Temat: Wypalona miłość?

Nie chodzimy już za rączkę... Nie czuję radości mając na palcu pierścionek zaręczynowy. Nie mam ochoty na seks, pocałunki.

Czy to już koniec miłości i lepiej zakończyć związek jak najszybciej?
Było znależć kasiastego to nie myślała byś o miłości
Pasek wagi

Logic07 napisał(a):

Było znależć kasiastego to nie myślała byś o miłości

Może mogłam tak zrobić hahahaha
no niestety, kiedy zauroczenie mija, tzreba się zderzyć z rzeczywistością. poza tym- o związek trzeba dbać, nie można sobie go ot tak zostawić, bo juz jestesmy razem to będziemy razem. nawet kaktus niepodlewany w końcu wysuszy się na pył
Pasek wagi

Obserka napisał(a):

Vipeczka napisał(a):

za_duzo napisał(a):

Mi już mija 5 rok, jesteśmy rok po zaręczynach, a o pierścionku ciągle zapominam (założyć go), nie mam ochoty na pocałunki, denerwuje mnie ten gość, zauważyłam jego kilka wad, które wcześniej mi zupełnie nie przeszkadzały. Ale uważam, że nie wyobrażam sobie życia bez niego :)
Ładnie to ujęłaś :)
 ja bym dodala, ze nie zawsze mam ochote na pocalunki i nie zawsze na chodzenie za reke :) czasem mam ochote go zabic ale wlasnie... zycia bez niego sobie nie wyobrazam ;)

wiec moze to przyzwyczajenie a nie miłość? bo jesli jestescie ze soba tylko dlatego ze nie wyobrazacie sobie jakby to bylo bez siebie no to troche słabo..
A nie bierzesz tabletek anty przypadkiem? Może to one obniżają Ci libido i nie masz ochoty na czułości... Na Twoim miejscu na poważnie porozmawiałabym z partnerem. Nie ma co męczyć się w niesatysfakcjonującym związku, ale też warto zawalczyć o to co było kiedyś.
Pasek wagi

Korresia napisał(a):

Obserka napisał(a):

Vipeczka napisał(a):

za_duzo napisał(a):

Mi już mija 5 rok, jesteśmy rok po zaręczynach, a o pierścionku ciągle zapominam (założyć go), nie mam ochoty na pocałunki, denerwuje mnie ten gość, zauważyłam jego kilka wad, które wcześniej mi zupełnie nie przeszkadzały. Ale uważam, że nie wyobrażam sobie życia bez niego :)
Ładnie to ujęłaś :)
 ja bym dodala, ze nie zawsze mam ochote na pocalunki i nie zawsze na chodzenie za reke :) czasem mam ochote go zabic ale wlasnie... zycia bez niego sobie nie wyobrazam ;)
wiec moze to przyzwyczajenie a nie miłość? bo jesli jestescie ze soba tylko dlatego ze nie wyobrazacie sobie jakby to bylo bez siebie no to troche słabo..

ale co innego jest zakochanie, co innego motyle w brzuchu a co innego dojrzaly zwiazek, ktory opiera sie na domu, rodzinie, codziennych obowiazkach itp. ja zakochanie przerabialam, poczatki zwiazku, motyle w brzuchu, randki itp. po 15 latach w zwiazku wszystko wyglada nieco inaczej aczkolwiek nie powiedzialam, ze zle

no i nie boje sie napisac, ze sa chwile, ze nie mam ochoty na sex czy pocalunki. bo jesli tak jest, to tworze nieudany zwiazek? wcale nie... zwiazek to nie tylko ochy i achy ale i codzienne zycie i mimo, ze kocham partnera to jestem w stanie napisac, ze mnie czasem wkurza i nie uwazam, ze idziemy w zlym kierunku czy , ze jestesmy ze soba z przyzwyczajenia

a Ty na jakim etapie jestes?

TinyBird napisał(a):

Chmmm...ja to może mam troszkę specyficzne podejście do związku, ale w moim odczuciu jednak fundamentem jest przyjaźń. Bywają lepsze i gorsze okresy, czasem namiętność może wypalić się lub lekko przygasnąć (w drugim przypadku jest szansa na ponowne rozpalenie ognia), ale przyjaźń zawsze cementuje i przyciąga jak magnez. Nie wiem, co Tobie doradzić. Ja mam 8 lat związku za sobą i mam wrażenie, że to co właśnie nas do siebie przyciąga to wielka, bezwarunkowa przyjaźń i to ona napędza chęć do przebywania razem i cieszymy się z byle głupoty i codziennych czynności.Może jakiś wspólny wyjazd? Jakieś nowe doznania, wspólne hobby? Może też jesteś zmęczona i potrzebujesz nie tylko pracy nad związkiem, ale również nad sobą - zrób coś dla siebie, rozpieszczaj się - może jesteś przemęczona, zniechęcona, znudzona monotonią życia i stąd takie odczucia?W każdym razie - życzę powodzenia.


