Temat: "teściowa"

Matka mojego chłopaka doprowadza mnie do szału.
Zachowuje się jak pięciolatka ( ma prawie 70 lat )
Już pomijam fakt że jest w stanie zrobić awanturę bo ktoś nie zjadł obiadu tylko wykończony po pracy od razu położył się spać,
że chce każdemu zorganizować wolny czas a jak ktoś broń Boże nie chce iść na spacer do lasu tylko posiedzieć w domu lub pójść na miasto to obraza,
lub że "mi nie smakują jej obiady" bo zamiast dwóch gołąbków wielkości TALERZA ledwo jem jednego.

W ten weekend mnie dobiła. W sobotę zapytała mojego chłopaka co robimy w niedziele. Powiedział że jeszcze nad tym nie myśleliśmy, że może skoczymy nad wodę. Wtedy ona "dla żartu" stwierdziła że jedzie z nami ( potem dodała że żartuję i poszła zaśmiana gdzieś tam). Jest niedziela, kończymy obiad , wchodzi do pokoju z tekstem " no kończcie już i jedziemy". My trochę w szoku pytamy dokąd- "No przecież obiecaliście że jedziemy nad wodę a ja z wami."

Padłam.
Mój R powiedział że" my raczej nigdzie się dziś nie wybieramy, jest 40 stopni , ja jestem po nocce, skończymy film i potem pod wieczór może na rower skoczymy albo do znajomych ".
(Nikt tego nie powiedział głośno, ale nawet gdybyśmy się wybierali nad wodę to sami  lub ze znajomymi. )

Potem tylko foch.  " Nigdy Wam tego nie zapomnę". Trzaskanie drzwiami. Drugi dzień się nie odzywa.

Podobno w taki sam sposób wykurzyła z domu już trzech synów i narzeczoną jednego.
Widzę i wiem że mój chłopak jest między młotem a kowadłem.
Wybiera mnie. A nie matkę. A ona nie jest w stanie się z tym pogodzić.

Jak poradzić sobie z 'dużym dzieckiem' ? (mam na myśli matkę oczywiście)

Wiem że całe życie będę się nie tyle co kłócić, ale wkurzać na mojego faceta, o to że denerwuje mnie jego matka. Takie rzeczy się odbijają.


(Nie mieszkam z nią. Ona mieszka z moim chłopakiem i jego bratem. Ja śpię tam noc lub dwie w weekend bo mieszkam 40 km dalej i po prostu na takim dojeżdżaniu byśmy zbankrutowali)

Chcemy pójść na swoje ale dopiero w czerwcu bo wtedy ja skończę studia a on będzie w stanie odłożyć więcej pieniędzy, bo dopiero od 2 miesięcy pracuje. Z mojego miasteczka mam na uczelnie 15 km, a z jego ponad 50 km. Tylko to mnie powstrzymuje .
wyprowadzic sie
O matko!!!  Ona jest ewidentnie infantylna! Ciężka sprawa ;/;/

tuna. napisał(a):

wyprowadzic sie


Nie mieszkam z nią.
Ona mieszka z moim chłopakiem i jego bratem.
Ja mieszkam 40 km dalej więc śpię tam w weekendy .
A pójście na swoje planujemy na czerwiec gdy skończę studia a on odłoży więcej pieniędzy  (więc jeszcze kilka miesięcy muszę przeżyć)

kamm911 napisał(a):

