- Dołączył: 2011-02-12
- Miasto: Wieś
- Liczba postów: 817
12 września 2013, 19:30
Cześć dziewczyny! Piszę żeby uzyskać od Was informację, czy to normalne... Jestem z moim M. 2 lata i uważam, że jest to wystarczający czas aby się poznać. Na nic nigdy nie naciskałam, ale wiedziałam od początku że go kocham nad życie i to z nim wiązałam przyszłość. W minione wakacje mi się oświadczył i..lawina ruszyła... Czuję się jakbym miała pętlę na szyi, jestem zestresowana i strach mnie oblatuje jak sobie pomyślę że na zawsze mam się z kimś związać;( Bardzo kocham mojego M. i nikogo nigdy tak nie kochałam jak jego, ale tak strasznie się boję tej naszej wspólnej przyszłości że nie wiem co mam robić. Zamiast radości i szczęśliwego planowania wesela ja nic tylko marudzę i się wydzieram, i tak od lipca...Nie jestem już nastolatką (mam 26 lat skończone) i mieszkałam już sama przez 6 lat, obecnie mieszkam znowu z rodzicami z powodu pracy jaką znalazłam niedaleko domu. Czy możecie mi coś doradzić w tej kwestii? Jak się czułyście przed ślubem? Ja nie wiem, czy nie jestem dojrzała, czy może to jednak nie to, bo to chyba nienormalne tak się bać być z kimś kogo się kocha..:( Pomocy...
- Dołączył: 2010-03-11
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 15091
12 września 2013, 22:30
Miałam tak samo. A że nie planowaliśmy wesela to przekładałam ślub przez jakieś 2 lata. No i pobraliśmy się ponad 2 miesiące temu- zaczęła się proza życia:P
Bałam się, ale po ślubie jest...fajniej? Przynajmniej u mnie- zdecydowanie większe poczucie bezpieczeństwa i fajnie być żonką:D
Edytowany przez sacria 12 września 2013, 22:30
- Dołączył: 2012-04-28
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 8463
12 września 2013, 22:51
Wydaje mi się, że do końca nie jesteś gotowa na podjęcie tego kroku. Może poczekajcie nieco z ślubem? Oswoisz się z sytuacji i nacieszysz okresem narzeczeństwa ;) Ja z moim obecnym mężem znałam się od przedszkola, byliśmy parą od końca gimnazjum, a wzięliśmy ślub jak skończyłam studia i szczerze Ci powiem, że w ogóle się nie bałam. Trochę się stresowałam, ale raczej sprawami organizacyjnymi i tym, że mogę się wygłupić prze gośćmi. W sumie to od kiedy się zaręczyliśmy (czyli przez dwa lata) marzyłam o tym, żeby móc nazywać go swoim mężem ;)
- Dołączył: 2013-07-09
- Miasto: Bydgoszcz
- Liczba postów: 657
13 września 2013, 08:42
Chyba każda tak ma, gdy nie trafi na odpowiedniego faceta...Niestety :(
Edytowany przez Caatty18 13 września 2013, 08:42
13 września 2013, 10:54
ja miałam w życiu dwa związki z jednym i z drugim zamieszkałam u jednego pojawiały sie watpliwosci wiec zrezygnowałam z tego u 2 nie :) i kiedys ten pierscionek dostane ..zreszta on to by juz chciał ale rok dla mnie to za krótko..ludzi którzy sa ze soba 8 lat i nie zamieszkuja razem...sory ale ja tego nie moge zrozumiec:)
13 września 2013, 12:06
moze najpierw powinniscie ze soba zamieszkac? dotrzec sie? co innego randki, co innego wspólne zycie... pogadaj szczerze z nim, powiedz mu o swoich obawach... a w góry jako małżenstwo tez mozecie jeździć ;)
- Dołączył: 2013-07-08
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 349
14 września 2013, 12:42
SUperLaska24 napisał(a):
Zawsze byłam zagorzałą singielką. Miałam facetów, ale raczej nie na poważnie, jak mi się nudzili to z nimi zrywałam. No i patrzę przez pryzmat mojej rodziny, gdzie chyba 2/3 rodziny jest albo rozwiedziona albo żyją jak pies z kotem (moja matka i ojciec). Być może stąd ten strach, że nie chcę powtórzyć schematu? No nic, wygadam się trochę to mi może w czymś pomoże, ale szczerze mówiąc tęsknię za tym czasem kiedy beztroosko chodziliśmy sobie po górach i było tylko tu i teraz....
Pewnie to stad. Moi rodzice wiecznie sie kłóca i nie okazuja sobie czulosci i tez sie balam slubu. Teraz widze, ze odpowiedni facet moze wyleczyc z lęków ;p Ale z moim poprzednim tez nie mialam ochoty na jakies sluby, ch*je-muje suknie bezy :P A teraz po cichutku fantazjuje o naszym slubie ;)
Moze wiec musisz dorosnac do tej decyzji, oswoic sie z nia, zdac sobie sprawe ze we dwojke ksztaltujecie malzenstwo i nie musi byc jak w rodzinie;)