- Dołączył: 2012-11-04
- Miasto: Gliwice
- Liczba postów: 2897
5 sierpnia 2013, 14:32
Matka mojego chłopaka doprowadza mnie do szału.
Zachowuje się jak pięciolatka ( ma prawie 70 lat )
Już pomijam fakt że jest w stanie zrobić awanturę bo ktoś nie zjadł obiadu tylko wykończony po pracy od razu położył się spać,
że chce każdemu zorganizować wolny czas a jak ktoś broń Boże nie chce iść na spacer do lasu tylko posiedzieć w domu lub pójść na miasto to obraza,
lub że "mi nie smakują jej obiady" bo zamiast dwóch gołąbków wielkości TALERZA ledwo jem jednego.
W ten weekend mnie dobiła. W sobotę zapytała mojego chłopaka co robimy w niedziele. Powiedział że jeszcze nad tym nie myśleliśmy, że może skoczymy nad wodę. Wtedy ona "dla żartu" stwierdziła że jedzie z nami ( potem dodała że żartuję i poszła zaśmiana gdzieś tam). Jest niedziela, kończymy obiad , wchodzi do pokoju z tekstem " no kończcie już i jedziemy". My trochę w szoku pytamy dokąd- "No przecież obiecaliście że jedziemy nad wodę a ja z wami."
Padłam.
Mój R powiedział że" my raczej nigdzie się dziś nie wybieramy, jest 40 stopni , ja jestem po nocce, skończymy film i potem pod wieczór może na rower skoczymy albo do znajomych ".
(Nikt tego nie powiedział głośno, ale nawet gdybyśmy się wybierali nad wodę to sami lub ze znajomymi. )
Potem tylko foch. " Nigdy Wam tego nie zapomnę". Trzaskanie drzwiami. Drugi dzień się nie odzywa.
Podobno w taki sam sposób wykurzyła z domu już trzech synów i narzeczoną jednego.
Widzę i wiem że mój chłopak jest między młotem a kowadłem.
Wybiera mnie. A nie matkę. A ona nie jest w stanie się z tym pogodzić.
Jak poradzić sobie z 'dużym dzieckiem' ? (mam na myśli matkę oczywiście)
Wiem że całe życie będę się nie tyle co kłócić, ale wkurzać na mojego faceta, o to że denerwuje mnie jego matka. Takie rzeczy się odbijają.
(Nie mieszkam z nią. Ona mieszka z moim chłopakiem i jego bratem. Ja
śpię tam noc lub dwie w weekend bo mieszkam 40 km dalej i po prostu na
takim dojeżdżaniu byśmy zbankrutowali)
Chcemy pójść na swoje ale dopiero w czerwcu bo wtedy ja skończę studia a on będzie w stanie odłożyć więcej pieniędzy, bo dopiero od 2 miesięcy pracuje. Z mojego miasteczka mam na uczelnie 15 km, a z jego ponad 50 km. Tylko to mnie powstrzymuje .
Edytowany przez kamm911 5 sierpnia 2013, 15:14
- Dołączył: 2012-11-04
- Miasto: Gliwice
- Liczba postów: 2897
5 sierpnia 2013, 14:58
Zalatana napisał(a):
Dlaczego nazywasz swojego faceta dużym dzieckiem, skoro opisujesz to tak, jakby problem leżał tylko w matce?
Nie nazwałam chłopaka dużym dzieckiem tylko jego matkę :P
Jego akurat o nic nie obwiniam, bo nawet jego bracia mówią że sami to przeżyli i że ona tak po prostu ma i że mam się niczym nie przejmować.
Edytowany przez kamm911 5 sierpnia 2013, 15:05
- Dołączył: 2011-08-29
- Miasto: Dreamland
- Liczba postów: 3330
5 sierpnia 2013, 15:04
no cóż dopóki jesteś tam gościem to nie masz zbyt wielkiego pola manewru, możesz ograniczyć kontakty i tam nie nocować, plus wymagać od chłopaka, że będzie zawsze po Twojej stronie
pozostaje Wam czekać aż chłopak pójdzie na swoje i będzie niezależny
a teraz to może jedynie z mamą rozmawiać i ją uświadomić, że w takiej czy innej sytuacji chodzi o to albo o tamto
i uwierz mi znam gorsze przypadki mamuś (takie co knują albo wyzywają dziewczyny w twarz bądź obgadują za plecami do wszystkich znajomych).
