilnie do rezygnacji ze slubu ...
z tesciami nie nalezy walczyc ale nauczyc sie z nimi zyc ... zerwac kontakt jest łatwo - ale nie o to przecież w życiu chodzi ... i tak masz lepiej bo mieszkasz daleko a moi sa kilka ulic dalej ... i jeszcze jakis czas temu lubili wpadac bez zapowiedzi ... wydzwaniaja do mojego jak jest w pracy i pomijaja mnie we wszelkich ustaleniach ... szkoda pisac bo juz nakrecam :P
- Dołączył: 2010-05-27
- Miasto: Paralia
- Liczba postów: 2966
27 września 2013, 16:30
jestes ze swoim D. a nie z nimi, niestety wszystkim nie dogodzisz, nie przejmuj się i ciesz się swoim szczęsciem;)
Edytowany przez energeticgirl 27 września 2013, 16:30
27 września 2013, 16:58
Co za ludzie, dobrze dziewczyny piszą "olej to!". ![]()
To Wasz ślub, Wasze wesele, nie chcą, nie podoba im się, to może niech w ogóle nie przyjeżdżają?? Na cholerę?! Chyba, że oni myślą, że Wy chcecie od nich kasy na tę uroczystość - i może to im przeszkadza, "boli".
Poza tym jak można się nie cieszyć? Skoro Wam ze sobą dobrze, dogadujecie się, jesteście też już "troszkę" ze sobą? Nie rozumiem![]()
Tak czy siak, nie przejmuj się tym - ciesz się swoim szczęściem ![]()