Matka mojego chłopaka doprowadza mnie do szału. Zachowuje się jak pięciolatka ( ma prawie 70 lat )Już pomijam fakt że jest w stanie zrobić awanturę bo ktoś nie zjadł obiadu tylko wykończony po pracy od razu położył się spać,że chce każdemu zorganizować wolny czas a jak ktoś broń Boże nie chce iść na spacer do lasu tylko posiedzieć w domu lub pójść na miasto to obraza,lub że "mi nie smakują jej obiady" bo zamiast dwóch gołąbków wielkości TALERZA ledwo jem jednego.W ten weekend mnie dobiła. W sobotę zapytała mojego chłopaka co robimy w niedziele. Powiedział że jeszcze nad tym nie myśleliśmy, że może skoczymy nad wodę. Wtedy ona "dla żartu" stwierdziła że jedzie z nami ( potem dodała że żartuję i poszła zaśmiana gdzieś tam). Jest niedziela, kończymy obiad , wchodzi do pokoju z tekstem " no kończcie już i jedziemy". My trochę w szoku pytamy dokąd- "No przecież obiecaliście że jedziemy nad wodę a ja z wami."Padłam.Oczywiście gdy mój R powiedział " ale mamo my raczej nigdzie się nie wybieramy, jest 40 stopni , ja jestem po nocce, skończymy film i potem pod wieczór może na rower skoczymy albo do znajomych ".(Nikt tego nie powiedział głośno, ale nawet gdybyśmy się wybierali nad wodę to sami  lub ze znajomymi. )Potem tylko foch.  " Nigdy Wam tego nie zapomnę". Trzaskanie drzwiami. Drugi dzień się nie odzywa. Podobno w taki sam sposób wykurzyła z domu już trzech synów i narzeczoną jednego. Widzę i wiem że mój chłopak jest między młotem a kowadłem.Wybiera mnie. A nie matkę. A ona nie jest w stanie się z tym pogodzić. Jak poradzić sobie z 'dużym dzieckiem' ?Wiem że całe życie będę się nie tyle co kłócić, ale wkurzać na mojego faceta, o to że denerwuje mnie jego matka. Takie rzeczy się odbijają.

z wiekiem ludziom odwala...ogranicz kontakty
Mieszkacie z nią? To na co czekacie? Wyprowadźcie się i tyle. Nie będziecie musieli pod jej dyktando chodzić. Tym bardziej, że jeśli mieszkasz z nimi, to jesteś trochę "gościem", a nie rodziną. Nawet, jeśli jesteś dziewczyną jej syna.
Na swoim będziesz jadła ile chciała i jeździła nad jezioro z kim będziesz chciała. Twój facet jest między młotem a kowadłem, a powinien wybrać łatwiejszą drogę i po prostu się wynieść od matki.

A być może jej po prostu brakuje towarzystwa i chciałaby gdzieś pojechać z Wami..

bedejedrna napisał(a):

Mieszkacie z nią? To na co czekacie? Wyprowadźcie się i tyle. Nie będziecie musieli pod jej dyktando chodzić. Tym bardziej, że jeśli mieszkasz z nimi, to jesteś trochę "gościem", a nie rodziną. Nawet, jeśli jesteś dziewczyną jej syna. Na swoim będziesz jadła ile chciała i jeździła nad jezioro z kim będziesz chciała. Twój facet jest między młotem a kowadłem, a powinien wybrać łatwiejszą drogę i po prostu się wynieść od matki. A być może jej po prostu brakuje towarzystwa i chciałaby gdzieś pojechać z Wami..


Nie mieszkam u nich :P
Jestem tam tylko na weekendy .(chłopak przyjeżdża po mnie w sobotni poranek lub w piątek wieczorem, zależy jak ma zmiany, a do mojego miasteczka jedziemy w niedziele rano lub popołudniu)
Mój chłopak dopiero od 2 miesięcy pracuje a to trochę krótko by odłożyć.
A ja z mojego miasta na uczelnie mam 16 km, a z jego 50 km.
Wiec ograniczona jestem z zamieszkaniem razem aż skończę studia (dobrze że jestem na ostatnim roku)
w takim wieku wątpię, że coś da się zmienić.. ja bym po prostu unikała jakichkolwiek starc, nie prowokowała, starała się nie opowiadać o swoich planach, gołąbki bym oddawała psu czy coś w tym stylu 
Pasek wagi
Mój miał w domu identycznie. Tylko oprócz mamy była jeszcze gorsza babcia. Wyprowadził się po prostu. CHyba najlepsze wyjście. A jak nie ma możliwości to ogranicz konakty do minimum i tyle.
Dlaczego nazywasz swojego faceta dużym dzieckiem, skoro opisujesz to tak, jakby problem leżał tylko w matce?
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.