Temat: Sytuacja życiowa warunkuje decyzje o posiadaniu dzieci

Witam serdecznie!

Otóż mam pewien problem który bardzo mi doskwiera i nie bardzo wiem co zrobić  
Wraz z narzeczonym postanowiliśmy,że chcemy zostać rodzicami.Mamy już prawie po 30 lat,za rok bierzemy ślub.

Narzeczony chce mieć dzidziusia około 2-3 lata po ślubie.

Niby wszystko pięknie ale ja nie mam jednego jajnika  Mam owulację cykliczną z tego drugiego,jest w pełni sprawny - np.3 miesiące mam owulację z tego sprawnego a później przez 3 miesiące nic :/ 
A jeżeli ja za te 2-3 lata nie będę mogła zajść w ciążę bo ten drugi jajnik odmówi posłuszeństwa? 
Do tego jeszcze robi mi się jakaś torbiel / narośl na zdrowym jajniku bo byłam u mojej ginekolog wczoraj i po usg wyszło,że mam jakiś twór około 0,5 mm na zdrowym jajniku :(
Prosiłam go,że chcę wcześniej starać się o dzidzie,przed ślubem ale on twierdzi,że po ślubie to jest łatwiej no i że normalnie ludzie robią dzieci dopiero po ślubie bo jak to wygląda przed  Przecież 2-3 lata to kupa czasu,nie wiem co może stać się z moim organizmem przez taki długi okres czasu :/

Oboje pracujemy,mamy mieszkanie co prawda wynajmowane ale dobrze się nam żyje.On chce być tatą ale stereotypy nie pozwalają mu a ja martwię się bo nie wiem czy za tyle lat ja jeszcze będę mogła być mamą 

Na pewno dalibyśmy sobie radę - on chce być tatą ale granicą jest ślub i czas oczekiwania na dzidzie będzie przedłużał się w nieskończoność a ja będę już po 30 
To nie jest obsesyjna chęć bycia mamą ale strach o to,że gdy już pokonamy te progi typu ślub,odłożenie jakichś pieniędzy itp itd ja już nie będę mogła zajść w ciążę 

Jak przekonać go do wcześniejszego starania się o maleństwo?  
Tutaj względy zdrowotne mają ogromne znaczenie.
Co prawda mam już Skarba z poprzedniego związku ale chcę być jeszcze mamą i chcę aby mój mężczyzna być tatą mojego dzidziusia.
Teraz wydaje mi się ,że ważniejsze od moich uwarunkowań zdrowotnych są kwestie 'co powiedzą ludzie' i 'co powie ksiądz jak będziemy chcieli kościelny' :( a ja czuję,że za te 2-3 lata ja nie będę mogła mieć maleństwa :/
Czy ślub to na prawdę taka magiczna granica po której dopiero można starać się o dziecko?Dla mnie to jakaś bzdura ale jak mu to wytłumaczyć? 
Mój mąż tez pochodzi z bardzo konserwatywnej i katolickiej rodziny, a ślub wzięliśmy 10 lat po narodzinach naszego synka :) teraz też mam problemy z zajściem w ciąże i rozumiem twoje obawy, idź z narzeczonym do lekarza może on go uświadomi czym grozi ci czekanie
"Co ludzie powiedzo???"  -> najgłupszy z możliwych argumentów...

Znałam taką konserwatystkę... Dziecko TYLKO po ślubie, w nowym mieszkaniu, przed ciążą obowiązkowo milion badań i szczepień. A ile się ona nagadała na osoby, które "wpadły"... Jaka to nieodpowiedzialność i w ogóle... Dziecko od razu po slubie bez kariery - też wg. niej głupota... I wiesz co?
Ma już stabilną pracę, ładne mieszkanie i któryś rok z rzędu stara się o dziecko a ciąży jak nie było tak nie ma...
Mają piękne mieszkanie, dobre prace, samochód, wakacje co roku i kotki w mieszkaniu, zamiast dzieci... 
Działaj póki jesteś zdrowa na tyle, aby bez problemu spełnić swoje marzenie...
Ja już od dwóch lat nie biorę tabletek ponieważ przeważyły względy zdrowotne właśnie.
Ale mój narzeczony upiera się aby używać prezerwatyw i tak też robimy więc nawet nie mamy szans wpaść a chyba była bym w siódmym niebie...
Czuję się jak jakaś smarkula bzykająca się na tylnym siedzeniu samochodu w tajemnicy przed mamą a później w strachu sprawdzającą czy nie pękła prezerwatywa - on zawsze sprawdza :( ostatnio pękła przy zdejmowaniu - już po wycofaniu a on miał minę jakby ducha zobaczył i przez 2 dni patrzył się na mnie dziwnie czy oby nie zaciążyłam :(

Ślub,ślub,ślub - przecież dziecko i tak będzie miało jego nazwisko czy teraz czy po ślubie i ja w rezultacie też więc to jest takie sranie w banie - przepraszam ale juz inaczej nie umiem powiedzieć.

