Temat: zwiazek czy nie zwiazek... co robic?

hej ludzie, to zdaje się mój pierwszy post tutaj, choć konto mam ponad trzy lata... sama nie wierzę, że to piszę, ale przyjaciółka ma chyba dosyć mojego ględzenia, a inne koleżanki... no nie chcę im zawracać głowy.... może tu mi ktoś pomoże, może któraś miała podobnie... albo chociaż spojrzy na sytuację obiektywnie ;) zapraszam do czytania.. znając siebie, mogę uznać, że wyjdzie mi wypracowanie

więc zdarzyło się, że poznałam chłopaka; nie napiszę, w jaki sposób, bo to jednak Internet, a ja jestem baaardzo ostrożna ;) generalnie nie bardzo on mógł zagadać, ani ja - był w pracy - ale podał mi karteczkę ze swoim numerem i "odezwij się". klasyk.
więc się odezwałam. umówiliśmy się na lajcie, na piwko. on mi się strasznie podoba, ja mu też. było fantastycznie, gadaliśmy jak starzy znajomi, wypiliśmy trochę, najpierw go musnęłam ręką, potem on mnie chwycił za rękę i tak siedzieliśmy. na koniec... całowaliśmy się. umówiliśmy się na "za kilka dni", bo taką ma niestety pracę, że pochłania całe dnie. "za kilka dni" on zadzwonił, upewnił się, spotkaliśmy się u niego. trafiliśmy do łóżka. tak, wiem, tu powinnam zostać zjechana, i nawet pewnie mi się to należy! ale proszę, nie oceniajcie akurat tego... to było jakiś czas temu.
no i po tym "razie" pisał chociażby "daj znać, jak dojedziesz do domu, będę się martwił, nie zasnę" (nie mógł mnie odwieźć, bo piliśmy), w ogóle dużo do mnie pisał, nie miałam glupich problemów typu "ja napisałam, to teraz jego kolej". raz pisałam ja, raz on. ma taką pracę, że może gadać przez telefon, ale rzadko odpisywać. ale odpisywał zawsze, gdy mógł. zaproponował kolejne spotkanie za 2 czy 3 dni, spotkaliśmy się. bylo cudownie. i nie jesteśmy już w takim wieku, żeby "pytać o chodzenie", więc wydawało mi się, że skoro robimy to i owo, chodzimy za rękę (zawsze sam mnie bierze, przytula), mówi do mnie skarbeńku, misiu, słonko, no że coś więcej między nami jest.
W kolejnym tygodniu zostałam u niego na noc. Nie wypuszczał mnie, powtarzał, że mu ze mną dobrze. Ale rozmawialiśmy tzw. "poważnie" i wyszło, że on boi się związać ze mną (w domyśle tak szybko), bo kiedyś miał jakąś nieciekawą historie (nie, ja wcale nie miałam.... no ale po co sie mną przejmować) i nie chciałby mnie skrzywdzić, nie chciałby, żebym kiedykolwiek przez niego płakała, itd. itp.
Potem mieliśmy sporą przerwę, bo pracował bądź wyjeżdżał, ja podobnie. Były momenty, że nie mieliśmy kontaktu 3-4 dni. Już wtedy pomyślałam, że coś jest nie tak. Nie wiem, że może się odcina. Potem mieliśmy się spotkać, nie odzywał się, zawiódł mnie. Zadzwoniłam i rozpłakałam się, po prostu; było mu głupio, obiecał, że jak wróci, wszystko będzie dobrze. Za 2 dni wrócił, choć był chory, zaprosił mnie na noc. Gdy mnie tylko zobaczył, przytulił mnie bardzo mocno i w ogóle nie chciał się ruszyć. Cały wieczór/noc powtarzał, jak mu dobrze, jak tęsknił. Za 3 dni powtorka z rozrywki, poszliśmy na długi nocny spacer, mówił mi jaka jestem piękna itd. itp., cały czas skarbie kotku bla bla bla. Przez te wszystkie dni, co sie nie widzieliśmy, pisal do mnie pierwszy, bo mu wcześniej powiedziałam, że mi przykro, jak mnie trochę olewa (z autopsji wiem, że nie mogłam mu zrobić o to awantury - dwóch chłopaków mnie za takie coś naprawdę olało... haha), no i dobra. Tak mnie jwięcej streściłam naszą znajomość.
Parę dni temu byliśmy ze sobą ostatni raz, potem pracował i w ogóle. Wczoraj miałam bardzo zjechany humor, gadaliśmy przez internet, powiedział mi, ze pewnie by mi mój humor poprawił, ale nie ma siły się spotkać i przeprasza (był po robocie, było upalnie, ma bardzo męczącą tę robotę swoją i ja to doskonale rozumiem). Więc dzisiaj zapytałam, kiedy znajdzie dla mnie czas. Odpisał mi dopiero w sieci, że nie wie kiedy. Potem wyszło, że męczą go smsy, bo to głupie (a gadanie przez internet jest bardzo dorosłe.), no ale jak mam się z nim kontaktować, jeśli nie ma czasu? Gadaliśmy ok. 3 godziny po czym... stweirdził,, że wychodzi, bo mu sie nie chce siedzieć w domu ;) ! Ale nie miał czasu się zobaczyć, hehe.

