25 września 2013, 12:56
Witam. Chciałabym poznać waszą opinię i doświadczenia. Mam sporą nadwagę z którą próbuję walczyć. Moja rodzina, szczególnie mama strasznie mnie demotywuje swoimi uwagami. Kiedy kupię jakikolwiek ciuch rzuca tekstem " a to czasem nie jest za małe" ? Przy rodzinie, znajomych ciągle wytyka mi, że muszę się odchudzać, przytyłam, jestem gruba... Gdy próbuję coś zmienić, jem mniej, ćwiczę - większość domowników patrzy z politowaniem albo mnie wyśmiewa..
Mama poucza mnie, że nie powinnam jeść wcale słodyczy, a za 2 dni przychodzi i ...
M : kupiłam drożdżówkę z dżemem do kawy, zjedz sobie
Ja : Nie dziękuję
M : no i co ? obraziłaś się ? tobie to nic nie można powiedzieć! mówię, że masz zjeść
Nie rozumiem..
![]()
Jakie są wasze przeżycia? Rodzina ingeruje w waszą dietę, szykanuje was gdy trenujecie?
Edytowany przez in.love 25 września 2013, 12:59
25 września 2013, 14:40
Mnie ogólnie rodzina wspiera.
Nie wyżerają mi jajek i jogurtów naturalnych, za co jestem im wdzięczna. Szybko zjadają słodycze z naszej kuchennej szafki słodkości i zostawiają tylko chipsy i śliwki w czekoladzie, których nie cierpię. ;D
Tata pyta czasami rano ile ważę, tak ze zwykłej ludzkiej ciekawości i zrzędzi jeśli ważę mniej niż 50 kilo. ;)
- Dołączył: 2013-08-23
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 465
25 września 2013, 17:29
Od swojego taty wiecznie słyszałam że mam wielkie dupsko, że mój brzuch wygląda jakbym była w 4 miesiącu ciązy, że nogi to on ma zgrabniejsze niż ja xD Jak zaczęłam sie odchudzać, to nagle mama zaczęła sie wpatrywac w to co jem, ile tego jem, czemu tego, tamtego nie jem.. Nie wytrzymałam na diecie i jadłam znowu to samo, wiec z powrotem zaczęło sie ze gruga jestem itp. A 1,5 roku temu sama z siebie przed maturą schudłam 10 kg, nie wiem kiedy, w domu też sie kapli dopiero jak zaczełam mocniej ściskać paski w spodniach i przeżywalam horror że mnie porypało że sie odchudzam, że pewnie anoreksja mi w głowie, że zepsuje se zdrowie itp. :P Rodzinka ma to do siebie że i tak i siak jakiś pretekst do docinków się znajdzie :D A mój tata chociaż nie wiedział co to celullit, dzieki reklamom już wie i gnębi mnie i moją siostre że go mamy :D
25 września 2013, 19:15
w moim dietetycznym przypadku rodzina jest niezwykle wredna. zaczynając od złośliwych komentarzy (głównie dotyczących "nadmiaru" warzyw), kończąc na wyjadaniu moich podpisanych produktów i wypieraniu się tego faktu. najgorszy jest ojciec (na szczęście widzę go tylko kilka razy w roku), który na przykład dzisiaj stał nade mną, gdy gotowałam potrawkę z kurczaka w porach i tylko powtarzał z obrzydzeniem "łe, ble, sama trawa".
kiedy ważyłam, ile ważyłam, ciągle robił awantury matce, że dopuściła do tego, bym się tak spasła. i matka zabroniła mi pojawiać się przez to na uroczystościach rodzinnych z udziałem krewnych ze strony ojca, głównie ze względu na bratową ojca, która regularnie pastwiła się nade mną i moją wagą, sama mając syna ważącego około 180 kg (stan na 2009 rok). ja już schudłam 70 kg, a kuzyn nadal tyje. pozostali członkowie bliższej i dalszej rodziny trochę komentowali moje kształty, ale kulturalnie.
25 września 2013, 23:18
Dzięki za odpowiedzi i rady :) Skorzystam! Miło poznać wasze zdanie na ten temat :)))
25 września 2013, 23:19
luumu napisał(a):
w moim dietetycznym przypadku rodzina jest niezwykle wredna. zaczynając od złośliwych komentarzy (głównie dotyczących "nadmiaru" warzyw), kończąc na wyjadaniu moich podpisanych produktów i wypieraniu się tego faktu. najgorszy jest ojciec (na szczęście widzę go tylko kilka razy w roku), który na przykład dzisiaj stał nade mną, gdy gotowałam potrawkę z kurczaka w porach i tylko powtarzał z obrzydzeniem "łe, ble, sama trawa".kiedy ważyłam, ile ważyłam, ciągle robił awantury matce, że dopuściła do tego, bym się tak spasła. i matka zabroniła mi pojawiać się przez to na uroczystościach rodzinnych z udziałem krewnych ze strony ojca, głównie ze względu na bratową ojca, która regularnie pastwiła się nade mną i moją wagą, sama mając syna ważącego około 180 kg (stan na 2009 rok). ja już schudłam 70 kg, a kuzyn nadal tyje. pozostali członkowie bliższej i dalszej rodziny trochę komentowali moje kształty, ale kulturalnie.
Niewyobrażalne to jest dla mnie... Dobrze, że to przetrwałaś
- Dołączył: 2013-08-23
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 465
28 września 2013, 00:52
to już nawet nie było chamstwo tylko pod patologie mi to zaleciało.. już wole jak sie tata ze mnie śmieje że mam celullit, przynajmniej wiem że nie ma mi tego za złe :)