Zabezpieczamy się jak małolaty - aż wstyd przed samą sobą czuję...masakra
skoro sie martwi " co ludzie powiedza" to jakim cudem wzial kobiete z dzieckiem?  ja nie mam oczywiscie nic przeciwko ;) no ale jak taki z niego tradycjonalista to troche dziwne... poza tym argument zdrowotny jest decydujacy i moim zdaniem nie ma na co czekac.... a jak 2-3 lata po slubie nie dasz rady urodzic to Cie zostawi, bo nie mozesz miec dzieci? 
Pasek wagi
A czemu ślub dopiero za 3 lata? (jeśli można wiedzieć ;P) Nie da się tego jakoś przyśpieszyć, żeby miał zachowany ten swój "porządek"?
Wkurza mnie ta cała sytuacja,zupełnie jakby ślub miał coś zmienić - co będzie bardziej kochał nasze dziecko czy co...
On pracuje w takim miejscu gdzie lepiej brzmi - 'będziemy mieli z ŻONĄ dziecko' nić 'będziemy mieli z NARZECZONĄ dziecko' i wydaje mi się,że to wszystko przez to 'co ludzie powiedzo' :/ Durne.

A ja należę do złośliwych niestety i jeżeli nie zgodzi się na starania o dziecko teraz gdy jestem jeszcze na tyle zdrowa to ja później utrudnię mu 'robienie' dziecka gdy już tak bardzo będzie miał do tego warunki - za karę :( wiem,że to paskudne co napisałam ale dlaczego tylko on ma decydować kiedy mamy mieć dziecko?Co - zrobi je sobie sam,że ja nie mam nic do gadania?
Dla mnie dziecko to nie nowość - wiem,że była bym dobra mamą ponieważ mam już dużą córę i kolki i ząbkowania nie są mi obce....ajjjjj dość mam :(

DollyPolly napisał(a):

A czemu ślub dopiero za 3 lata? (jeśli można wiedzieć ;P) Nie da się tego jakoś przyśpieszyć, żeby miał zachowany ten swój "porządek"?

Ślub za rok w wakacje - idealnie 2 lata po zaręczynach...żeby wszystko miało swój 'porządek'

Nie można tego przyspieszyć ponieważ on uparł się,że to ma być super wesele które mamy zapamiętać do końca życia - ok tu się z nim zgadzam,tez chcę aby był to wyjątkowy dzień ale jeszcze nawet nic nie mamy a on musi odkładać kasę na ten dzień i policzył,że za rok wszystko się uda i na wszystko będzie nas stać - ok,jest takim racjonalistą ale nie pomyśli o tym,że życia nie da się ułożyć idealnie - zawsze coś może się stać - choroba np.

A jeżeli ja po tym naszym wielkim cudownym weselu będę musiała usunąć drugi jajnik bo narośl urośnie do 2 cm i się otorbi...:( Co wtedy...
Jest dużo takich facetów jak Twój narzeczony... Miałam już prawie w rodzinie takiego ;) Konserwatysta, katolik, bardzo wierząca rodzina (chyba ich się obawiał). Kiedyś niemal zaliczył wpadkę i powiedział narzeczonej, że nie umiałby kochać dziecka, które urodziło się przed ślubem... 
Presja otoczenia???
Walić to co ludzie POWIEDZO 
wiesz mnie też to dziwi, że skoro tak się martwi o to czy jego będzie "ślubne" to aż dziw, że wziął kobietę z dzieckiem (żeby nie było, dla mnie to coś normalnego). i jeszcze te jego sprawdzanie prezerwatyw... sorry, ale ja bym się czuła traktowana jak "kobieta gorszej kategorii" przy takim facecie- bo seks z Tobą to może a wpaść się boi? to co Ty jesteś materacem dla niego? Ty się jeszcze dwa razy zastanów czy to na pewno TEN facet jest dobry na towarzysza życia bo póki co to on z Tobą pogrywa magicznym słowem ślub, ma z Tobą seks a dziecka nie chce.Skoro jest taki wierzący to czemu uprawia z Tobą seks? Przecież ma grzech ciężki. Widać jaka ta jego wiara "z głębi duszy".

DollyPolly napisał(a):

Jest dużo takich facetów jak Twój narzeczony... Miałam już prawie w rodzinie takiego ;) Konserwatysta, katolik, bardzo wierząca rodzina (chyba ich się obawiał). Kiedyś niemal zaliczył wpadkę i powiedział narzeczonej, że nie umiałby kochać dziecka, które urodziło się przed ślubem... Presja otoczenia???Walić to co ludzie POWIEDZO 


Co za hipokryta. Niedobrze mi na myśl, że tacy faceci istnieją.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.