Dlatego postanowiłam w końcu wylać żale w internecie, poprosić o ocenę, pomoc. W skrócie napiszę:
- trzymamy się za ręce, całujemy, uprawiamy seks, śpimy razem, mamy wspólne zainteresowania, tematy do rozmowy się nie kończą tak naprawdę
- dba o mnie... nie wiem, jak to określić, to się czuje
- naprawdę czuję i widze, ze mu zależy, i  to nie na seksie, na nic takiego nie naciskał, śmieje się, że to ja na niego naciskam, chociaż tak nie jest :P
- prawi mi miliony komplementów, zawsze mi powtarza "dobrze mi z tobą", "dobrze mi w twoich ramionach", "uwielbiam cie mieć tak blisko", ostatnio myślałam, że zasnął, jak sie przytulaliśmy... mówię "śpisz?" a on "ćssii, nie, próbuję zachować tę chwilę na zawsze, chciałbym zeby było ich więcej"
- zawsze ma mnie tak patrzy... dziewczyny wiecie jak.... inaczej patrzy człowiek napalony, inaczej patrzy on .... przerabiałam już takich "napaleńców" i nigdy nie patrzyli mi się na oczy/usta więcej jak sekundę/ on potrafi całe minuty.
- jak gadamy, oglądamy film, jedziemy autem i akurat nie zmienia biegów, trzyma mnie za rękę. Nie, nie rękę na kolanie, bierze moją dloń, przytula caluje i trzyma.

i widzicie, każdy normalny oceniłby to jako "związek" albo chociaż początki związku (to dopiero 1,5 miesiąca, więc może nie mówmy o jakimś związku). ale ostatnio jescze taka sytuacja, która dala mi do myslenia....
był w  pracy, akurat go widziałam, był ze znajomym z pracy. uśmiechnęłam się do niego, on do mnie. i potem zrelacjonowal mi rozmowę z kolega, który mnie nie znał. "widziałeś co ona zrobiła???" "tak, znamy się" "a, to nie wiedziałem, ładna jest" "zdarza się, że się spotykamy".
nie wierzę, że to powiedział, nie wierzę, że TAK powiedział, i nie wierzę, że mi TO POWIEDZIAŁ, że tak powiedział. dla mnie jest to jasne - nie uważa mnie za swoją dziewczynę/partnerkę. to za co? gdyby byl TYLKO seks, to byłoby to tak bardzo jasne.

a te wszystkie jego teksty? czasem nawet mówi "nie kochajmy się teraz, później, teraz chcę cie mieć w ramionach i czuć ,że jesteś tak blisko".