- Dołączył: 2012-11-15
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 1151
5 sierpnia 2013, 15:08
musicie wytrzymac do czerwca...a poki co tak kombinować, żeby mamka się nie wtykała:P a jak ma fochy to trudno sie mówi..
5 sierpnia 2013, 15:11
Miałam identycznie i po prostu wynajęliśmy mieszkanie. On się wyprowadził od mamy, ja nie musiałam jej widywać. Poszłam do pracy na 3/4 etatu, kontynuowałam studia, chłopak pracuje za najniższą krajową i dajemy rade wynająć mieszkanie i przeżyć. Skromnie, ale to lepiej niż się użerać z jego psychiczną matką.
- Dołączył: 2012-07-17
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 994
5 sierpnia 2013, 15:13
A on nie może wprowadzić się do Ciebie?
- Dołączył: 2012-11-04
- Miasto: Gliwice
- Liczba postów: 2897
5 sierpnia 2013, 15:16
Dussina napisał(a):
A on nie może wprowadzić się do Ciebie?
Trochę ciężko .Ja mieszkam z rodzicami póki studiuję blisko domu.
A on ma prace w swoim mieście (Gliwice ) ...
Z mojego miasteczka to prawie 45 minut drogi.
Musimy przeżyć te fochy do czerwca aż wynajmiemy już coś swojego.
Edytowany przez kamm911 5 sierpnia 2013, 15:18
- Dołączył: 2009-03-14
- Miasto: Zaczarowane Miejsce
- Liczba postów: 2150
5 sierpnia 2013, 15:38
jak bym czytała o mojej teściowej ... ja z Nią mieszkam na co dzień ... puszczam Jej gadki i fochy mimo uszu
na początku mnie ruszały i się przejmowałam , a teraz wiem , że to tylko głupie gadanie
5 sierpnia 2013, 15:41
czytanie ze zrozumieniem jest co dla niektórych trudne.
szczerze współczuję, wpycha się do waszego związku. Ludzie na starość dziecinnieją, u mnie w domu jest identycznie ze starszą osobą. Takie osoby są niesamowicie ciekawskie i zrobią wszystko, żeby wszystko wiedzieć... brrrr. Jeszcze raz współczuję i życzę, abyście to wytrzymali.
- Dołączył: 2009-04-18
- Miasto: Alberta
- Liczba postów: 115
5 sierpnia 2013, 17:22
widze ze wiekszosc tu nie czyta dokladnie co ty piszesz bo kaza ci sie wyprowadzic,,,,jeszcze masz rok zanim skonczysz studia,,,tyle wytrzymasz ,,,tu u nas w caandzie mlodzi nigdy nie mieszkaja z rodzicami,,bi kazdy ma inne zdanie niz mlodzi,nie potrafia sie zgodzic,wiec dla was bedzie najlepsze wyjscie zamieszkac osobno juz jak sobie poukladacie wszystko i beda na to fundusze.,,,,zycze ci powodzenia....a jej troszke odpusc bo ona jest starsza osoba i w tym wieku juz sie tak ma ze z malego robia wielkie problemy,,,,,
- Dołączył: 2011-01-23
- Miasto: Biały Bór
- Liczba postów: 3877
5 sierpnia 2013, 18:33
Ale na co ma Twój facet odłożyć? Skoro teraz by go nie było stać by mieszkać na swoim to wtedy też go nie będzie, w sensie w czerwcu. Może poszukaj jednak jakieś pracy na weekendy? Byle jakiej ale żeby pieniądze był i idźcie na swoje, bo jak zostanie jak jest, to do czerwca może Was już razem nie być, albo dalej coś wypadnie i sytuacja będzie się ciągła w nieskończoność.