sama lepiej bym tego nie ujęła- niedługo minie mi 7 lat w związku

Obserka napisał(a):

Korresia napisał(a):

Obserka napisał(a):

Vipeczka napisał(a):

za_duzo napisał(a):

Mi już mija 5 rok, jesteśmy rok po zaręczynach, a o pierścionku ciągle zapominam (założyć go), nie mam ochoty na pocałunki, denerwuje mnie ten gość, zauważyłam jego kilka wad, które wcześniej mi zupełnie nie przeszkadzały. Ale uważam, że nie wyobrażam sobie życia bez niego :)
Ładnie to ujęłaś :)
 ja bym dodala, ze nie zawsze mam ochote na pocalunki i nie zawsze na chodzenie za reke :) czasem mam ochote go zabic ale wlasnie... zycia bez niego sobie nie wyobrazam ;)
wiec moze to przyzwyczajenie a nie miłość? bo jesli jestescie ze soba tylko dlatego ze nie wyobrazacie sobie jakby to bylo bez siebie no to troche słabo..
ale co innego jest zakochanie, co innego motyle w brzuchu a co innego dojrzaly zwiazek, ktory opiera sie na domu, rodzinie, codziennych obowiazkach itp. ja zakochanie przerabialam, poczatki zwiazku, motyle w brzuchu, randki itp. po 15 latach w zwiazku wszystko wyglada nieco inaczej aczkolwiek nie powiedzialam, ze zleno i nie boje sie napisac, ze sa chwile, ze nie mam ochoty na sex czy pocalunki. bo jesli tak jest, to tworze nieudany zwiazek? wcale nie... zwiazek to nie tylko ochy i achy ale i codzienne zycie i mimo, ze kocham partnera to jestem w stanie napisac, ze mnie czasem wkurza i nie uwazam, ze idziemy w zlym kierunku czy , ze jestesmy ze soba z przyzwyczajeniaa Ty na jakim etapie jestes?
w sumie bardziej odnosiłam się do wypowiedzi za_duzo, mogłam inaczej zacytować ; )

jestem na etapie siedmioletniego związku. po pewnym czasie brak motyli zastąpiło poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji, chęci na bliskość jest tak samo dużo jak wcześniej. wady oboje w sobie widzimy, staramy się być dla siebie lepszymi ludźmi, bywa lepiej, bywa gorzej, jak to w związkach, ale chyba tworzymy całkiem udaną parę;)

czasem się boję, że nie odróżniłabym gdyby miłość zamieniła się w przyzwyczajenie.
Jeśli nie czekasz za nim z utęsknieniem, nie patrzysz na niego wzrokiem kobiety kochającej a jesteś z nim tylko dlatego że się zaręczyliście i nie wypada tego przerwać...to moim zdaniem lepiej coś z tym zrobić, porozmawiaj z nim o waszych uczuciach, powiedz co ty czujesz. Jakie masz oczekiwania wobec niego i niech on powie jakie ma wobec Ciebie. Wtedy zdecydujcie

Vipeczka napisał(a):

Golfinia napisał(a):

A czy łączyły wasz tylko seks, pocałunki, chodzenie za rączkę i pierścionek? Jeśli tak, to rzeczywiście trzeba związek zakończyć. W tragicznych czasach dla miłości zyjemy, albo to ja jestem oderwana od ziemii idealistką.
Nie łączyło nas tylko to. Już pewnie dawno byśmy się rozstali, jakby łączył nas tylko seks. Tylko to wszystko poszło w taką baaaardzo przyziemną stronę.... Nie czuję potrzeb seksualnych, nie boję się już sama w nocy spać..Narzeczone mają to do siebie, że całe w skowronkach latają, a to się chwalą, a to suknię ślubną wybierają....Ja tego nie czuję.


Nie wszystkie. Ja z natury jestem realistką, daleko mi do romantyczki. Suknie załatwiałam 3 miesiące przed ślubem, fryzurę i makijaż na miesiąc przed. Nikomu się nie chwaliłam, nawet pierścionka nie nosiłam, bo mi się nie podobał. Tak, więc podejście do ślubu o niczym nie świadczy. Nie wyobrażam sobie żyć bez mojego partnera, chociaż często mnie irytuje. Wiadomo, że motylki i innego tego typu rewelacje po czasie słabną, aż w końcu całkowicie zanikają. Taka kolej rzeczy. Jeśli jednak czujesz, że mogłabyś żyć bez niego bez większego żalu to chyba faktycznie nie ma sensu tego ciągnąć.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.