- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 września 2013, 11:33
Jestem z chłopakiem już 3,5 roku. poznaliśmy się na studiach kiedy jeszcze i ja i on byliśmy w innych związkach. Teraz mamy po 23 lata.rok temu mieliśmy warunek z jednego przedmiotu na ostatnim semestrze, co skutkowało praktycznie rokiem w plecy. od czerwca zeszłego roku do lutego mieliśmy wolne,a w kolejnym semestrze musieliśmy się raptem tylko kilka razy pokazać na uczelni.
ja jeszcze przede studiami starałam się zachaczyć na wakacje o jakąś pracę dorywczą, żeby mieć na swoje jakieś małe wydatki, a to kosmetyki, czy jakiś wypad na miasto ze znajomymi żeby ciąglenie nie brać od rodziców. na studiach pracowałam dorywczo jako sprzedawca. pracowałam po 6godzin dwa - trzy razy w tygodniu gównie w weekendy.kiedy dowiedziałam się że będe miałam rok w plecy akurat zwolnił się u nas etat wiec wskoczyłam na miejsce koleżanki i teraz pracuję co drugi dzień po 12 godzin. moj chlopak od miasta w którym się uczyliśmy, mieszka w odległości 20km na takiej małej wiosce. 4 lipca mieliśmy obrone. od kąd jesteśmy razem on ani razu nie pracował.mieszka cały czas z rodzicami i ciągle od nich na wszystko bierze. na prawdziwej randce nigdy nie byłam...
czasami dorabia sobie u kolegi na caterringach ale to żadko i w sumie to są jakieś może 100-200 zł miesięcznie z czego wszystko potrafi wydać na palenie z koleżkami... rece mi się łamią bo już sama nie wiem co mam robić. zwłaszca że dobiła mnie dzisiejsza rozmowa z mamą :(
ja ciągle odkładam pieniądzę.marzę o mieszkaniu i o usamodzielnieniu się, kiedy z nim rozmawiam twierdz że on też tego chce, ale nic w tym kierunku nie robi. obiecywał rok temu że znajdzie prace na okres tego roku do obrony. w rzeczywistości rok czasu przebimbał siedząc w domu a co drugi dzień u mnie stołując się... później znów z nim rozmawiałam prosiłam żeby po obronie zaczął czegoś szukać, żebyśmy mogli myśleć o wspólnej przyszłości, obiecywał że tak zrobi i co i dupa.jest połowa wrześniaa on jak nic nierobił tak dalej w domu siedzi :( jest mi strzasznie przykro.mam wrażenie że mi życie przez palce ucieka. na imprezy na studiach nie chodziliśmy bo ile razy można go sponsorować... nigdzie nie wychodzimy.... za wszystko ja płace, czy to wypad do kina czy na jakiś obiad do restauracji... ale ile tak można. kocham go i wiem że on kochamnie. jest bardzo uczuciowym i wrażliwym człowiekiem. jest dobry, ale nie czuję się przy nim jak kobieta,nie mam poczucia bezpieczeństwa. nie wiem co dalej robić, czy trwać dalej w tym związku wierząc że coś się zmieni, czy po prostu to zakończyć???? niby planuje otworzyć jakąś firmę po nowym roku... ale jaką mam gwarancję że nasze życie ulegnie zmianie.
jak wiadomo rodzice chcą dla nas dobrze, a moja mama poprostu się o mnie martwi. wie czego ja pragnęi widzi co się dzieje... a dzisiejsze słowa mnie dobiły. powiedziała że nie widzi dla nas przyszłości, że on się nie zmieni, i że będzie dla mnie ciężarem na który będę musiała charować... w głębi serca dopuszczam taką myśl, ale tak żyć nie chcę, bo dlaczego tylko jedna strona ma dawać??? rodzice bardzo Go lubią, jest fajnym i sympatycznym człowiekiem, lecz pragną abym ja byłą szczęśliwa i nie mówią tego żeby mi przykrość sprawić tylko chcą abym byłą pewna swojego wyboru.
napiszcie mi proszę czy byliście kiedyś w takiej sytuacji i jak to u was się skończyło. Czy powinnam jeszzce czekać i dalej prosić czy zamknąć ten rozdział i rozstać się z Nim???
17 września 2013, 12:02
17 września 2013, 12:24
17 września 2013, 12:29
17 września 2013, 12:36
17 września 2013, 12:51
17 września 2013, 12:53
17 września 2013, 13:01