pozdrawiam, jeśli ktokolwiek przeczytał to w calości. będę dozgonnie wdzięczna, jeśli ktokolwiek zechce coś napisać.... mam nadzieję, ze nie zamotałam już tak do końca... może któraś z was coś wymyśli, nie wiem....


na chwilę obecną sytuacja jest taka, że nie wie kiedy sie ze mną zobaczy, bo nie ma czasu, ale wyszedł z domu, bo mu się nie chce w nim siedzieć ;) (myślałam, że jest zmęczony po robocie...) ok ma swoje życie, ale mógł mi poweidzieć, że ma jakieś plany, czy ja nie rozumiem ,że ludzie mają inne obowiązki? to przecież jasne.... mam to niego nie pisać smsów, bo go to denerwuje.... to co mam robić?

klasyczna olewka? nie odzywać się, zbywać każdą jego wiadomość? robiłam to już uprzednio, wtedy, co nie mieliśmy kontaktu, potem niby sie spotkaliśmy, był bardzo w złym humorze, a po chwili już się tulił, mówił , ze mu uratowałam samopoczucie, bo chyba by nie poszedl do roboty następnego dnia, tylko leżał i pił, oczywiście widziałam , że mówi serio

chyba już tyle. dzięki.
poruchał i szuka innej, standard

malaja1989 napisał(a):

tez przechodzilam przez takie znajomosci i nigdy nic z tego powaznego nie bylo. wydaje mi sie ze jesli szykuje sie na zwiazek to jest taka tendencja do zaciesniania sie relacji, przechodzenia na "wyzszy" etap. a u was ciagle jest tak samo. niby fajnie mu z toba jak sie widzicie ale jak sie nie widzicie to zyje swoim zyciem i jakos nie teskni. a ty sie juz bardziej zaangazowalas no i w pewien sposob ma cie w garsci.wez poprawke na te jego piekne slowa a wiecej patrz na czyny. moze mowic to co chcesz uslyszec bo to nie jakis szczyl tylko dorosly facet wiec zna kobiety i zna zycie. i zauwaz ze to ze ktos mowi ze nie chce sie angazowac bo ma zle doswiadczenia to czesto jest wymowka. bo "angazowanie sie" wychodzi samo z siebie jesli zaiskrzy. mozna jedynie sie maskowac ze swoimi uczuciami, starac sie trzymac kogos na dystans zeby nie przekroczyc jakies granicy az sie nie bedzie pewnym ze mozna tej 2 osobie zaufac. a wy te wszystkie granice juz przekroczyliscie. spojrz na siebie- mialas zle doswiadczenia ale uczucie jakos jest silniejsze niz strach. gdyby miala jakos traume to raczej by nie slodzil i nie tulil bo sex moze byc bez zobowiazan a te czulosci to juz bliskosc. wiec raczej ja to widze tak - jest inteligentny, zawrocil ci w glowie, czerpie pelnymi garsciami z tego co ty mu mozesz dac a sam pod pozorem "jestem taki biedny i skrzywdzony" daje ci sygnal " nie chce zobowiazan". te wymowki dlaczego nie chce sie spotkac sa slabe...ty gdybys byla na jego miejscu czyli np zmeczona po pracy ale bys i tak sie spotkala z nim prawda? czyli da sie. jak komus zalezy to duzo jest w stanie zrobic

Zgadzam się w 100%. Sama przechodziłam przez relacje z takim facetem, obserwowałam koleżanki, które też to przerabiały. Chciaż to wyjątkowo trudne moim zdaniem trzeba uciekać od facetów, którzy się nie chcą zaangażować.

Aspenn napisał(a):

Zaczęliście od dupy strony,to nie dziw sie że teraz jest jak jest. Facet ma poznawać kobietę,chcieć ją zdobywać a ty już na drugim spotkaniu oddałaś mu sie cała. Faceci którzy są porządni i szukają kobiety na lata,nie będa traktowac poważnie dziewczyn które są łatwe. Sorry nie mi cię oceniać,ale tak jest. 


