- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
9 sierpnia 2013, 14:01
9 sierpnia 2013, 14:31
Było znależć kasiastego to nie myślała byś o miłości
9 sierpnia 2013, 14:34
9 sierpnia 2013, 14:39
ja bym dodala, ze nie zawsze mam ochote na pocalunki i nie zawsze na chodzenie za reke :) czasem mam ochote go zabic ale wlasnie... zycia bez niego sobie nie wyobrazam ;)Ładnie to ujęłaś :)Mi już mija 5 rok, jesteśmy rok po zaręczynach, a o pierścionku ciągle zapominam (założyć go), nie mam ochoty na pocałunki, denerwuje mnie ten gość, zauważyłam jego kilka wad, które wcześniej mi zupełnie nie przeszkadzały. Ale uważam, że nie wyobrażam sobie życia bez niego :)
9 sierpnia 2013, 14:39
Edytowany przez Czeczynka 9 sierpnia 2013, 14:40
9 sierpnia 2013, 14:47
wiec moze to przyzwyczajenie a nie miłość? bo jesli jestescie ze soba tylko dlatego ze nie wyobrazacie sobie jakby to bylo bez siebie no to troche słabo..ja bym dodala, ze nie zawsze mam ochote na pocalunki i nie zawsze na chodzenie za reke :) czasem mam ochote go zabic ale wlasnie... zycia bez niego sobie nie wyobrazam ;)Ładnie to ujęłaś :)Mi już mija 5 rok, jesteśmy rok po zaręczynach, a o pierścionku ciągle zapominam (założyć go), nie mam ochoty na pocałunki, denerwuje mnie ten gość, zauważyłam jego kilka wad, które wcześniej mi zupełnie nie przeszkadzały. Ale uważam, że nie wyobrażam sobie życia bez niego :)
ale co innego jest zakochanie, co innego motyle w brzuchu a co innego dojrzaly zwiazek, ktory opiera sie na domu, rodzinie, codziennych obowiazkach itp. ja zakochanie przerabialam, poczatki zwiazku, motyle w brzuchu, randki itp. po 15 latach w zwiazku wszystko wyglada nieco inaczej aczkolwiek nie powiedzialam, ze zle
no i nie boje sie napisac, ze sa chwile, ze nie mam ochoty na sex czy pocalunki. bo jesli tak jest, to tworze nieudany zwiazek? wcale nie... zwiazek to nie tylko ochy i achy ale i codzienne zycie i mimo, ze kocham partnera to jestem w stanie napisac, ze mnie czasem wkurza i nie uwazam, ze idziemy w zlym kierunku czy , ze jestesmy ze soba z przyzwyczajenia
a Ty na jakim etapie jestes?
9 sierpnia 2013, 14:59
Chmmm...ja to może mam troszkę specyficzne podejście do związku, ale w moim odczuciu jednak fundamentem jest przyjaźń. Bywają lepsze i gorsze okresy, czasem namiętność może wypalić się lub lekko przygasnąć (w drugim przypadku jest szansa na ponowne rozpalenie ognia), ale przyjaźń zawsze cementuje i przyciąga jak magnez. Nie wiem, co Tobie doradzić. Ja mam 8 lat związku za sobą i mam wrażenie, że to co właśnie nas do siebie przyciąga to wielka, bezwarunkowa przyjaźń i to ona napędza chęć do przebywania razem i cieszymy się z byle głupoty i codziennych czynności.Może jakiś wspólny wyjazd? Jakieś nowe doznania, wspólne hobby? Może też jesteś zmęczona i potrzebujesz nie tylko pracy nad związkiem, ale również nad sobą - zrób coś dla siebie, rozpieszczaj się - może jesteś przemęczona, zniechęcona, znudzona monotonią życia i stąd takie odczucia?W każdym razie - życzę powodzenia.
9 sierpnia 2013, 15:16
ale co innego jest zakochanie, co innego motyle w brzuchu a co innego dojrzaly zwiazek, ktory opiera sie na domu, rodzinie, codziennych obowiazkach itp. ja zakochanie przerabialam, poczatki zwiazku, motyle w brzuchu, randki itp. po 15 latach w zwiazku wszystko wyglada nieco inaczej aczkolwiek nie powiedzialam, ze zleno i nie boje sie napisac, ze sa chwile, ze nie mam ochoty na sex czy pocalunki. bo jesli tak jest, to tworze nieudany zwiazek? wcale nie... zwiazek to nie tylko ochy i achy ale i codzienne zycie i mimo, ze kocham partnera to jestem w stanie napisac, ze mnie czasem wkurza i nie uwazam, ze idziemy w zlym kierunku czy , ze jestesmy ze soba z przyzwyczajeniaa Ty na jakim etapie jestes?wiec moze to przyzwyczajenie a nie miłość? bo jesli jestescie ze soba tylko dlatego ze nie wyobrazacie sobie jakby to bylo bez siebie no to troche słabo..ja bym dodala, ze nie zawsze mam ochote na pocalunki i nie zawsze na chodzenie za reke :) czasem mam ochote go zabic ale wlasnie... zycia bez niego sobie nie wyobrazam ;)Ładnie to ujęłaś :)Mi już mija 5 rok, jesteśmy rok po zaręczynach, a o pierścionku ciągle zapominam (założyć go), nie mam ochoty na pocałunki, denerwuje mnie ten gość, zauważyłam jego kilka wad, które wcześniej mi zupełnie nie przeszkadzały. Ale uważam, że nie wyobrażam sobie życia bez niego :)
9 sierpnia 2013, 19:50
9 sierpnia 2013, 20:29
Nie łączyło nas tylko to. Już pewnie dawno byśmy się rozstali, jakby łączył nas tylko seks. Tylko to wszystko poszło w taką baaaardzo przyziemną stronę.... Nie czuję potrzeb seksualnych, nie boję się już sama w nocy spać..Narzeczone mają to do siebie, że całe w skowronkach latają, a to się chwalą, a to suknię ślubną wybierają....Ja tego nie czuję.A czy łączyły wasz tylko seks, pocałunki, chodzenie za rączkę i pierścionek? Jeśli tak, to rzeczywiście trzeba związek zakończyć. W tragicznych czasach dla miłości zyjemy, albo to ja jestem oderwana od ziemii idealistką.