nie wiem jak zacząć .. głupio tu pisać o takich sprzeczkach .. ale nie mam z kim pogadać, przed chwilą pokłóciłam się z moim chłopakiem .. o co ? sama nie rozumiem o co mu chodzi ...
wczoraj tez nie nadawaliśmy na pozytywnych falach że się tak wyrażę, a dziś > on pracował do 17 .. ja miałam dzień wolny ale wiecie jak to w domu zawsze jest dużo roboty.
jeszcze w czasie pracy napisałam mu sms ze za 1,5 godziny kończy a on mi na to i co potem
ja odpisałam że nie wiem ..
zadzwonił po pracy że będzie kosić i odezwie się później (dodam że byłam przygotowana na to że przyjedzie od razu po pracy do mnie - tak jak zawsze - czyli ładnie ubrana i wymalowana)
ale skoro kosi to ok .. jest zajęty tak pomyślałam i po dwóch godzinach czekania, zrobiłam obie kolacje i przebrałam się w pidżamę .
nagle patrze a on jest u mnie (nie zadzwonił tak jak wcześniej powiedział tylko przyjechał)
i pretensje do mnie że robię z niego idiotę bo mam cały dzień wolny i się nie odzywam .. niby taka zajęta jestem , zamiast znaleźć trochę czasu żeby zaplanować bo moglibyśmy razem robić, gdy on skończy pracę - ja tylko odpisuje w smsie "nie wiem"
uważacie, że to jest powód do kłótni .. nic sobie nie wyjaśniliśmy próbowałam z nim rozmawiać
ale było tylko gorzej ...
to że się nie odzywam cały dzień (co jest nieprawdą bo pisałam kilka smsów)
świadczy o tym że robię z niego idiotę ??
on uważa że w takim razie tylko jemu zależy, skoro ja nie pisze i nie planuje ..
bez sens jakiś ....
co o tym sadzicie ?