20 sierpnia 2013, 21:47
nie wiem co robić :(
Przeczuwałam to, a dziś przeczytałam jego rozmowy i mam już dowód :(
NIe wiem jak się zachować, pomóżcie mi :(
W ostatnim wpisie napisałam więcej.
21 sierpnia 2013, 17:42
Justitinka napisał(a):
Dodam tylko że sama będąc w związku ponad 6 letnim pisałam z przyjacielem godzinami, dniami i wieczorami. Pisałam, że jest lekiem na całe zło, że uwielbiam gdy sprawia że się uśmiecham. Pisałam bo był moim najlepszym przyjacielem i mogłam z nim pisać o wszystkim a dzięki jego męskiemu oku niejeden kryzys udało mi się rozwiązać. Mój chłopak nie do końca potrafił to zrozumieć, mówił że rozumie, że nie ma z tym problemów [to był jeden z jego najlepszych kolegów], a niestety okazało się sam przespał się z moją "przyjaciółką" :D Chciałam jednak zasugerować, ze czasami takie pisanie które nam się wydaje flirtem tak na prawdę nim nie jest. Może Twój facet po prostu znalazł koleżankę/przyjaciółkę. Może Ona też traktuje go TYLKO jako kolegę/przyjaciela?[piszę w czasie przeszłym ponieważ aby ratować związek całkowicie zrezygnowałam z tej znajomości. I nie da się jej już teraz odbudować ponieważ wiem, że to ja sama taką decyzję podjęłam i muszę w niej wytrwać]
chyba bym się załamała, gdyby mój mąż miał taką "przyjaciółeczkę" i marnował czas na gadanie z nią zamiast ze mną rozmawiać i ten czas spędzać ze mną
próbuję zrozumieć wasze toki rozumowania ale mi nie idzie
zadałam sobie pytanie, czy wolalabym być sama ale nikt mnie nie robi w balona i mam spokojne myśli czy mieć męża i przeżywać takie hece - i wybrałam wersję 1, może nie jestem stworzona do wybaczania takich rzeczy, nie wypbrażam sobie, by znalazł sobie przyjaciółkę na gg i to jeszcze gadają jak ja zmywam po kolacji i wyznania "jesteś lekiem na całe zło"... litości
- Dołączył: 2013-03-07
- Miasto: Zakopane
- Liczba postów: 1936
21 sierpnia 2013, 19:19
_morena napisał(a):
Justitinka napisał(a):
Dodam tylko że sama będąc w związku ponad 6 letnim pisałam z przyjacielem godzinami, dniami i wieczorami. Pisałam, że jest lekiem na całe zło, że uwielbiam gdy sprawia że się uśmiecham. Pisałam bo był moim najlepszym przyjacielem i mogłam z nim pisać o wszystkim a dzięki jego męskiemu oku niejeden kryzys udało mi się rozwiązać. Mój chłopak nie do końca potrafił to zrozumieć, mówił że rozumie, że nie ma z tym problemów [to był jeden z jego najlepszych kolegów], a niestety okazało się sam przespał się z moją "przyjaciółką" :D Chciałam jednak zasugerować, ze czasami takie pisanie które nam się wydaje flirtem tak na prawdę nim nie jest. Może Twój facet po prostu znalazł koleżankę/przyjaciółkę. Może Ona też traktuje go TYLKO jako kolegę/przyjaciela?[piszę w czasie przeszłym ponieważ aby ratować związek całkowicie zrezygnowałam z tej znajomości. I nie da się jej już teraz odbudować ponieważ wiem, że to ja sama taką decyzję podjęłam i muszę w niej wytrwać]
chyba bym się załamała, gdyby mój mąż miał taką "przyjaciółeczkę" i marnował czas na gadanie z nią zamiast ze mną rozmawiać i ten czas spędzać ze mnąpróbuję zrozumieć wasze toki rozumowania ale mi nie idziezadałam sobie pytanie, czy wolalabym być sama ale nikt mnie nie robi w balona i mam spokojne myśli czy mieć męża i przeżywać takie hece - i wybrałam wersję 1, może nie jestem stworzona do wybaczania takich rzeczy, nie wypbrażam sobie, by znalazł sobie przyjaciółkę na gg i to jeszcze gadają jak ja zmywam po kolacji i wyznania "jesteś lekiem na całe zło"... litości
No widzisz ja sama takiej sytuacji nie potrafię sobie wyobrazić. I osobiście nie chciałabym aby mój mąż miał taką przyjaciółkę bo to predzej czy później źle się skończy. Zresztą jest przysłowie jak suka nie da to pies nie weźmie - prawda.