Pasek wagi
Co za koleś...ale dałaś się mu omotać..Współczesny Romeo...Jasne, że chodzi mu o sekst tylko. Egoista. Zero troski o Ciebie, o Twoje uczucia...popaprany facet...oj jeszcze się przez niego napłaczesz...
Wiesz, ja rozumiem, że u nas u kobiet te wszystkie dotyki i czułe gesty bardzo ale to bardzo się liczą i w zależności od nich wyciągamy różne wnioski... Ale wydaje mi się, mogę się mylić ale wydaje mi się, że u mężczyzn jest trochę inaczej z tymi sprawami i to właśnie to napisanie smsa od czasu do czasu, danie o sobie znać czy spotkanie w wolnej chwili i wiedza, że są tymi jedynymi jest bardzo ważna, nawet ważniejsza od tych chwilowych czułych gestów.

Z drugiej strony to sprawa interpretacji, sama wiesz jak między wami jest... Gdybym to była JA to zinterpretowałabym (a niestety cierpię na czarnowidztwo) jego zachowanie jako zwykły kosz. 'Trochę coś tam zaiskrzyło, trochę pobawiliśmy się w zakochaną parę ale ogółem to mi się już nie chce i nie mam ochoty ani czasu'. Sytuacja gdzie DENERWUJĄ go od ciebie smsy? Serio? Kogo denerwują smsy od ukochanej osoby? Nawet gdyby tak się stało, gdyby to było dla niego uciążliwe z jakiegokolwiek powodu to gdyby był zakochany to jednak miłość i uczucie by przezwyciężyło i powiedziałby 'słuchaj, denerwują mnie te smsy ale jak są od Ciebie to jakoś mi nerwy przechodzą'.

Może miłość nie jest idealna, może nie wszystko stracone. Ale nie tak wyobrażam sobie zakochaną osobę. Być może w czasie gdy był cicho i tłumaczył Ci, że nie chce się z tobą kochać bo chce by te chwile trwały wiecznie, po prostu rozmyślał czy nadal jest sens 'razem być'.

zorza1982 napisał(a):

Gość nie wiąże z Tobą przyszłości -przynajmniej tak mi się wydaje. Zapełnia sobie Tobą wolny czas. Co to jest w ogóle za tłumaczenie, ze ma ciężką, męczącą pracę -przecież nawet fajnie się jest po niej spotkać zrelaksować: zrobić masaż, pójść na basen. Mój mąż zanim nim został przyjeżdżał do mnie po nocce w pracy i nie robiło mu to żadnego problemu. Na moje oko nic z tego na dłuższą metę nie będzie, a faceci potrafią dużo i pięknie mówić -czasami nic z tego nie wynika.



Oj zgadzam się, mój mężczyzna też przyjeżdżał po nocnych zmianach, zawsze zainteresowany, każdą wolną chwilę chciał spędzić ze mną, także masz 100% racji!...
 A poza tym, ten mężczyzna, z którym się spotykasz powiedział "zdarza się, że się spotykamy"? Jak dla mnie, dziwne te wyjaśnienie... Zastanów się nad tym, albo porozmawiajcie szczerze, czekanie tutaj nic nie da.. Ty się zakochasz, on pomyśli, że to bez sensu... Wiesz, jak to bywa. Szczera rozmowa wyjaśni wszystko.

Całuskuję!
Pasek wagi

KtoPytaNieBladzi napisał(a):

poruchał i szuka innej, standard

niekoniecznie, ja uprawialam seks na 3 randce i bylam z panem prawie 3 lata, ale jesli by tak bylo to o nim zle swiadczy ze nie uprzedzil dziewczyny o swoich oczekiwaniach a ja wykorzystal. normalny facet nie kieruje sie "latwa czy wartosciowa bo nie dala"
Pasek wagi
Dzięki za odpowiedzi.
To nie tak, że spotykamy się wtedy kiedy on chce, wręcz przeciwnie - to po prostu ja nie chcę naciskać na spotkania, ale to jest tak, że raz on zaproponuje, raz ja, a on się dostosowuje; w sumie teraz, to ja mam dużo wolnego; on prawie wcale. Nie chce pisać, jaka to praca, w każdym razie można powiedzieć , że fizyczna, ale bardzo odpowiedzialna i wymagająca myślenia i mocnej psychiki, pracuje do kupy ok. 12-13 godzin dziennie, a żeby cokolwiek się przespać i być w stanie funkcjonować, to powinien chodzić spać o 20 (jeśli ma na rano).

