Temat: trudna sytuacja osobista... prosze o pomoc

Czesc dziewczyny, nie mam z kim pogadac o tym co mnie gryzie. Jestem z moim chlopakiem 3,5 roku, mieszkamy ze soba od półtora. Ja znam jego rodziców, on moich, generalnie wszystko układa się prawidłowo. Tyle tylko, że: on mieszka w moim mieszkaniu (kupili mi je rodzice), nie wymagam od niego aby za nie placił, w zasadzie mieszka za darmo. Dokłada się do zakupów (raz większe robie ja, raz on, aczkolwiek w tygodniu drobne rzeczy i tak kupuje ja). Ja gotuje, on czasem sprzata mieszkanie. Codziennie robie mu śniadanie do pracy, codziennie kiedy wraca pomimo tego, że ja też pracuje czeka na niego cieply obiad. Jakiś czas temu zaczelismy tu i ówdzie wplatać temat wspólnego życia. Nie jestem napalona na ślub, ale umówmy się - daje z siebie bardzo wiele, on mieszka u mnie "za darmo", jak każda kobieta mam pewne oczekiwania...Tymczasem mam wrażenie, że jemu jest tak "wygodnie". Wiem, że kupił mi pierścionek zaręczynowy ( znalazłam go przypadkiem) w lutym!, ale do dziś sie nie oświadczył... Wada mojego chłopaka jest, że on jest jakby to ująć spowolniony w działaniu i do pewnych rzeczy chyba nie umie się zebrać. Tymczasem mnie już troche zaczyna wkurzać takie życie "na kocią łape" bo zaczynam myśleć, że jest mu wygodnie i tyle mu wystarczy....Co byście zrobiły na moim miejscu?
Szczerze mówiąc też uważam ze szczera rozmowa jest dobra na wszystko... nie chciałabym jednak żeby oświadczał się, bo ja tego oczekuje, tylko żeby zrobił to z własnej inicjatywy. Jak w delikatnych, acz stanowczych słowach powiedzieć mu że albo myślimy poważnie o naszej przyszłości i decyzujemy się stworzyć rodzinę, albo ja mam dość jego beztroski?
Ja powiedziałabym przede wszystkim, żeby dokładał się do rachunków. Nie mówię, żeby Ci płacił czynsz jak w wynajmie, ale skoro korzystacie razem z prądu, wody, światła, to płaćcie też za to wspólnie? Dziwię się w ogóle, że sam Ci tego nie zaproponował. Mi (mimo, że mieszkamy razem) jest czasami głupio, jak sobie wezmę Mojego auto (ja nic do niego nie dołożyłam, On jest właścicielem) i zawsze jak trochę pojeżdżę to mu kupuję benzynę...

Poza tym - jak Ci coś nie pasuje, to mów od razu - przecież to ma być związek, on się nie domyśli o czym Ty możesz myśleć. Ja od razu mówię wszystko, bo np: jeśli coś mnie denerwuje u Mojego, to wolę mu powiedzieć, żeby to zmienił, zamiast milczeć, kiedy on - nieświadomy, że mnie to drażni - będzie ciągle to robił...
Pasek wagi
Zadowolony bo za darmoszke mieszkanie, kucharka pełen etat ;/ a co on daje z siebie? 
Bez sensu, moim zdaniem to on SAM powinien sie poczuć, żeby sie dokładać do wszystkiego.
Najbardziej optymalnym pomysłem to trzymanie razem kasy i rządzenie sie jeśli chcecie być razem to żaden problem powinien być ;) 
Ja bynajmniej bym tak zrobiła z moim chłopakiem ;) 
Powinien się dokładać! MAŁO, powinien dawać więcej od siebie niz Ty..
Pasek wagi
Twój facet nie ma rak zebys mu robiła śniadanie do pracy i podsuwala obiadek pod nos?sama jesteś sobie winna,sama go nauczyłaś i teraz jemu jest z tym wygodnie. Rozmowa to jedno ale na Boga przestań być jego kucharka i służąca.
Dokładać sie oczywiscie powinien jak najbardziej.
myślę, że na początek powinniście szczerze o tym porozmawiać, powinnaś mu powiedzieć co o tym wszystkim myślisz. Tylko może lepiej mu nie mów o tym, że widziałaś ten pierścionek. ;p
a to wcześniej, przed zamieszkaniem razem nie było tematu wspólnego życia? jak dla mnie to na takim etapie związku wy powinniście znać swoje opinie o ślubie, dzieciach, sposobach wychowania, zwierzętach, wakacjach, samochodach, pracy i tym, jak obowiązki domowe się rozkładają, a nie Ty się zastanawiasz co masz robić. po prostu z nim pogadaj raz a porządnie, tak żebyś wiedziała na czym stoisz i żeby w końcu wasz związek wszedł w etap "my", a nie "ja" i "on".
Porozmawiaj z nim szczerze. A tak na marginesie, mi by było głupio mieszkać u kogoś i nie dokładać się do mieszkania i rachunków..

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.