- Dołączył: 2013-07-16
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 1420
21 sierpnia 2013, 20:13
yuratka napisał(a):
caiyah napisał(a):
tak przeczytałam i ponieważ mi czasem brakło wsparcia w dyskusji to powiem że zgadzam się z Justitinką.Czym innym jest zauroczenie się kimś/zauważenie czyjejś atrakcyjności fizycznej a nawet jednorazowa "miła gadka" czyt. flirt który się natychmiastowo ucina "bo w głowie pojawia się światełko, że mam kogoś bliskiego" a czym innym pisanie przez tydzień albo dłużej z obcą babą/chłopem z podtekstami kiedy ktoś bliski siedzi obok Ciebie- to taki przedłużony flirt, dla niektórych już zdrada (dla mnie by była).Dziewczyny dobrze tu radzą:Przede wszystkim rozmowa, chęć zrozumienia drugiej strony, posłuchanie argumentów i spojrzenie na siebie krytycznym okiem.Żadne tam wywalanie z domu ani nagła odmiana własnej osoby/zajęcie się tylko sobą- bez rozmowy takie posunięcia mogą przynieść więcej szkody niż pożytku.
rozmowa - ok, ale tylko wtedy kiedy winowajca bedzie nalegał. Nie oszukujmy się. kazdy człowiek zachowuje sie tak jak inni mu na to pozwalają. Juz widzę tę sytuację - kochanie wytłumacz mi te wypiski na gg, porozmawiajmy spokojnie, powiedz czego ci brakuje w zwiazku ze mna......,gosc stwierdzi, ze histeryzuje i wykreci sie od rozmowy. jak to faceci - odpowie, ze nie ma o czym gadac. i tyleona pokaze mu swoja otwartośc, ze ciagle mu zalezy, a on odczyta to jako słabośc i dalej bedzie pisał słodkie pierdoły do obcej kobiety. Poczytajcie dobrze w pamiętniku, to nie jest uprzejma wymiana zdan albo zabijanie czasu ze znajoma na gg
kochanie wytlumacz mi te zapiski na gg.
ok jestes za gruba nie dzialasz na mnie tak jak wczesniej , musze sie kochac to sie kocham, zadbala bys o siebie i zrobila cos z tym, zamiast afiszowac sie ze kolejny raz jestes na diecie..... i co byloby milo ? jak schudnie a zwiazek przetrwa to jej to powie
- Dołączył: 2012-05-05
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 357
21 sierpnia 2013, 21:12
Niektórzy tak już mają że czasem nieświadomie flirtują. Ja też całe życie jestem wieczna lolitka ale trzeba umieć rozmawiać. Nigdy partnera swoje nie zdradziłam i nie zdradzę. Ale trzeba uszanować też to że takie rzeczy dzieją się wtedy kiedy zaczyna czegoś brakować i nic się na to nie poradzi. Jesteśmy tylko ludźmi .. uciekamy tam gdzie jest to COŚ czego nam brakuje.
Nie bronię Twojego męża. Pisanie "napisze coś bo uschnę" czy "Jak lubisz gdy się do Ciebie mówi" są na pewno jednoznaczne .. ale stało się. Teraz musicie się z tym jakoś uporać. Jestem zdania, iż powinniście rozmawiać, zmianiać, odświeżać, walczyć, a nie rzucać wszystko w cholerę. Jednak nie możesz też ulegać i brać winy na siebie .. to później faktycznie źle się kończy. Wiem z własnego doświadczenia.
On musi poczuć, że Cię traci, a Ty jednocześnie musisz się zmieniać na taką jaką kiedyś pokochał [nie mówię tu o wadze czy innych fizycznych aspektach] żeby żałował tego podwójnie i żeby zrobił wszystko żeby Cię odzyskać. A wtedy na spokojnie zdecydujesz.. Krzyki, kłótnie, wypominki czy z drugiej strony płacz, przepraszanie i błaganie żeby przestał nie pomogą a pogorszą sytuację ..
_morena : nigdy nie było tak, że ja pisałam sobie a on leżał, siedział czy mył naczynia. Nie popadajmy w skrajności. Ponadto nie miałam ochoty spędzać z nim czasu bo nie miałam ani o czym z nim rozmawiać ani co z nim robić ... nie pociągał mnie ani fizycznie ani psychicznie. Przychodziłam do domu po 12h na uczelni i w pracy, miałam mnóstwo zajęć do zrobienia i stresu a On stał nade mną i "zjedz obiad" [ pewnie tu każda z Was pomyśli. Jezu cudowny facet zrobił obiad, a ona się czepia] wszystko ok. Tylko ciężko by było, żeby tego obiadu nie zrobił skoro miał dziennie 2-3h zajęć, żadnej pracy, żadnego hobby . A ja najzwyczajniej w świecie studia -> praca -> studia -> dom -> odrabianie rzeczy na studia, odrabianie rzeczy na praktyki .. Czasami tryb życia odbija się zbyt silnie na życiu osobistym i nic się na to nie poradzi.I to On zamiast mnie wspierać to wypisywał całe dnie z inną i spotykał się z nią potajemnie. Chociaż to akurat było moją pewnie winą bo często mnie w domu nie było :):) Ponadto żadna z Was nigdy nie wie jakby się zachowała dopóki w takiej sytuacji się nie jest . Łatwo gdybać a ciężej później cokolwiek zrobić.