Źle się wyraziłam z tymi smsami. Nie powiedział, że denerwuje go, że do niego piszę, tylko że on nie lubi pisać, woli zadzwonić. Dzwoni dość rzadko, bo w sumie większość rzeczy załatwialiśmy smsowo; mówię "to dzwoń" "ale przecież często się widujemy". No może ma rację, ja też nie lubię gadać/pisać o pierdołach, ale wiecie jak to jest, ja mam tak, że jak mi na kimś zależy, to jestem z nim w stałym kontakcie; po to wynaleziono takie a nie inne formy komunikacji. Z przyjaciółką z racji studiów, pracy i nauki potrafiłam się nie widzieć kilka tygodni, a na bieżąco wiedziałyśmy wszystko, i jak w końcu zgrałyśmy sobie termin spotkania, to na luzie rozmawiałyśmy o wszystkim, co do siebie pisałyśmy; i obie nie widzimy w tym żadnego problemu. Ale przyjaciółka to przyjaciółka, nawet może powinnam się cieszyć, że on nie lubi tych głupich smsów. Tylko znam siebie i wiem, że mi takie ograniczanie kontaktu nie wyjdzie na dobre.

Nie wiem, może go przytłacza taki nadmiar kontaktu wirtualnego, jeśli chodzi o brak czasu to nie, nie kłamie, znam specyfikę jego pracy od podszewki, od znajomych, dlatego go rozumiem - normalnie ludzie nie domyślają się, że taka robota jest aż tak ciężka. I raczej nie jest to kwestia kogoś innego, bo jak czasem sobie zażartuję, czy kogoś w pracy poderwał, to poważnieje i mówi, że go to zupełnie interesuje, bo tylko ja się liczę.

Jednym słowem - woda z mózgu.

Dzięki za wszystkie sugestie. Póki co nie będę się już odzywać pierwsza, dam mu się wykazać, ale jeśli napisze, to odpiszę; a jeśli się faktyzcnie zobaczymy to mu delikatnie wygarnę to i owo. Tylko muszę to ubrać w ładne słowa.
kiedy głupie baby zrozumieją że nie ma czegos takiego że facet boi sie związać !!! Jak kocha to się nie boi, jeśli nie kocha to po prostu nie chce bo woli sam seks bez zobowiazań, obietnic itp i woli robić z siebie biednego misia by zjesc ciastko i mieć ciastko.

Dziewczyno zrobiłaś wszystko, żeby w ciemno się zaangażować i ... udało Ci się. Nic właściwie o nim nie wiesz. Masz dużo czasu na myślenie i podgrzewanie w sobie emocji, a upał temu sprzyja.

Dałaś wszystko, co miałaś na wstępie, a teraz druga strona da Ci to, co chce Ci dać. Ochłodź głowę w zimnej wodzie (zajmij się czymś, co bardzo lubisz) i czekaj "ostudzona" w spokoju, co dostaniesz od Romea. Może będą to dalej potoki czułych słówek (lep na baby), albo w końcu sam coś istotnego Ci o sobie opowie: jakie były te złe doświadczenia z przeszłości, od kiedy pije jak ma zły nastrój, kim dla niego jesteś, .... Jak pozwoli Ci się poznać, będziesz dopiero wiedziała, czy szybkie pójście do łóżka z nim to kolejny niewypał. Jeśli nie powie nic o sobie - też będziesz wiedziała.

I dopóki go nie poznasz i nie będziesz pewna, że to człowiek godny zaufania - zrób mu szlaban na seks, bo po co kochać się z kimś niefajnym?  

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.