Ponadto w każdym związku jest tyle chwil, sytuacji, uczuć o których nie wiemy i których nie da się opisać że ciężko doradzić "zrób tak albo tak". Pamiętajmy, że każdy związek tak samo jak żady człowiek jest inny. I tylko autorka i jej mąż wiedzą jak jest miedzy nimi na prawdę. Co ich łączy, a co ich dzieli o co warto walczyć a co warto odpuścić.
Związek to przecież są też chwile wsparcia, poświęcenia, kompromisu, trwania w chwilach zwątpienia, podnoszenia po upadkach i świętowania sukcesów ... Nikt z Nas Droga autorko nie był z Wami w Waszym życiu, Ty i Twoje serce na pewno wiecie najlepiej czego chcecie ;)
I nie osądzajmy ani Jej ani Jego. Żebyśmy nigdy w życiu sami osądzani nie byli ;)
Edytowany przez Justitinka 21 sierpnia 2013, 21:54
22 sierpnia 2013, 10:38
Dziękuję Wam dziewczyny za wszystkie opinie. Wszystko uważnie przeczytałam, przemyśliwuję. Z mężem rozmawiamy o tym, co się dzieje, co będzie dalej - czas pokaże. Pozdrawiam :)
- Dołączył: 2013-08-19
- Miasto: las
- Liczba postów: 18
22 sierpnia 2013, 12:51
autorko spojrz na swoja wage... nie dziwie sie ze poszedl do innej.. zapuscilas sie i teraz placzesz przeciez wyglad jest ogromnie wazny tak samo jak porzadanie.. a ciezko wymagac od faceta by pociagalo go ponad 100 kilo....
- Dołączył: 2013-03-07
- Miasto: Zakopane
- Liczba postów: 1936
22 sierpnia 2013, 13:10
kajam654 napisał(a):
autorko spojrz na swoja wage... nie dziwie sie ze poszedl do innej.. zapuscilas sie i teraz placzesz przeciez wyglad jest ogromnie wazny tak samo jak porzadanie.. a ciezko wymagac od faceta by pociagalo go ponad 100 kilo....
Oj koleżanko troszkę się rozpłodziłaś, za nim coś napiszesz to ugryź się w język.
Zapuścić to można włosy lub brodę.
A atrakcyjnym i sexy można być w każdej wadze.
Oby ciebie nic podobnego nie spotkało, jest przysłowie
„Nie czyń drugiemu co tobie nie miłe”
Edytowany przez Rudabajka 22 sierpnia 2013, 13:11
- Dołączył: 2013-08-19
- Miasto: las
- Liczba postów: 18
22 sierpnia 2013, 13:17
napisalam poprostu bolesna prawde.. nie oszukujmy sie..
a przytyc mozna 5,10 kilo ale jak ktos wazy ponad stowe przy autorki wzroscie to jest zapuszczenie sie i zaniedbanie.. sory ale dla mnie nawet jak zrobi perfekt makijaz i super sie ubierze- nie bedzie sexy, bo jest otyla, a otylosc nie jest sexy i mezowi zaczelo to wkoncu przeszkadzac..
22 sierpnia 2013, 14:30
Szczerze? Jeśli to nic poważnego - niech zerwie z nią kontakt, jeśli jednak będzie się opierał - masz odpowiedź...
- Dołączył: 2010-04-12
- Miasto: Liverpool
- Liczba postów: 1415
28 sierpnia 2013, 22:51
kiedy ja poznalam mojego meza bylam zamieszana z 3 innymi, niby cos tam miedzy nami bylo, ale nic sie nie rozwinelo, utrzymywalam z nimi kontakt kolezenski. wiec kiedy poznalam mojego meza, zawrocil mi w glowie, nie mialam watpliwosci ze to z nim chce byc, ze to on jest tym jedynym, jednak on byl zazdrosny o tych innych i kazal mi uciac z nimi kontakt.
i tak zrobilam. i mimo ze nie mial prawa mnie o to prosic, bo powinien mi ufac bla bla..
ale jezeli naprawde nam na kims zalezy, to pokazujac mu to w taki sposob, budujemy naprawde mocne zaufanie. urwalam kontakt z nimi. BEZ PROBLEMU. wybralam jego.
Autorko, postaw mu ultimatum. chyba czas aby wybral. jezeli dla niego to nie ma znaczenia(te jego rozmowy z ''przyjaciolka'') to chyba nie bedzie az tak ciezko odciac sie od niej. a jezeli nie moze, to chyba trzeba mu uswiadomic, ze WLASNIE DOKONAL WYBORU..